Arrow: sezon 5, odcinek 16 -recenzja
I oto mamy fascynującą rozgrywkę pomiędzy Oliverem Queenem a Adrianem Chase'em. Historia nabrała odpowiedniego tempa i napięcia, a scenarzyści pokazali, że jak chcą, to potrafią rozpisać naprawdę ciekawe wątki.
I oto mamy fascynującą rozgrywkę pomiędzy Oliverem Queenem a Adrianem Chase'em. Historia nabrała odpowiedniego tempa i napięcia, a scenarzyści pokazali, że jak chcą, to potrafią rozpisać naprawdę ciekawe wątki.
Karty zostały w pełni odkryte. O drugiej tożsamości Adriana Chase'a bohaterowie serialu dowiadują się bardzo szybko i... jest to bardzo dobry ruch ze strony twórców. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczasowe, bliskie relacje burmistrza z prokuratorem generalnym. Chase vel. Prometheus w ten sposób kontynuuje realizację swojego planu zniszczenia Olivera Queena powoli i systematycznie odbierając mu każdy skrawek dotychczasowego życia. Stwierdzenie (powtarzane kilkukrotnie w tym odcinku) Adriana o tym, że zawsze jest 10 kroków przed Oliverem, nie jest bezpodstawne, bo nawet w chwili, kiedy wydaje się, że Queen zyskuje przewagę, sytuacja znów obraca się na jego niekorzyść.
Trzeba zresztą przyznać, że takiej liczby twistów fabularnych na jeden odcinek w Arrow nigdy nie było. Kiedy po każdym kolejnym wydaje się, że nic nas już nie może zaskoczyć, dostajemy kolejny, mocniejszy cios. Najmocniej to odczuliśmy w finałowych scenach z żoną Prometheusa. Choć można było przewidywać taki obrót sprawy, to mimo wszystko zabicie jej wydawało się gdzieś tam w podświadomości jednak nieprawdopodobne. To tylko pokazuje (po raz kolejny zresztą), jak wielka determinacja kieruje Prometheusem i jak mocno Oliver wraz z Team Arrow będą musieli się natrudzić, by go pokonać. Jego i Talię, która nieoczekiwanie dla Olivera również kroczy ścieżką zemsty za śmierć swojego ojca – Ras Al Ghula.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu w Arrow dostajemy dobrze rozpisaną historię w jednym odcinku. Dobrą, bo niemal w całości skupiającą się na Prometheusie. To wprowadzenie jego postaci nadało ponownie sznyt całemu serialowi, pokazując, że choć realizacyjnie często Arrow prezentował mocno średni poziom, to fabularnie jest w stanie ponownie wciągnąć nawet tych widzów, którzy z czasem odwrócili się od serialu. W chwili obecnej wydaje się, że doszliśmy do jakiegoś punktu kulminacyjnego, w którym Green Arrow będzie musiał podjąć dość drastyczne decyzje, by być w stanie pokonać kogoś, kto nie ma sentymentów i jest w stanie porzucić wszystko, by osiągnąć wyznaczony przez siebie cel. Ciekawe więc, jak scenarzystom uda się to wszystko rozpisać.
W odcinku Checkmate powiało sporym optymizmem, dającym nadzieję na to, że do końca sezonu czeka nas już tylko ostra jazda bez trzymanki. I niech tak też będzie, ponieważ wszelkiej maści zapychacze zabijają ten serial, a główny wątek sprawia, że Arrow nabiera po prostu rumieńców.
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat