Nad komiksami tego autora czytelnicy spędzają nieraz całe godziny, próbują rozszyfrować poszczególne, tajemnicze zapisy, połączyć w jedno nielinearne wydarzenia, starając się nie utonąć całkowicie w tych wymagających niezwykłej pracy wyobraźni wizjach. Dzieła Andreasa to tajemnica w tajemnicy i szczegół ważniejszy od ogółu, komiksowa uczta z pewnością nie dla wszystkich. Arq #3 jest tego najlepszym przykładem. Komiks Andreasa nie jest lekturą na jeden raz - choćby z tego powodu, że zagłębiając się w ostatni tom serii nieodzownym jest przypomnienie sobie treści dwóch poprzednich. Co prawda w najnowszym wydaniu zbiorczym mamy na wstępie całkiem zgrabne, rysunkowe streszczenie, które oprócz rozjaśnienia fabularnych powiązań, budzi także podziw stopniem kontrolowanego szaleństwa - stało się ono z biegiem czasu główną wizytówką Arq. Aby było to dla czytelnika strawne, aby bardziej ciekawiło i fascynowało niż drażniło, potrzeba wielkiego talentu, ale i wielkiej samodyscypliny. Bowiem Arq to nie tylko jeden świat, to światy wyłaniające się z kolejnych światów, to strzępy kilku rzeczywistości, które jakoś próbujemy poskładać sobie w całość. To kompozycja piętrowa, po dotarciu na szczyt której, pozostaje nam z wiarą i ufnością w możliwości autora rzucić się w dół, co jedynie zaprowadzi nas do momentu, w którym zaczniemy lekturę Arq od początku.
Źródło: Egmont
Czy jest tu sens - przy trzecim tomie - pisać więcej o fabule komiksu, w którym bohaterowie podejrzewają, że ich rzeczywistość nie jest prawdziwa? Na początku opowieści Andreasa wszystko wydawało się proste - oto piątka postaci przeniosła się nagle z ponurego hotelu do dziwnego, alternatywnego świata. Potem okazało się, że ów świat tkwi we wnętrzu człekokształtnej istoty. Potem jeszcze akcja przeniosła się nagle do Średniowiecza, a następnie znowu tysiące lat wstecz. Wszystkie rzeczywistości zaczęły się przenikać, a historia, wiara, technologia i wyobraźnia połączyły w przedziwny konglomerat, który, niczym bezlitosny wir, z każdą planszą wciągał czytelnika coraz głębiej. W trzecim tomie dostajemy o tyle istotną zmianę, że jest on niemal w całości utrzymany w czarno-białej kolorystyce, co prawda w różnych (i to też jest tu bardzo istotne) jej odcieniach. Zmienił się także format komiksu - jest wyższy i węższy, zresztą zgodnie z zamysłem twórczym autora. Szkoda przy tym, że w drugim tomie Arq pominięto ów ważny aspekt, wydając go w formacie takim jak tom pierwszy, a tymczasem dwójka powinna mieć kształt kwadratu. Tak, wszystko w przypadku Andreasa ma znaczenie, a Polscy czytelnicy, mimo sześciu lat oczekiwania na trzeci tom i tak mogą czuć się bardziej komfortowo niż ci, którzy tajemnicze dzieło Andreasa czytali z roku na rok, w formule pojedynczych części. Zapewne niejednokrotnie doświadczali uczucia frustracji z powodu oszczędnego dawkowania tajemnic, co szczególnie odczuwane musiało być podczas lektury środkowych tomów, kiedy to Andreas stopniowo, bez żadnych wyjaśnień, zamieszczając po jednej czarno-białej planszy, długo szykował czytelników na nadejście dwukolorowej rzeczywistości.
Źródło: Egmont
Czy zatem wszystko się wyjaśniło, tajemnice zostały rozwiązane? Szczerze trzeba powiedzieć, że i owszem. Choć z pewnością, zwieńczenie serii, które zafundował czytelnikom Andreas, nie przemówi do wszystkich w równym stopniu. Jest w nim coś z przytłaczającego, ostatecznego rozstrzygnięcia, ale też dla niektórych zakończenie to może mieć posmak twórczego oszustwa, sponsorowanego wyjątkowo tanim, narracyjnym chwytem. To już należy do indywidualnej oceny każdego z nas. Pewnym jest, że zakończenie Arq nikogo nie pozostawi obojętnym. Co prawda w światowej literaturze można było znaleźć już wcześniej podobne narracyjne zabiegi, ale u Andreasa ma to swój charakterystyczny - bo wynikający z ogromnej, fabularnej dysproporcji - ciężar. To mimo wszystko koniec satysfakcjonujący, trochę ironiczny, trochę z nas kpiący i całkiem prawdziwy w morzu fascynującej nieprawdy, którym zalał nas ten wybitny twórca. Warto było czekać sześć długich lat na zakończenie tej historii. Historii, która w zasadzie wcale się nie skończyła.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj