Jeżeli po piętnastu latach przerwy w graniu pojawia się Goldie Hawn można się spodziewać, że scenariusz, dla którego wróciła z emerytury, jest nieziemsko niesamowity. Po seansie mogę jednak śmiało przyznać, że żadnego skryptu nie było, a cały film opiera się na ogólnym zarysie fabularnym oraz aktorskiej improwizacji. Poważny temat, jakim są porwania, został spłycony do lekkiej historyjki o wakacjach matki z córką, która w zamierzeniu miała być zabawna. Niestety obraz Snatched cierpi na największą bolączkę nieudanych komedii – nie śmieszy. Gdy humor w filmie mającym docelowo wywoływać śmiech u widzów nie działa, patrzy się na wszystkie postacie występujące w obrazie jak na półgłówków starających się rozśmieszyć za pomocą najbardziej prymitywnego rodzaju żartów – własną głupotą. Na palcach jednej ręki udałoby mi się policzyć sceny, które chociażby wywołały uśmiech na mojej twarzy, a bez wątpienia mogę powiedzieć, że w ciągu seansu trwającego osiemdziesiąt siedem minut zaśmiałem się raptem dwa razy. W pamięć wbił mi się też wyjątkowo niesmaczny „żart” z tasiemcem w roli głównej. Powiem tylko, że cieszę się, iż nic podczas seansu nie jadłem. Aktorsko film również nie porywa. Amy Schumer kreowana na gwiazdę komedii nie ma w sobie odpowiednich cech do grania w takich tytułach. W śmiesznych scenach nie bawi, a w tych poważnych nie przekonuje. Emily, w którą wciela się popularna stand-uperka, jest nijaka, a jej jedyną cechą charakterystyczną jest chętne spożywanie alkoholu. Lepiej sprawdza się wspomniana Goldie Hawn, gdyż ona akurat potrafi dodać coś ekstra do swojej postaci i w zasadzie jej Linda to jedyna osoba w całym filmie wzbudzająca sympatię. Zupełnie niepotrzebny wydał się w obrazie Ike Barinholtz. Nie dość, że gra denerwującą postać, to bez niego Babskie wakacje nic by nie straciły, a może nawet zyskałyby większą spójność. Sceny z nim wybijają z głównych, ciekawszych (a to już jest sztuka) wydarzeń. Na płycie wydanej w standardowym DVD boksie znajduje się wiele materiałów dodatkowych. Sceny dodatkowe to po prostu niewykorzystane w finalnej wersji ujęcia, Sceny rozszerzone i alternatywne to jak nazwa wskazuje dłuższe sekwencje znanych z filmu ujęć. W tym wypadku nie wiem, na jakiej zasadzie została tutaj dopisana kategoria „alternatywne”, gdyż wydaje mi się, że te zostały przedstawione fanom w poprzednim materiale. Jest również krótki filmik z gagami z planu. Cieszy w przypadku tych krótkich filmów obecność polskich napisów, choć nie w każdej scenie oraz nie zawsze dobrze są zsynchronizowane, warto jednak docenić starania polskiego dystrybutora. Największą gratką dla fanów filmu powinna okazać się wersja obrazu z komentarzem reżyserskim, ale w tym wypadku nie ma mowy chociażby o polskich napisach, więc najciekawszy z dodatków jest materiałem wyłącznie dla ludzi z angielskim. Szkoda, bo zawsze miło posłuchać ciekawostek z procesu tworzenia. Chociaż w tym wypadku nie wiem, czy reżyser zawsze mówi prawdę, gdyż podczas jednej ze scen stwierdza, że zawsze go ona rozśmiesza i mówi to poważnym tonem, a w przypadku obrzydliwej sceny słychać jego śmiech (a opowiada wtedy o tym, że swoje dzieło widział około trzystu razy). W każdym razie za zawartość płyty dodam jeden punkt do oceny, gdyż wielbicielom znającym angielski one się spodobają i dystrybutor nawet postarał się, by je przetłumaczyć. Chociaż kosztem tych niemal trzydziestominutowych trzech materiałów mógł zdecydować się na dodanie napisów do wersji z komentarzem reżyserskim. W ogólnym rozrachunku Babskie wakacje to komedia, która będzie bawić wyłącznie fanów talentu komediowego Amy Schumer. Reszta raczej może poszukać innej niezobowiązującej rozrywki na wieczór, gdyż w obrazie Jonathan Levine brakuje udanie zabawnych scen, a tych parę sekwencji, którym udaje się wywołać śmiech, nie jest wartych zapoznania się z dziełem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj