Przyznać muszę, że całkiem zgrabnie. Był to chyba najspokojniejszy odcinek w tym sezonie, ale nie przeszkodziło to w śledzeniu kolejnych wydarzeń z ogromnym zainteresowaniem. W przeciwieństwie do tego, co otrzymaliśmy w tamtym roku, tym razem nie towarzyszy nam uczucie, że ktoś nakręcił o jeden nic nie wnoszący epizod za dużo. Twórcy chyba wyciągnęli lekcję z własnych błędów i tym razem ładnie podomykali wszystkie wątki, tworząc udane podsumowanie całości.
"Madness Ends" niemalże w pełni skupia się na, sędziwej już, Lanie, która udzielając wywiadu opowiada o swoich przeżyciach w Briarcliff i tym, co nastąpiło potem. W ten oto sposób widz dowiaduje się, jak potoczyły się losy pozostałych przy życiu bohaterów. Jest to ciekawy zabieg, pozwalający na nieco inną narrację niż dotychczas. Jednocześnie skłania do zastanowienia się, czy aby przypadkiem wszystko, czego byliśmy świadkami, nie zostało przedstawione z perspektywy Lany, a tym samym przekoloryzowane. Być może jest to teoria nieco naciągana, ale w kontekście finału całkiem prawdopodobna.
[image-browser playlist="595377" suggest=""]
©2013 FX
Opowieść Lany pozwala poznać nam, co spotkało Kita, siostrę Jude oraz kardynała Timothy'ego. Bez odpowiedzi nie pozostaje także historia syna Krwawej Twarzy, która kończy się dość - że tak powiem - wystrzałowo. Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, jak umiejętnie udało się połączyć jego wątek ze scenami przewijającymi się w początkowych odcinkach. Nawet jeśli pomysł na takie a nie inne zazębienie się owych wydarzeń nie był od razu w scenariuszu, a pojawił się gdzieś dopiero na etapie produkcji, to i tak zrealizowano go w inteligentny sposób.
Do gustu bardzo przypadły mi sceny ukazania Briarcliff w momencie, gdy Lana zakrada się tam z ekipą w celu nakręcenia reportażu. Brud, rozkład i ogólna degrengolada postępująca w placówce wręcz wylewa się z ekranu. Chwilami aż można poczuć się nieswojo. Brak nadzoru nad pacjentami i ogólny syf, jaki tam zapanował, udało się oddać pierwszorzędnie.
Niestety w tej beczce miodu znalazła się również łyżeczka dziegciu. Tak jak podejrzewałem na początku, wątek kosmitów został dodany do serialu na siłę. Myślałem, że w końcowych odcinkach motyw ten pójdzie w jakimś konkretnym kierunku, że coś z niego wyniknie, ale nic takiego nie nastąpiło. Gdyby całkowicie zrezygnowano z zielonych ludzików, to serial tylko by na tym zyskał, a całość nabrałaby większej spójności. Wątek ten od początku niczemu nie służył i stanowił najsłabsze ogniwo "Asylum", zwyczajnie odstając od ogólnie przyjętej koncepcji i końcówka w żadnym stopniu tego nie zmieniła. Widać, że twórcy nie mieli pomysłu na ciekawe rozwinięcie tego elementu opowieści, tylko w takim razie po co zdecydowali się go umieszczać w historii? Więcej nie zawsze znaczy lepiej i tutaj mamy tego idealny przykład. Nie podobała mi się także charakteryzacja postarzonej Lany, aczkolwiek z uwagi na to, iż jest to tylko serial, a tym samym budżet nie jest jakiś oszałamiający, przymykam na to oko.
[image-browser playlist="595378" suggest=""]
©2013 FX
Finał drugiego sezonu "American Horror Story" uważam za jak najbardziej udany. Historię zakończono w interesujący sposób, praktycznie żadnego wątku nie pozostawiając bez odpowiedzi (za wyjątkiem tych nieszczęsnych kosmitów). Choć zdarzały się nie w pełni satysfakcjonujące rozwiązania, tak całościowo "Asylum" prezentuje się zdecydowanie lepiej od pierwszej serii. Było intensywnie, tajemniczo i z pazurem. Ja po daniu, jakie zaserwował mi Murphy, czuję się naprawdę syty i z niecierpliwością wyczekuję 3. sezonu, gdyż wiem, że znów będzie niebanalnie, mrocznie i niepokojąco.
Ocena: 8,5/10