Astrologiczny przewodnik po złamanych sercach (Guida astrologica per cuori infranti) jest włoską komedią romantyczną, której drugi sezon pojawił się na platformie Netflix 8 marca. Tym razem główna bohaterka Alice Bassi (Claudia Gusmano) stawia na rozwój kariery i kontynuuje swoją przygodę z astrologią. Natomiast Davide Sardi (Michelle Rosielo), jej przystojny obiekt westchnień i zarazem przełożony, jest w związku z inną kobietą. Jak można się domyślić, największym plusem tej komedii romantycznej wcale nie jest fabuła. Zdecydowanymi wartościami obu sezonów są: piękny włoski język i utwory muzyczne pasujące do scen.  Trzeba przyznać, że konwencja odcinków jest bardzo przyjemna – w obu sezonach jest ich łącznie dwanaście. Pierwszy epizod premierowego sezonu zatytułowano „Baran”, a ostatni drugiego –„Ryby”. Dla niewtajemniczonych: to początek i koniec roku astrologicznego, pełny cykl. W każdym odcinku niezastąpiony Tio Falcetti (Lorenzo Adorni) ma swoje dwie minuty, podczas których astrologicznie przedstawia tytułowy znak. I to właśnie moment, w którym jako zodiakara muszę ponarzekać. Opowiadanie Tio o znakach jest humorystyczne i przystępne, co stanowi bardzo duży pluse. Jednak po tytule, który brzmi Astrologiczny poradnik po…, liczyłam na coś więcej niż tylko krótkie wzmianki o znakach słonecznych i Alice wykonującej swoje własne kosmogramy, których nawet nie widzimy. Konsekwencją ukrócenia tego do znaku słonecznego jest w tym wypadku spłyceniem bohaterów tylko do najbardziej wyrazistych i stereotypowych cech danego zodiaku. Na szczęście najczęściej tak stworzeni bohaterowie są postaciami epizodycznymi. Poruszane są również historie i problemy postaci drugoplanowych, bardzo aktualne i ważne – jak na przykład druga, niechciana ciąża Paoli (Esther Elisha) czy rodzinne relacje Tio. Mile widziane byłoby ich rozwinięcie, aby urozmaicić fabułę (bo często są to rzeczy ciekawsze od głównego tematu). Twórcy poważne wątki zawężają zaledwie do jednej sceny. Jeśli dostajemy gdzieś dalej drugą, która mówi nam coś więcej, to czas na wyciągnięcie szampana. Historia romantyczna ukazana w serialu jest zbyt typowa, zbyt oklepana. Dużo lepiej przedstawiony jest burzliwy związek byłego chłopaka Alice, Carla (Alberto Paradossi) i Christiny (Lucrezia Bertini). Mamy w nim więcej emocji i trochę mniej banału, faktycznie dostajemy jakąś akcję. Twórcy starali się wytłumaczyć nam zachowanie obiektu westchnień panny Bassi, co jest dużym plusem. Oczywiście, nie doczekaliśmy się pełnego przepracowania problemu. Tyle dobrego, że mogliśmy zobaczyć pojednanie Alice z Barbarą Buchneim (Euridice Axen), która niesłusznie była przedstawiana jako zła postać. Głównie w tym wszystkim widzimy jednak Bassi uganiającą się za zajętym szefem, romans w Paryżu i oklepany happy end. Bo serial oczywiście kończy się perspektywą szczęśliwej przyszłości dla głównej pary. Jej kariera czy przyjaźnie wcale nie są tak ważne. Wszystko spłyca się do tego, że jest nieszczęśliwie zakochana. Nie chcę jednak mówić o tym serialu w samych negatywach. Jest szansa, że to po prostu ja wymagam zbyt dużo od komedii romantycznej. Astrologiczny przewodnik po złamanych sercach pokazał mi, kim (i z kim) nie chcę być, a to bardzo ważne. Poza tym jest ładnie zrobionym serialem na zbyt długie wieczory.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj