Karty zostały w pełni odkryte. O drugiej tożsamości Adriana Chase'a bohaterowie serialu dowiadują się bardzo szybko i... jest to bardzo dobry ruch ze strony twórców. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczasowe, bliskie relacje burmistrza z prokuratorem generalnym. Chase vel. Prometheus w ten sposób kontynuuje realizację swojego planu zniszczenia Olivera Queena powoli i systematycznie odbierając mu każdy skrawek dotychczasowego życia. Stwierdzenie (powtarzane kilkukrotnie w tym odcinku) Adriana o tym, że zawsze jest 10 kroków przed Oliverem, nie jest bezpodstawne, bo nawet w chwili, kiedy wydaje się, że Queen zyskuje przewagę, sytuacja znów obraca się na jego niekorzyść. Trzeba zresztą przyznać, że takiej liczby twistów fabularnych na jeden odcinek w Arrow nigdy nie było. Kiedy po każdym kolejnym wydaje się, że nic nas już nie może zaskoczyć, dostajemy kolejny, mocniejszy cios. Najmocniej to odczuliśmy w finałowych scenach z żoną Prometheusa. Choć można było przewidywać taki obrót sprawy, to mimo wszystko zabicie jej wydawało się gdzieś tam w podświadomości jednak nieprawdopodobne. To tylko pokazuje (po raz kolejny zresztą), jak wielka determinacja kieruje Prometheusem i jak mocno Oliver wraz z Team Arrow będą musieli się natrudzić, by go pokonać. Jego i Talię, która nieoczekiwanie dla Olivera również kroczy ścieżką zemsty za śmierć swojego ojca – Ras Al Ghula. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w Arrow dostajemy dobrze rozpisaną historię w jednym odcinku. Dobrą, bo niemal w całości skupiającą się na Prometheusie. To wprowadzenie jego postaci nadało ponownie sznyt całemu serialowi, pokazując, że choć realizacyjnie często Arrow prezentował mocno średni poziom, to fabularnie jest w stanie ponownie wciągnąć nawet tych widzów, którzy z czasem odwrócili się od serialu. W chwili obecnej wydaje się, że doszliśmy do jakiegoś punktu kulminacyjnego, w którym Green Arrow będzie musiał podjąć dość drastyczne decyzje, by być w stanie pokonać kogoś, kto nie ma sentymentów i jest w stanie porzucić wszystko, by osiągnąć wyznaczony przez siebie cel. Ciekawe więc, jak scenarzystom uda się to wszystko rozpisać. W odcinku Checkmate powiało sporym optymizmem, dającym nadzieję na to, że do końca sezonu czeka nas już tylko ostra jazda bez trzymanki. I niech tak też będzie, ponieważ wszelkiej maści zapychacze zabijają ten serial, a główny wątek sprawia, że Arrow nabiera po prostu rumieńców.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj