Zdarzyło mi się grać w League of Legends i to całkiem sporo, ale miało to miejsce niedługo po premierze gry i trwało mniej więcej dwa lata. Na tym mój kontakt z uniwersum się zakończył, nie licząc kilku nieudanych prób powrotu w późniejszych latach. Poniższy tekst pisany jest więc nie z perspektywy wielkiego fana marki, a osoby, która ma o tym świecie i postaciach raczej przeciętne pojęcie. Arcane opowiada historię Vi oraz Jinx, dwóch bohaterek, które w grze zdecydowanie nie darzą siebie sympatią. Geneza ich konfliktu nie została nigdy wcześniej oficjalnie i jednoznacznie przedstawiona – robi to dopiero ten serial. Pod względem fabularnej struktury mamy do czynienia z dość typowym origin story. Obserwujemy losy obu kobiet od ich dzieciństwa w brudnym i niebezpiecznym podziemnym miasteczku Zaun. Dowiadujemy się, co doprowadziło do podziału między nimi i jaki wpływ wywarło na ich dalsze życie. Twórcy poświęcili naprawdę sporo czasu na pokazanie najmłodszych lat obu bohaterek i był to naprawdę dobry pomysł, nawet mimo tego, że czasami przez dłużyzny cierpi na tym tempo opowieści. Dzięki temu mamy bowiem  okazję, by z postaciami się zżyć, a także poznać i zrozumieć motywacje, które nimi kierują. To zaś procentuje w późniejszych odcinkach, już po przeskoku czasowym.  Relacje między Vi i Jinx nie są jednak jedynym wątkiem, który poruszono w scenariuszu. Wysoko ponad mrocznymi, posępnymi ulicami Zaun istnieje ich zupełne przeciwieństwo: Piltover, majestatyczne miasto bogactwa, nauki i postępu. Tam mają miejsce inne, istotne wydarzenia, w których centrum znajdują się Jayce oraz Viktor, kolejni bohaterowie dobrze znani graczom. Duet ten odkrywa przedmiot dysponujący wielką, magiczną mocą, a wiecie, jak to z tym bywa: wiąże się z nią równie wielka odpowiedzialność. Ich odkrycie wywołuje wielkie poruszenie w miejscu, które do tej pory stroniło od magii i opierało się wyłącznie na technologii. Na fabularną arenę stosunkowo szybko wkracza też kolejna czempionka, Caitlyn, którą historia stawia gdzieś pomiędzy wszystkimi pozostałymi postaciami.  W sześciu odcinkach, które miałem przyjemność obejrzeć przed premierą, dzieje się naprawdę sporo, ale nie ma się wrażenia, że akcja pędzi do przodu w zbyt szybkim tempie. Wszystko ma swój czas i miejsce, nie ma również dziwnych zabaw chronologią, przez co próg wejścia jest niski i to nawet dla osób, które nigdy z League of Legends do czynienia nie miały. Oczywiście najwięksi fani marki wyciągną z tej produkcji więcej, bo (mniej lub bardziej) poukrywano tu sporo smaczków i easter eggów. 
fot. Riot Games
+2 więcej
Przystępność dla nowicjuszy w tym uniwersum zwiększa również fakt, że Arcane wygląda obłędnie i dosłownie każdy kadr jest małym dziełem sztuki. To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych seriali animowanych w historii; świetnie łączy "malowany" styl z bardzo efektownymi, płynnymi animacjami. Na dodatek bez używania klasycznych sztuczek w postaci statycznych scen czy "szarpanych" ruchów postaci. Francuskie studio Fortiche Production wykonało kawał dobrej roboty i choć ekspertem od grafiki i animacji nie jestem, to podejrzewam, że wymagało to od nich iście tytanicznej pracy. Szczególnie że nie mówimy o krótkim metrażu, a o 9-odcinkowym serialu, którego każdy epizod trwa około 50 minut.  Przyzwyczajenia wymaga natomiast ścieżka dźwiękowa. Mocno zaskoczyło mnie już wykorzystanie utworu Imagine Dragons w czołówce. Później na widzów również czeka trochę niespodzianek w postaci współczesnej muzyki. Choć początkowo średnio mi to pasowało, to z czasem przekonałem się do tego pozornie nietypowego połączenia. Sprawdza się ono szczególnie dobrze w przypadku scen akcji z szybkim, teledyskowym montażem. 
fot. Riot Games
+5 więcej
Przedpremierowy dostęp do odcinków obejmował wyłącznie angielską wersję językową i nie ma się do czego przyczepić. Aktorzy dobrze wywiązują się ze swoich ról: szczególnie dobre wrażenie robią Hailee Steinfeld i Ella Purnell, czyli Vi oraz Jinx, ale reszta również trzyma wysoki poziom: mi do gustu przypadł szczególnie Jason Spisak, wcielający się w rolę tajemniczego Silco. Udało mu się wykreować naprawdę niepokojącego złoczyńcę. A skoro już przy tym jesteśmy, to warto dodać, że momentami atmosfera jest naprawdę mroczna, nie brak też przemocy, w związku z czym zdecydowanie nie jest to serial skierowany do najmłodszych odbiorców. Pierwszych sześć odcinków Arcane bardzo pozytywnie nastraja do całości. W początkowych epizodach zdarzają się sceny przegadane i nieco ciągnące się, ale im dalej w las, tym lepiej. Jeśli podobny trend się utrzyma, to będziemy mieli do czynienia z jedną z najlepszych produkcji na podstawie gier ostatnich lat - na dodatek z taką, która nie powstała z myślą wyłącznie o fanach League of Legends.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj