Nie powiem, żebym w trakcie seansu się nudził, ale większych emocji i niecierpliwego wyczekiwania kolejnych epizodów również nie doświadczam. Arrow to teraz takie "obejrzeć i zapomnieć", a przecież na początku potencjał był naprawdę spory. Dziwię się, że twórcy nie potrafią w pełni wykorzystać możliwości, jakie niesie z sobą ten serial. Ich nieudolność widać chociażby w podejściu do prezentowania kolejnych, znanych z komiksu, łotrów.
[image-browser playlist="595166" suggest=""]
©2013 The CW
Tym razem padło na Hrabiego (The Count), który stoi za produkcją i dystrybucją narkotyku Vertigo, po zażyciu którego Thea spowodowała wypadek. Jako że z tego powodu grozi dziewczynie więzienie, Oliver za wszelką cenę pragnie dopaść dilera i tym samym doprowadzić do tego, aby do tej pory stanowczy w tej sprawie sędzia zechciał pójść na ugodę. Wszystko fajnie, tylko dlaczego ten cały Hrabia to zwykły pajac, którego sami najchętniej byśmy odstrzelili? Wcielający się w niego Seth Gabel nieudolnie i chyba w niezamierzony sposób naśladuje Jokera, co dla widza bynajmniej nie stanowi przyjemnego widoku. Pomijam już fakt, że jest to kolejny czarny charakter, który znika równie szybko, jak się pojawił, nie stanowiąc przy tym żadnego wyzwania dla Olivera. Najwyższa pora, żeby nasz zakapturzony mściciel trafił wreszcie na godnego siebie przeciwnika, gdyż dotychczasowe pojedynki były po prostu zbyt krótkie i nie wyzwalały większych emocji.
Zawsze chwaliłem retrospekcje, które stanowiły bardzo mocny element "Arrow", ale chyba po raz pierwszy nie bardzo wiem, co mam o nich sądzić. Już po zakończeniu poprzedniego odcinka czułem się skołowany, ale to, co zobaczyłem w "Vertigo", sprawiło, że mój mózg zrobił fikołka. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach dostaniemy jakieś sensowne wyjaśnienie wydarzeń na wyspie, bo w przeciwnym razie będzie to najgłupsza rzecz, jaka spotkała ten serial. Nie oczekuję od produkcji The CW przesadnego realizmu, ale historia malującego oczy łucznika zaczyna się powoli robić strasznie naciągana.
Na plus z pewnością zaliczyć można występ Felicity, która tym razem dostaje odrobinę więcej czasu ekranowego i chyba powoli zacznie odgrywać większą rolę w całej opowieści. Zasugerowano nam, a przynajmniej tak mi się wydaje, iż dziewczyna prawdopodobnie domyśla się prawdziwej tożsamości Olivera. Liczę, że tak jest w istocie, bo bez wątpienia okazałaby się potężnym sprzymierzeńcem i jednocześnie nieco ożywiła serial.
[image-browser playlist="595167" suggest=""]
©2013 The CW
Arrow powoli stacza się po równi pochyłej, akcja już tak nie angażuje, a rodzinne dramaty stopniowo stają się nam obojętne. Sytuacji nie ratuje brak logiki i konsekwencji, jaki zaobserwować można przy okazji niektórych scen - tutaj na myśl automatycznie przychodzi debilny motyw, w którym Thea chce iść do więzienia, aby zrobić na złość mamie. Jeśli twórcy nie reanimują swojego dziecka potężnym zastrzykiem energii i świeżych pomysłów, to czeka je rychły zgon. Jak na razie serial ogląda się jeszcze bez znużenia, ale pytanie tylko - jak długo?
Ocena: 6/10