"Bardzo polska historia wszystkiego" Adama Węgłowskiego to lektura wręcz idealna dla lekko zakompleksionych patriotów. Książka, której autor momentami sensownie, a momentami z uporem godnym lepszej sprawy (acz zawsze ciekawie) szuka polskich tropów w historii. Tej prawdziwej i tych zmyślonych. Z dziewięciu niezależnych od siebie rozdziałów dowiadujemy się o mniej lub bardziej prawdopodobnych wersjach, które tak czy owak prowadzą poszukiwaczy prawdy do naszego kraju. I trzeba przyznać, że niektóre z tych opowieści są fascynujące. Oto obraz Matki Boskiej Częstochowskiej okazuje się pierwowzorem jednego z najważniejszych wizerunków bogini voodoo. Krzysztof Kolumb staje się wnukiem Władysława Jagiełły, a profesor van Helsing z „Draculi” znajduje swój pierwowzór na XVI-wiecznych Mazurach. Co prawda w tej ostatniej sprawie sam autor przyznaje, że nie ma absolutnie żadnych podstaw, by stwierdzić, że Bram Stoker mógł kiedykolwiek słyszeć o tej historycznej postaci z Węgorzewa, ale przecież nie ma także dowodów, że nie słyszał... Tak właśnie rzecz jest skonstruowana - merytorycznie, acz lekko i z dystansem. Z kilkoma ciekawymi i oryginalnymi tezami oraz sprawami znanymi od lat (i powracającymi w mediach przy każdej okazji nowej premiery filmu czy okrągłej rocznicy), jak związki Krystyny Skarbek z postacią Jamesa Bonda czy polskie tropy w śledztwie w sprawie Kuby Rozpruwacza. Czytaj również: „Bardzo polska historia wszystkiego” - fragment Nieważne jednak, na ile poważnie należy traktować rewelacje autora – na szczęście on sam nie traktuje ich przesadnie poważnie. Ważne, że to po prostu bardzo sprawnie napisane i oparte na wielu porządnych źródłach czytadło popularno-naukowe. Dokładnie takich książek potrzeba dziś jak najwięcej - sensownych, lekkich, traktujących poważnie i lekko zarazem i historię, i historię popkultury (wszak mówimy tu o wampirach, Bondzie, Indianie Jonesie czy Frankensteinie). A to wszystko – wartość dodatkowa i nie do przecenienia – z naszej, polskiej perspektywy. Tu wyolbrzymionej momentami do absurdu, ale w końcu czemu nie? Skoro nawet już Oscary nam dają, to sięgajmy wyżej. I mówmy wszystkim, że Krzysztof Kolumb był Polakiem. Ba, synem i wnukiem króla. Może niech nam oddadzą te całe Ameryki, bo przecież w takim razie to nam się należą najbardziej!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj