Sheen przez najbliższe dwa lata będzie jednym z najbardziej zapracowanych aktorów w Hollywood. Nakręcenie 90 odcinków sitcomu w ciągu dwóch lat to nie lada wyzwanie. Kto wie, czy przypadkiem nie ma w tym ukrytego celu, bo Charlie nie będzie miał czasu na imprezy, alkohol czy też narkotyki. Oby tylko nie popadł w pracoholizm. Premiera drugiego sezonu Anger Management jest przeciętna i napisana w podobnym stylu co pierwszy odcinek całego serialu, wyemitowany w zeszłym roku.
Jeśli na starcie danego sezonu twórcy czy też scenarzyści Anger Management chcą zniechęcić do siebie widzów, to odnoszę wrażenie, że mają duże szanse na zrealizowanie swojego celu. Na szczęście premiera trwa godzinę (dwa odcinki), a przeważnie ten drugi epizod jest lepszy od pierwszego. Podobnie było w ostatni czwartek. Niestety Anger Management potwierdza przykrą tezę, jaka pojawiła mi się w głowie już podczas oglądania pierwszego sezonu. Odcinki nie są ze sobą w żaden sposób powiązane, a ich numeracja i kolejność pokazywania na stacji FX może być zupełnie przypadkowa.
[image-browser playlist="595587" suggest=""]
©2013 FX
W ten sposób Martin Sheen – wzmocnienie obsady Anger Management w drugim sezonie – pojawia się dopiero w drugim odcinku, mimo że przedstawiony został w finale pierwszej serii. Na tę chwilę ciężko ocenić, czy oglądanie dwóch Sheenów na ekranie będzie bawić bardziej, czy też mniej. Jest to jakiś pomysł, ale obawiam się, że sensownie nie zostanie wykorzystany.
Nie wiem kiedy scenarzyści Anger Management zaczną popadać w rutynę. Mają na to 90 odcinków. Obawiam się jednak, że nastanie to szybciej niż później. Widać to choćby w pierwszym odcinku drugiego sezonu, gdzie kolejny raz dosyć po macoszemu została potraktowana była żona Charliego – Jennifer i córka – Sam. Już w pierwszej serii czuć było, że w wątku rodzinnym głównego bohatera jest znacznie więcej potencjału niż u jego terapeutki – Kate.
[image-browser playlist="595588" suggest=""]
©2013 FX
Premiera drugiego sezonu Anger Management potwierdza, że zabawnych sytuacji w tym sitcomie jest jak na lekarstwo. Podkładany śmiech pasuje może do 30% zabawnych (zdaniem scenarzystów) sytuacji. Sporo scenek i dialogów, które teoretycznie powinny śmieszyć, we mnie wzbudzały umiarkowane zażenowanie. Anger Management zostaje daleko w tyle za genialną w szóstym sezonie Teorią wielkiego podrywu. Charliego Sheena przewyższa również poziomem jego poprzedni sitcom - Two and a Half Men, a także How i Met Your Mother, nie wspominając już o komediach ze stajni NBC i ABC (które jednak rasowymi sitcomami nie są).
Anger Management to przeciętniak na rynku seriali, które mają bawić widza. Jeśli pozostanie taki przez 88 najbliższych tygodni (bo jeszcze tyle odcinków musi i wyemitować stacja FX), widowni znudzi się bardzo szybko.
Ocena: 5/10