Od zera do milionera
Na początku nasz bohater ma naprawdę niewiele. Od Toma Nooka, który wita nas na wyspie, otrzymujemy jedynie namiot i najpotrzebniejsze rzeczy. Całą resztę musimy zdobyć samemu. Na szczęście w Animal Crossing: New Horizons zarabia się znacznie łatwiej niż w prawdziwym życiu. Praktycznie cała wyspa pełna jest cennych insektów, ryb, kwiatów czy owoców. Nowością jest też system craftingu, który możemy wykorzystać na dwa sposoby: do stworzenia przedmiotów na własny użytek lub na sprzedaż właśnie.. Pozyskane w ten sposób środki możemy przeznaczyć do spłaty naszego zadłużenia u Nooka i tym samym… wzięcia kolejnego kredytu na większy dom, a także kupowania przeróżnych przedmiotów: ubrań, mebli, sprzętów, roślin itp. Dostępne na wyspie aktywności to w dużej mierze powtórka z poprzedniej odsłony. Kolekcjonujemy przedmioty, sprzedajemy je lub oddajemy do muzeum, zdobywamy pieniądze, a następnie je wydajemy. Może i nie brzmi to ekscytująco w formie tekstowej, ale uwierzcie, że to naprawdę przemyślany i bardzo wciągający gameplay loop, który potrafi prawdziwie uzależniać. Szczególnie że New Horizons do niczego nas nie zmusza, nie nakręca nas do osiągania wyników w jak najszybszym tempie i możemy dobrze się bawić zarówno grając po kilka godzin dziennie, jak i odpalając tę produkcję na krótkie, trwające kilkanaście minut sesje. Gra raz jeszcze daje graczom ogromną swobodę, ale twórcy tym razem postarali się też o nieco bardziej konkretne cele i coś, co można nazwać „systemem postępów”. Jeśli poczujemy się zagubieni, to możemy poprosić Nooka o pomoc, a ten zasugeruje nam, czym powinniśmy się teraz zająć. Jest tutaj również mechanika specjalnych punktów, Nook Miles, które zdobywamy za wykonywanie określonych wyzwań. Tych jest mnóstwo: część z nich dostępna jest na stałe, inne generowane są losowo, przez co ciągle jest tu coś do roboty. Zebrane w ten sposób punkty możemy zaś wykorzystywać do odblokowywania wyjątkowych nagród. To nie tylko dobry motywator do regularnego sięgania po grę, ale też i świetny pomysł na to, by pomóc mniej kreatywnym i zdecydowanym graczom w organizacji czasu spędzanego na wirtualnej wyspie. Nowością jest tu także możliwość wybierania się na inne, dzikie wyspy. To doskonała okazja do tego, by zdobyć inne owoce, insekty czy ryby, a także… pozyskać nowych mieszkańców dla naszego tropikalnego raju. Nie brak tu również opcji sieciowych, dzięki którym będziemy mogli odwiedzić naszych przyjaciół, spędzić czas z nimi na ich wyspach i pozyskiwać tamtejsze surowce. Twórcy zaoferowali też możliwość lokalnej kooperacji, jednak z tą jest pewien problem, bo gracze chcąc nie chcąc muszą zamieszkać na jednej wyspie i dzielić to miejsce z towarzyszami. Mimo tego, że gameplay z Animal Crossing: New Horizons pod wieloma względami przypomina New Leaf z 2012 roku, to twórcy zadbali też o szereg poprawek i zmian, dzięki którym całość jest jeszcze bardziej przyjemna. Warto wspomnieć tutaj np. o komfortowym menu kołowym, dzięki któremu błyskawicznie zmienimy wykorzystywane przez nas narzędzie czy też możliwości powiększenia naszego ekwipunku. Obie te nowinki przywitałem z wielką radością, bo były to rzeczy, które strasznie doskwierały mi na 3DSie. Ciekawym dodatkiem jest też NookPhone, czyli prawdziwy mobilny kombajn, w którym znajdziemy nie tylko najważniejsze informacje na temat rozgrywki (w tym punkty, dane o rybach i insektach itp.), ale też i... wirtualny aparat fotograficzny.Barwnie, ładnie, cukierkowo
Znajomo wygląda tutaj też oprawa. Deweloperzy nie silili się na żadną rewolucję i zostali przy sprawdzonym stylu graficznym. Jest kolorowo, słodko i miło dla oka. Wszystko robi jednak wrażenie zdecydowanie lepsze niż na 3DSie, w czym bez wątpienia pomogła nowa, mocniejsza platforma. Do grafiki trudno jest się przyczepić, bo doskonale spełnia ona swoje zadanie, ale jednocześnie może odrzucić graczy z mniejszą tolerancją dla tak kolorowej i uroczej estetyki. Podobnie sytuacja wygląda z udźwiękowieniem: w trakcie zabawy towarzyszy nam spokojna muzyka, a postacie w grze w dalszym ciągu porozumiewają się z nami przy pomocy fikcyjnego języka, który można pokochać lub znienawidzić.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj