Arcane: odcinki 1-6 - recenzja
Choć League of Legends cieszy się ogromną popularnością od momentu swojej premiery w 2009 roku, to na pierwszy serial w tym uniwersum musieliśmy czekać aż 12 lat. Na szczęście cierpliwość została godnie wynagrodzona, bo Arcane to produkcja, którą ogląda się z przyjemnością – nawet jeśli nie jesteście fanami produkcji stworzonej przez Riot Games.
Choć League of Legends cieszy się ogromną popularnością od momentu swojej premiery w 2009 roku, to na pierwszy serial w tym uniwersum musieliśmy czekać aż 12 lat. Na szczęście cierpliwość została godnie wynagrodzona, bo Arcane to produkcja, którą ogląda się z przyjemnością – nawet jeśli nie jesteście fanami produkcji stworzonej przez Riot Games.
Zdarzyło mi się grać w League of Legends i to całkiem sporo, ale miało to miejsce niedługo po premierze gry i trwało mniej więcej dwa lata. Na tym mój kontakt z uniwersum się zakończył, nie licząc kilku nieudanych prób powrotu w późniejszych latach. Poniższy tekst pisany jest więc nie z perspektywy wielkiego fana marki, a osoby, która ma o tym świecie i postaciach raczej przeciętne pojęcie.
Arcane opowiada historię Vi oraz Jinx, dwóch bohaterek, które w grze zdecydowanie nie darzą siebie sympatią. Geneza ich konfliktu nie została nigdy wcześniej oficjalnie i jednoznacznie przedstawiona – robi to dopiero ten serial. Pod względem fabularnej struktury mamy do czynienia z dość typowym origin story. Obserwujemy losy obu kobiet od ich dzieciństwa w brudnym i niebezpiecznym podziemnym miasteczku Zaun. Dowiadujemy się, co doprowadziło do podziału między nimi i jaki wpływ wywarło na ich dalsze życie.
Twórcy poświęcili naprawdę sporo czasu na pokazanie najmłodszych lat obu bohaterek i był to naprawdę dobry pomysł, nawet mimo tego, że czasami przez dłużyzny cierpi na tym tempo opowieści. Dzięki temu mamy bowiem okazję, by z postaciami się zżyć, a także poznać i zrozumieć motywacje, które nimi kierują. To zaś procentuje w późniejszych odcinkach, już po przeskoku czasowym.
Relacje między Vi i Jinx nie są jednak jedynym wątkiem, który poruszono w scenariuszu. Wysoko ponad mrocznymi, posępnymi ulicami Zaun istnieje ich zupełne przeciwieństwo: Piltover, majestatyczne miasto bogactwa, nauki i postępu. Tam mają miejsce inne, istotne wydarzenia, w których centrum znajdują się Jayce oraz Viktor, kolejni bohaterowie dobrze znani graczom. Duet ten odkrywa przedmiot dysponujący wielką, magiczną mocą, a wiecie, jak to z tym bywa: wiąże się z nią równie wielka odpowiedzialność. Ich odkrycie wywołuje wielkie poruszenie w miejscu, które do tej pory stroniło od magii i opierało się wyłącznie na technologii. Na fabularną arenę stosunkowo szybko wkracza też kolejna czempionka, Caitlyn, którą historia stawia gdzieś pomiędzy wszystkimi pozostałymi postaciami.
W sześciu odcinkach, które miałem przyjemność obejrzeć przed premierą, dzieje się naprawdę sporo, ale nie ma się wrażenia, że akcja pędzi do przodu w zbyt szybkim tempie. Wszystko ma swój czas i miejsce, nie ma również dziwnych zabaw chronologią, przez co próg wejścia jest niski i to nawet dla osób, które nigdy z League of Legends do czynienia nie miały. Oczywiście najwięksi fani marki wyciągną z tej produkcji więcej, bo (mniej lub bardziej) poukrywano tu sporo smaczków i easter eggów.
Przystępność dla nowicjuszy w tym uniwersum zwiększa również fakt, że Arcane wygląda obłędnie i dosłownie każdy kadr jest małym dziełem sztuki. To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych seriali animowanych w historii; świetnie łączy "malowany" styl z bardzo efektownymi, płynnymi animacjami. Na dodatek bez używania klasycznych sztuczek w postaci statycznych scen czy "szarpanych" ruchów postaci. Francuskie studio Fortiche Production wykonało kawał dobrej roboty i choć ekspertem od grafiki i animacji nie jestem, to podejrzewam, że wymagało to od nich iście tytanicznej pracy. Szczególnie że nie mówimy o krótkim metrażu, a o 9-odcinkowym serialu, którego każdy epizod trwa około 50 minut.
Przyzwyczajenia wymaga natomiast ścieżka dźwiękowa. Mocno zaskoczyło mnie już wykorzystanie utworu Imagine Dragons w czołówce. Później na widzów również czeka trochę niespodzianek w postaci współczesnej muzyki. Choć początkowo średnio mi to pasowało, to z czasem przekonałem się do tego pozornie nietypowego połączenia. Sprawdza się ono szczególnie dobrze w przypadku scen akcji z szybkim, teledyskowym montażem.
Przedpremierowy dostęp do odcinków obejmował wyłącznie angielską wersję językową i nie ma się do czego przyczepić. Aktorzy dobrze wywiązują się ze swoich ról: szczególnie dobre wrażenie robią Hailee Steinfeld i Ella Purnell, czyli Vi oraz Jinx, ale reszta również trzyma wysoki poziom: mi do gustu przypadł szczególnie Jason Spisak, wcielający się w rolę tajemniczego Silco. Udało mu się wykreować naprawdę niepokojącego złoczyńcę. A skoro już przy tym jesteśmy, to warto dodać, że momentami atmosfera jest naprawdę mroczna, nie brak też przemocy, w związku z czym zdecydowanie nie jest to serial skierowany do najmłodszych odbiorców.
Pierwszych sześć odcinków Arcane bardzo pozytywnie nastraja do całości. W początkowych epizodach zdarzają się sceny przegadane i nieco ciągnące się, ale im dalej w las, tym lepiej. Jeśli podobny trend się utrzyma, to będziemy mieli do czynienia z jedną z najlepszych produkcji na podstawie gier ostatnich lat - na dodatek z taką, która nie powstała z myślą wyłącznie o fanach League of Legends.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat