Nieraz mówi się, że czyjaś biografia idealnie nadaje się na film - i czasem naprawdę tak jest. W wypadku Antoniego Cierplikowskiego tak było z pewnością.
„Antoine Cierplikowski. Król fryzjerów, fryzjer królów” to biografia szczególna. Czytając ją, naprawdę trudno uwierzyć, że to wszystko miało miejsce. Jak to? Naprawdę można było niespełna sto lat temu być postacią tak ważną i całkowicie popaść w zapomnienie? W XX wieku? W czasach, gdy wszystko już tak dobrze dokumentowano, opisywano, pamiętano? To niesamowite i zarazem smutne, tym bardziej że mówimy o postaci, którą jak mało kogo należy umieścić w panteonie zasłużonych Polaków. Jeśli tworzyć krótką listę naszych rodaków, którzy naprawdę zmienili świat, z pewnością powinien na niej znaleźć się Antoine Cierplikowski. Gdzieś tam obok Kopernika, Skłodowskiej czy Łukasiewicza. Naprawdę.
Choć oczywiście znajdzie się wielu, którzy stwierdzą, że zmiana, jakiej dokonał Cierplikowski, nie jest wcale taka ważna. Że to błahostka, drobiazg, rzecz nieistotna - ale tak naprawdę zmiany w historii świata to nie tylko odkrywanie nowych pierwiastków. To również rewolucje w codzienności, a tego właśnie dokonał ten pochodzący z Sieradza fryzjer.
Jakaż może być światowa fryzjerska rewolucja? Otóż wyobraźcie sobie, że w czasach, gdy Cierplikowski przybył do Paryża (w pierwszych latach XX wieku), damskie fryzjerstwo polegało głównie na układaniu włosów. Pani przychodziła, fryzjer rozczesywał jej od kilku tygodni niemyte włosy i układał. Czasem coś wyszło, czasem nie. Czasem dołożył jakieś coś (od ozdoby po jeszcze więcej sztucznych włosów) i pani wychodziła zadowolona.
Antoine był pierwszym, który nie bał się nożyczek. To on wykreował tak popularną w okresie międzywojennym fryzurę „na chłopczycę” - jako pierwszą obciął tak gwiazdę paryskich scen Eve Lavalliere. Był autentyczną gwiazdą swego zawodu – potrafił spojrzeć na kobietę i idealnie dobrać do jej twarzy oraz kształtu głowy właściwą fryzurę. Przy tym był estetą, czyli nawet nie prosił, a żądał, by włosy, które dotyka, były czyste. Stąd mycie włosów tuż przed strzyżeniem, już w samym fryzjerskim salonie – to było coś niewyobrażalnego na owe czasy. Rewolucja. Ale czego się nie robi na żądanie ekscentrycznego mistrza?
Ten ekscentryzm z drugiej strony doprowadził do tego, że dziś mało kto wie o Cierplikowskim. Był bowiem artystą nieznoszącym normalnej reklamy – wieści o nim rozchodziły się pocztą pantoflową (i to nie tylko po Paryżu). W swoich czasach był słynny wśród koronowanych głów czy gwiazd Hollywood, ale niewiele po tym zostało. Startujące niemal w tym samym czasie Coco Chanel, Helena Rubinstein, twórca marli L'Oreal od początku dbali o reklamy w ówczesnych mediach; dbali o to, jak świat ich postrzega. Cierplikowski dbał tylko o opinię ekscentryka, chociażby poprzez sypianie w swej słynnej kryształowej trumnie.
Czytaj również: Fragment książki „Ostatni z żywych” Rogera Moore’a
Całą resztę znajdziecie już w biografii Marty Orzeszyny. „Antoine Cierplikowski. Król fryzjerów, fryzjer królów” to fascynująca opowieść o wielkim Polaku, o jego drodze do sławy, wielkich osiągnięciach, a potem kompletnym zapomnieniu. Przecież nie możemy zapominać o takich postaciach.