Zdrada jest motywem przewodnim całego odcinka i zarazem przyczyną powrotu Arrow na odpowiednie tory po serii słabszych przygód, które nie stały na tak samo wysokim poziomie, jak te początkowe. Motyw pojawia się w każdym aspekcie historii - począwszy od działalności superbohatera, skończywszy na jego życiu prywatnym.
Ojciec Laurel kontynuuje akcję pościgu za superbohaterem, do czego, jak wiemy z poprzedniego odcinka, wykorzystuje swoją córkę. Jego zdrada pociąga za sobą konsekwencje w relacjach z Laurel, która słusznie nie może pojąć, jak mógł zrobić coś tak podłego. Zdajemy sobie sprawę, że jego krucjata nie jest czysto zawodowa. Jest to tylko pretekst, aby zająć czymś myśli, by nie przejmować się problemami i nie rozpamiętywać przeszłości. Porwanie Laurel przez mordercę pozwala rozbudować relacje Zielonej Strzały z Quentinem, który chce uratować córkę. Sam szturm na fortecę wydaje się zbyt prosty i za szybki. Chociaż Oliver mówi, że sam nie zdoła tego zrobić, to i tak większość przeciwników bez problemu pokonuje w pojedynkę. Delikatnym pozytywem jest łotr grany przez Davida Andersa, który - w odróżnieniu od Hrabiego z poprzedniego odcinka - nie jest pajacem, który wiele gada, a mało robi.
[image-browser playlist="594906" suggest=""]
©2013 The CW
Nie przekonuje mnie ukazanie reakcji Olivera na domniemaną zdradę Moiry. Same powody jego zachowania są naturalnie zrozumiałe, ale jego postawa strasznie się gryzie z tym, co wiemy o Oliverze, i tym, jak go wcześniej ukazywano. Trudno mi przekonać się do jego tak żywej reakcji bronienia matki. Na szczęście Diggle nadal stanowi głos rozsądku w tym wszystkim i działa na własną rękę. Zebranie przez niego dowodów na knucia Moiry jest tym, czego potrzebujemy my, widzowie, oraz Oliver - to doprowadza do końca zabawy w kotka i myszkę oraz do bardzo odważnej decyzji ze strony bohatera. Dobrze, że nie bawiono się w czułe rozmowy Olivera z matką, by mu wyjawiła prawdę, tylko od razu w niezłym cliffhangerze odwiedza ją w roli superbohatera.
W retrospekcjach w końcu debiutuje Manu Bennett w roli Slade'a Wilsona AKA Deathstroke. Naturalnie, że inkarnacja komiksowego bohatera w wielu elementach różni się od pierwowzoru (w komiksach nigdy nie zdejmował maski), ale nie jest to istotne. Bennett świetnie pasuje do roli twardziela i miejmy nadzieję, że również zawita w teraźniejszości, gdyż w sposób bardzo wiarygodny tworzy swojego bohatera. W umiejętnym zabiegu twórcy wytłumaczyli również fakt, jak Oliver może współpracować z człowiekiem, który go torturował. Prosto i wiarygodnie. Problem stanowi wciąż Yao-Fei - wyjaśnienia Wilsona nie przekonują i nie tłumaczą dziwnego zachowania Yao-Feia, który w jednym momencie ucieka przed zbirami, a w drugim ni stąd, ni zowąd jest jednym z nich. Mam nadzieję, że w końcu sensownie to wyjaśnią, bo jak na razie jest to jeden z najgłupszych zwrotów akcji tego serialu.
[image-browser playlist="594907" suggest=""]
©2013 The CW
Arrow trochę cierpi przez konwencję, jaką twórcy zdecydowali się zbudować. Z jednej strony wiemy, że jest to serial stacji The CW, w której muszą być określone formy w opowiadaniu historii. Aczkolwiek nie ma możliwości, by przymykać oczy na głupoty scenarzystów, gdy przed premierą zapewniano nas, że inspiracją przy tworzeniu są kinowe przygody Jasona Bourne'a. Gdy ktoś powtarza nam, że opowiadana historia ma być realistyczna, niedopracowania pod tym kątem rażą podwójnie. Co innego konwencja komiksowa, gdyż tutaj niektóre rzeczy przyjmuje się naturalnie - jak np. brak maski superbohatera, którego każdy by rozpoznał pod tym kapturem.
Arrow powraca na właściwy tor, znów intrygując ciekawą historią zapewniającą sporo emocji i rozrywki.
Ocena: 7/10