Banshee” nie zwalnia tempa i w końcowej fazie sezonu doprowadza do punktów kulminacyjnych w najważniejszych wątkach. W zeszłym tygodniu Hood policzył się z Chaytonem, a teraz przyszedł czas na Stowe’a. Muszę przyznać, że dla mnie dopiero w tym roku wizja twórców na 5-sezonową historię zaczęła nabierać konkretnych kształtów, a poprzednie 2 serie przez pryzmat 3. sporo zyskały. Oczywiście to zawsze była świetna rozrywka, ale nic poza tym. Minione tygodnie pokazały jednak, jak duży potencjał tkwi w tej opowieści oraz ku czemu dążą scenarzyści, myśląc o serii finałowej. Staje się coraz bardziej jasne to, że ewolucja Proctora i Hooda to najważniejsze elementy „Banshee”, a ich konfrontacja będzie motorem napędowym nadchodzącego (pewnie za 2 lata) ostatniego rozdziału. Wszystko, co dzieje się obecnie na ekranie, zdaje się to potwierdzać. Finał będzie zapewne podzielony na dwie równoległe linie fabularne. Kai musi rozprawić się z Frazierem, a Lucas będzie chciał odbić Joba i spółkę. Dla obu panów będą to zapewne doświadczenia niezwykle brutalne i w odpowiedni sposób dopełniające ich ciągłą transformację. [video-browser playlist="671148" suggest=""] Zbyt długo nie oglądaliśmy łagodnego i chętnego do kompromisów Proctora. Śmierć matki na moment go odmieniła, ale okres słabości już za nim, a bezwzględny bohater, jakiego znamy, powrócił ze zdwojoną siłą. Boga już dla niego nie ma, a on sam stał się Diabłem Banshee, co symbolicznie zobrazowało choćby spalenie żywcem kilku złoczyńców i opuszczenie sceny w slow-motion oraz płomieniami za plecami. Teraz czas dotrzymać obietnicy i poderżnąć gardło wspomnianemu gangsterowi. Potem można zająć się Hoodem. No, chyba że wcześniej problemy zacznie sprawiać Rebecca z jej rosnącym apetytem na władzę. Co do Lucasa, scenarzyści już w tym sezonie porządnie dali mu w kość, zabijając na jego oczach Siobhan. Coś mi jednak mówi, że już niedługo ponownie straci kogoś bliskiego. W telewizji to zabieg dość powszechny, aby za pomocą retrospekcji przedstawić widzom, jak bliska więź jest pomiędzy poszczególnym bohaterami. Tym większy szok i smutek czują potem oglądający, gdy jedna z tych postaci ginie. Wiecie, dokąd zmierzam, prawda? Choć nikt by tego nie chciał, istnieje spora szansa, że Job nie przetrwa albo przynajmniej nieźle ucierpi w nadchodzącym finale. Pojedynek ze Stowe'em zapowiada się w każdym razie niezwykle emocjonująco. To w dodatku solidny czarny charakter, który w moim odczuciu nie dostał odpowiedniej ilości czasu na rozwój. Niewykluczone, że - podobnie jak to miało miejsce z Chaytonem – Hood będzie ścigał żołnierza jeszcze w 4. serii. Zobacz również: Spoilerowy plakat zapowiadający finał „Banshee” Przedostatni odcinek „Banshee” znakomicie wprowadza nas do finału. Nie przeszkadza nawet to, że gdzieś tam na chwilę przewinęła się Deva i jej dramaty. Nie zapominajmy też o Bunkerze i jego bardzo osobistych powiązaniach z Bractwem Aryjskim, które niedługo wyjdą na jaw. Jedno jest jednak pewne – po seansie najbliższej odsłony z wytęsknieniem będziemy czekać na premierę kolejnego sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj