Babskie wakacje – recenzja DVD
Data premiery w Polsce: 4 sierpnia 2017Babskie wakacje to typowa nijaka amerykańska komedia, w której matka z córką wzmacniają więź między sobą. Brzmi jak typowy familijny twór, ale niestety ktoś pomyślał, żeby zrobić z tego obraz przeznaczony dla dorosłych.
Babskie wakacje to typowa nijaka amerykańska komedia, w której matka z córką wzmacniają więź między sobą. Brzmi jak typowy familijny twór, ale niestety ktoś pomyślał, żeby zrobić z tego obraz przeznaczony dla dorosłych.
Jeżeli po piętnastu latach przerwy w graniu pojawia się Goldie Hawn można się spodziewać, że scenariusz, dla którego wróciła z emerytury, jest nieziemsko niesamowity. Po seansie mogę jednak śmiało przyznać, że żadnego skryptu nie było, a cały film opiera się na ogólnym zarysie fabularnym oraz aktorskiej improwizacji. Poważny temat, jakim są porwania, został spłycony do lekkiej historyjki o wakacjach matki z córką, która w zamierzeniu miała być zabawna. Niestety obraz Snatched cierpi na największą bolączkę nieudanych komedii – nie śmieszy.
Gdy humor w filmie mającym docelowo wywoływać śmiech u widzów nie działa, patrzy się na wszystkie postacie występujące w obrazie jak na półgłówków starających się rozśmieszyć za pomocą najbardziej prymitywnego rodzaju żartów – własną głupotą. Na palcach jednej ręki udałoby mi się policzyć sceny, które chociażby wywołały uśmiech na mojej twarzy, a bez wątpienia mogę powiedzieć, że w ciągu seansu trwającego osiemdziesiąt siedem minut zaśmiałem się raptem dwa razy. W pamięć wbił mi się też wyjątkowo niesmaczny „żart” z tasiemcem w roli głównej. Powiem tylko, że cieszę się, iż nic podczas seansu nie jadłem.
Aktorsko film również nie porywa. Amy Schumer kreowana na gwiazdę komedii nie ma w sobie odpowiednich cech do grania w takich tytułach. W śmiesznych scenach nie bawi, a w tych poważnych nie przekonuje. Emily, w którą wciela się popularna stand-uperka, jest nijaka, a jej jedyną cechą charakterystyczną jest chętne spożywanie alkoholu. Lepiej sprawdza się wspomniana Goldie Hawn, gdyż ona akurat potrafi dodać coś ekstra do swojej postaci i w zasadzie jej Linda to jedyna osoba w całym filmie wzbudzająca sympatię. Zupełnie niepotrzebny wydał się w obrazie Ike Barinholtz. Nie dość, że gra denerwującą postać, to bez niego Babskie wakacje nic by nie straciły, a może nawet zyskałyby większą spójność. Sceny z nim wybijają z głównych, ciekawszych (a to już jest sztuka) wydarzeń.
Na płycie wydanej w standardowym DVD boksie znajduje się wiele materiałów dodatkowych. Sceny dodatkowe to po prostu niewykorzystane w finalnej wersji ujęcia, Sceny rozszerzone i alternatywne to jak nazwa wskazuje dłuższe sekwencje znanych z filmu ujęć. W tym wypadku nie wiem, na jakiej zasadzie została tutaj dopisana kategoria „alternatywne”, gdyż wydaje mi się, że te zostały przedstawione fanom w poprzednim materiale. Jest również krótki filmik z gagami z planu. Cieszy w przypadku tych krótkich filmów obecność polskich napisów, choć nie w każdej scenie oraz nie zawsze dobrze są zsynchronizowane, warto jednak docenić starania polskiego dystrybutora.
Największą gratką dla fanów filmu powinna okazać się wersja obrazu z komentarzem reżyserskim, ale w tym wypadku nie ma mowy chociażby o polskich napisach, więc najciekawszy z dodatków jest materiałem wyłącznie dla ludzi z angielskim. Szkoda, bo zawsze miło posłuchać ciekawostek z procesu tworzenia. Chociaż w tym wypadku nie wiem, czy reżyser zawsze mówi prawdę, gdyż podczas jednej ze scen stwierdza, że zawsze go ona rozśmiesza i mówi to poważnym tonem, a w przypadku obrzydliwej sceny słychać jego śmiech (a opowiada wtedy o tym, że swoje dzieło widział około trzystu razy).
W każdym razie za zawartość płyty dodam jeden punkt do oceny, gdyż wielbicielom znającym angielski one się spodobają i dystrybutor nawet postarał się, by je przetłumaczyć. Chociaż kosztem tych niemal trzydziestominutowych trzech materiałów mógł zdecydować się na dodanie napisów do wersji z komentarzem reżyserskim.
W ogólnym rozrachunku Babskie wakacje to komedia, która będzie bawić wyłącznie fanów talentu komediowego Amy Schumer. Reszta raczej może poszukać innej niezobowiązującej rozrywki na wieczór, gdyż w obrazie Jonathan Levine brakuje udanie zabawnych scen, a tych parę sekwencji, którym udaje się wywołać śmiech, nie jest wartych zapoznania się z dziełem.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat