Trzeba przyznać - American Horror Story to serial, jakiego nie oglądaliśmy od dawna. Produkcja zrobiona na przekór współczesnym trendom telewizyjnym, cieszy się niebywałą popularnością. Wygląda na to, że inteligentne horrory wciąż znajdują odbiorców.

Pierwszy odcinek nie przypadł mi do gustu ani trochę. Uważam, że został zrobiony z przesadnym rozmachem i zdradził zbyt wiele, jak na początek trwającego trzynaście godzin horroru. Nowi domownicy zaczęli wariować już w pierwszych minutach odcinka, co na wstępie oderwało całą opowieść z objęć realności. A w horrorach chodzi o to, aby stwarzały pozory prawdziwości, czyli wydawały się być realne w codziennym życiu.

[image-browser playlist="607435" suggest=""]©2011 FX Networks, LLC.

Drugi odcinek jest już bardziej dopracowany. Akcja rozwija się powoli, dzięki czemu można wczuć się w klimat tajemniczego domu i specyfikę zachowań ludzi z miasteczka. Główni bohaterowie – chociaż znajdują się na pierwszym planie – są znacznie mniej interesujący, niż takie postacie jak Tate, Constance i Adelaida. To oni intrygują i "przerażają" nas najbardziej. Trudno zapomnieć o Moirze, która wydaje się być najbardziej tajemniczą postacią. Gdyby była to tylko stara i brzydka pokojówka, nikt nie zwróciłby na nią specjalnej uwagi. Dzięki drugiemu obliczu – odkrytemu tylko dla Bena - bohaterka staje się swego rodzaju zakazanym owocem. Odzwierciedla wewnętrzne pożądania Harmona i pobudza erotyczne fantazje widzów.

Najnowszy odcinek odkrywa historię domu. Początek fali nieszczęść rozpoczyna się w roku 1968. Dochodzi do brutalnego morderstwa, które w latach późniejszych zyskuje miano "kultowego". Z rąk R. Franklina w drastyczny sposób giną dwie młode kobiety. Historia próbuje się powtórzyć, gdy próg gabinetu Bena Harmona przekracza pewna kobieta z problemami psychicznymi.

Cała opowieść balansuje na granicy świadomości i podświadomości głównych bohaterów. Trudno stwierdzić, które fragmenty prezentują to, co dzieje się naprawdę, a które splatają się z wytworami wyobraźni domowników. Horrory zawsze pokazują tylko mały fragment czegoś dużego, tak by w finale widz dostał pełny obraz sytuacji i pomyślał "jak mogłem tego nie zauważyć?". Nie inaczej będzie w przypadku American Horror Story. Wskazuje na to chociażby tekst "To były one?", który pada z ust Constance stojącej nad trupami trójki niedoszłych morderców. Już teraz wiadomo, że to co wydarzyło się w tym odcinku, w fikcyjnej rzeczywistości serialu wyglądało zupełnie inaczej…

[image-browser playlist="607436" suggest=""]©2011 FX Networks, LLC.

Produkcja już na starcie odniosła spory sukces. Stacja FX zdecydowała się na realizację horroru w starym stylu celując przy tym w widza, który lubi filmy grozy, ale czuje się znudzony kolejnymi produkcjami pokroju "Piły". Choć nikt tu nie oszczędza na krwawych i drastycznych scenach, to nie one mają za zadanie budować napięcie w widowni. American Horror Story bardzo skutecznie pogrywa sobie z naszą psychiką. Oby tylko kolejne odcinki nie straciły na wyrafinowaniu, przybierając przy tym oblicze krwawych i bezsensownych jatek.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj