Kolejna odsłona przygód Ashusia Chlastusia nie trzyma poziomu premiery drugiego sezonu. Jak zawsze jest dość krwawo i momentami zabawnie, ale przede wszystkim zrobiło się dość niesmacznie.
Akcja odcinka
The Morgue nadal toczy się w rodzinnym miasteczku bohatera. Po zawiązaniu porozumienia z Ruby przyszła pora na odzyskanie Necronomiconu, który matka dość „przeuroczych” demonów ukryła… w zwłokach znajdujących się w miejscowej kostnicy. Po „zgubę” wybierają się Ash i Kelly, którzy zostawiają na kilka godzin w rodzinnym domu naszego bohatera Pablo z Ruby. Dzięki temu zabiegowi akcja, co nie zdarza się zbyt często w tym serialu, toczy się w dwóch miejscach, co zwiększa spectrum poruszanych wątków. Owszem, jak zawsze bywa bardzo zabawnie i bardzo krwawo, ale niestety również niesmacznie, by nie powiedzieć obrzydliwie, co w przypadku tej produkcji właściwie zawsze było komplementem, ale nie tym razem.
Chodzi dokładnie o scenę w miejscowym prosektorium, gdzie Ash w jednym ze znajdujących się tam ciał znajduje księgę Necronomicon. To, co dzieje się później, należałoby zwyczajnie przemilczeć.
Ash vs. Evil Dead od samego początku balansuje na krawędzi kiczowatego humoru, ale w tej konwencji sprawdzało się to idealnie. Twórcy zawsze pilnowali, by nie przekroczyć granicy dobrego smaku, a zaledwie balansować na jej krawędzi. Oczywiście ktoś powie, że od wielu odcinków ten humor był niskich lotów, ale zawsze było to uzasadnione, choćby poprzez charakter wykreowanych w tym serialu postaci. Tym razem twórcy przekroczyli granicę (i to bardzo wyraźnie), dosłownie pakując głowę Asha w tyłek umarlaka. Trudno tak naprawdę znaleźć uzasadnienie dla tego zabiegu, bo ani to nie było zabawne, ani nie wpisywało się to w ustaloną konwencję całego serialu. Owszem, w czasie walki z Martwym Złem w tym serialu działy się naprawdę oryginalne rzeczy, ale mimo wszystko miało to zawsze jakiś tam, nawet niewielki sens. Tym razem nie, dlatego twórcom za tę scenę należy się po prostu ogromny minus.
W tym kontekście każda inna scena prezentowała się o wiele ciekawiej, a zwłaszcza potyczki Ruby z Pablo, która próbowała z niego wyciągnąć informacje o jego mrocznych wizjach. W tych scenach w końcu dowiadujemy się, czym one są spowodowane i jakie też konsekwencje mogą mieć dla całej grupy, a przede wszystkim samego Pablo. Mamy też okazję poznać pokój z lat młodości bohatera, który jasno i wyraźnie pokazuje, że nie ma szans na to, aby Ash kiedykolwiek dorósł. To zawsze był mało poważny i odpowiedzialny człowiek. I jak na ironię (którą to już w jego życiu?), przez jego brak odpowiedzialności (i wyobraźni) dopiero co odzyskany Necronomicon znów jest utracony.
Drugi odcinek
Ash vs. Evil Dead niestety nie porywa tak jak premiera. Jest sporo ciekawych momentów, ale wszystkie dewaluuje jedna z najbardziej kloacznych scen w historii telewizji. Przez takie zagranie smród, dosłownie i w przenośni, może się ciągnąć za tą produkcją jeszcze długo, wpływając na odbiór kolejnych odcinków. Oby tak nie było, ponieważ serial stacji Starz jest jedną z lepszych propozycji w jesiennej ramówce, która zdecydowanie się wyróżnia na tle innych produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h