W najnowszy odcinku "Aż po sufit!" najwięcej czasu poświęcono Tomkowi (Kamil Szeptycki) i jego współlokatorom. Relacje między Tomkiem, Milo (Piotr Żurawski) i Zośką (Alicja Juszkiewicz) zacieśniają się. Nie są oni już zafiksowani na sprawach państwa Domirskich, a zaczynają żyć własnym życiem i swoimi sprawami. Jest to duża zaleta, bo są interesującą grupką, a ich sprzeczki, flirty i żarty mają swój urok. No i powiedzmy sobie szczerze - którzy dwudziestoparolatkowie non stop rozmawiają o swoich rodzicach? Dużym minusem tego wątku były nieudane próby wprowadzenia elementów komediowych do serialu. Zupełnie się one nie sprawdziły. Sprzedanie komuś nieuzasadnionej piąchy w nos jedynie irytuje, a mało elokwentne żarty z puszczania bąków i niezaskakujące rozwiązanie problemu sprzątania też nie zdają egzaminu. Humor jest niewątpliwie ważnym elementem tej produkcji i rzeczywiście może świetnie grać z obyczajową i dramatyczną stroną serialu, jednak wątki komediowe powinny być nieco bardziej subtelne i przemyślane. Wtedy stanowiłyby doskonałe uzupełnienie całości. Ważną rolę w odcinku odegrał także dziadek Tadeusz (Tadeusz Borowski), który wciąż borykał się z emocjami, jakie niosła za sobą strata żony. Wzruszający i zagubiony staruszek jest częścią ciekawej historii, jednak oglądając tego bohatera, nie można się doczekać, aż wyjdzie z marazmu i bardziej zaangażuje się w życie rodzinne. Jego wiedza i doświadczenie będą niewątpliwie ważne dla członków rodziny. [video-browser playlist="745486" suggest=""] O ile wątki Tomka i dziadka były dosyć ciekawe, nie można tego powiedzieć o perypetiach Kamy (Karolina Staniec). Poza nieciekawym i sztampowym pomysłem na rozwinięcie postaci winne mogą być także nieudolne próby wprowadzenia żartu, który jednak ciąży młodej aktorce. Staniec jako pijana i nieszczęśliwa młoda kobieta niestety nie zachwyca, co nieco dziwi, zwłaszcza w perspektywie jej solidnego występu w filmie "Miasto 44". Niestety w odcinku mało było Joanny (Edyta Olszówka) i Andrzeja (Cezary Pazura), którzy zdają się najciekawszą, a już na pewno aktorsko najlepszą parą. Niewiele było także scen z udziałem Łukasza (Krzysztof Chodorowski) i Natalii (Erika Karkuszewska), jednak po niesmaku, jaki ta dwójka pozostawiła po poprzednim odcinku, dobrze, że mogliśmy od nich odpocząć. Pierwszy odcinek serialu był bardzo dobry, drugi nieco gorszy, a trzeci to znowu zejście o poziom niżej. Ta tendencja spadkowa nieco niepokoi. Mówi się, że dwa to przypadek, a trzy tworzą schemat. Miejmy jednak nadzieję, że serial nie będzie niebawem próbował jechać na ręcznym, a zwolnienie tempa jest jedynie chwilowe. Trzymajmy kciuki, aby nastąpił przełom i wrócił na dobre tory. "Aż po sufit!" niewątpliwie ma potencjał, należy go jedynie odpowiednio wykorzystać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj