Dwóch wyrzutków, Dziki Zachód, ukryty skarb, przesadnie bogobojna wioska i okrutny przedstawiciel sprawiedliwości. To wszystko brzmi zachęcająco, co więcej, wszystkie te hasła znajdują swoje urzeczywistnienie w postaci fabuły komiksu brazylijskiego twórcy — Danilo Beyrutha. Czy Banda Dwóch, wydana w Polsce przez Timofa i cichych wspólników, jest godnym polecenia hołdem m.in. dla spaghetti westernów?
Banda dwóch opowiada o dwóch członkach grupy przestępczej, którzy przeżyli krwawą masakrę. Reszta ekipy została zamordowana, a ich głowy stały się trofeami bezwzględnego pułkownika Honoria. To w tym momencie cała historia stała się dla mnie najbardziej intrygująca. Czort, nad wyraz przesądny, prosty człowiek (świetna robota Jakuba Jankowskiego, tłumacza, doskonale przenoszącego specyficzny język Czorta na polskie realia), pragnie pochować głowy towarzyszy, aby zaznali pośmiertnego spokoju. Z kolei Czacha, pewny siebie, chciwy i inteligentny, pamięta o ukrytej w opasce na oko mapie skarbu, która obecnie przebywa na rozkładającej się głowie byłego kompana w prywatnej kolekcji mściwego organu sprawiedliwości.
Fabuła bardzo przypomina klasyczne westerny, m.in. w reżyserii Sergio Leone, gdzie to właśnie samo rozpoczęcie historii musi przykuć uwagę widza na tyle, aby z zapartym tchem śledził losy bohaterów do samego końca (np. szantaż Blondasa w
Dobry, Zły i Brzydki). O intertekstualności
Bandy Dwóch względem wcześniej wspomnianego gatunku mógłbym pisać długo, jednak nie samymi nawiązaniami komiks Beyrutha stoi. W swoim arsenale oprócz doskonałych umiejętności prowadzenia narracji brazylijski laureat wielu nagród przemysłu komiksowego posiada również fantastyczne wizualne wyczucie klimatu Dzikiego Zachodu. Z kart opowieści wręcz bije piaskowym pustkowiem, wypatrywanym z nadzieją odległym horyzontem czy wypalającym skórę słońcem.
Sam moment kulminacyjny opowieści jest niezwykle satysfakcjonujący, a im gęstsza staje się akcja, tym jeszcze lepiej Beyruth operuje widocznością najdrobniejszych szczegółów. Komiks nie napastuje nas nadmierną ekspozycją, a wszystkie wątki, motywacje i plany są najczęściej przedstawione kilkoma słowami, aby nie zanudzić przegadanymi oczywistościami.
Niezwykle cenię
Beyrutha, jako rysownika i scenarzystę, który niezwykle sprawnie tworzy klimatyczną opowieść i nie potrzebuje do tego kilkuset stron. Od pierwszego panelu w głowie pojawia się nastrój westernu, do którego chętnie włączyłbym motywy Enio Morricone. Podejrzewam, że właśnie tak zrobię i powtórnie zasiądę do
Bandy Dwóch, ponieważ to po prostu fantastyczna rozrywka, którą serdecznie polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h