Produkcja zaczyna się bowiem sławetnym "trzęsieniem ziemi" – nagłą śmiercią ojca Normana. Należy dodać - śmiercią nietypową. Scena odkrycia zwłok w garażu ukazana jest w sposób, który każe widzowi zadać wiele pytań odnośnie przebiegu wcześniejszych wydarzeń. Istnieje szansa, że wątek tej śmierci zostanie w przyszłości jeszcze poruszony, gdyż zbyt dużo w nim niewiadomych. Po takim prologu, akcja przenosi się pół roku do przodu, gdy matka z synem podróżują samochodem do małej mieściny, w której pani Bates zakupiła właśnie przydrożny motel. Ten sam motel, który będzie w przyszłości miejscem dramatycznych wydarzeń.

Co znamienne - Bates Motel, mimo że opowiada o młodości Normana Batesa (chłopak ma obecnie 17 lat), rozgrywa się... współcześnie. Bohaterowie posługują się dzisiejszą technologią i słuchają takiejże muzyki. Na razie tylko w tych elementach widać owo uwspółcześnienie. Cała scenografia i lokalizacje znane z "Psychozy" sprawiają wrażenie "zawieszonych w czasie", więc tak naprawdę akcja mogłaby rozgrywać się w dowolnym momencie historii. Wybór czasów współczesnych wydaje się jednak nieprzypadkowy i pewnie wkrótce przekonamy się, do czego będzie służyć twórcom.

[image-browser playlist="592703" suggest=""]©2013 13th Street

Uwagę w premierowym odcinku najbardziej przyciąga wyśmienite aktorstwo. Vera Fermiga i Freddie Highmore od samego początku posiadają niezwykłą, namacalną chemię. Tak mocną, że momentami ich relacja nie przypomina nawet zwyczajnych stosunków między matką a synem. Ich wspólne sceny nie rozgrywają się tylko w fazie wyraźnych słów i czynów, ale także poprzez subtelne gesty, które zdają się mówić o niej dużo więcej niż wszelkie deklaracje. Ważna jest w szczególności scena, gdy matka pokazuje Normanowi ich nowe domostwo. Chwyta go wtedy za rękę i z uśmiechem na ustach biegnie w podskokach w stronę domu. Chłopiec się ociąga, idzie powoli i - co najważniejsze - próbuje wyrwać dłoń z uścisku. Jest to gest znamienny, jakże charakterystyczny dla tej niecodziennej relacji. Chłopak chciałby się z niej wyrwać, a jednocześnie kurczowo jej trzyma. Vera Fermiga błyszczy na ekranie, z niezwykłym wyczuciem ukazując dominującą naturę swojej bohaterki, a także tendencje do kierowania każdym krokiem syna oraz stosowane środki emocjonalnego szantażu, którymi wywiera na niego wpływ. Pierwszy odcinek wyraźnie zarysowuje jej szybką zmienność humorów, co na pewno nie będzie bez znaczenia w dalszej części opowieści.

Postać samego Normana nie została jeszcze zbyt wyraźnie rozwinięta, co jednak jest nierozerwalnie związane z charakterem jego matki. Pierwszy odcinek wyraźnie stawia akcenty na większy rozwój właśnie tej postaci, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę nieprzeciętną rolę, którą odegra w życiu Normana. Na plakacie produkcji widnieje nawet jeden z najsłynniejszych tekstów wypowiedzianych przez Batesa: "Najlepszym przyjacielem chłopca jest jego matka". Podobne deklaracje padają także w premierowym odcinku. Z wielkim zainteresowaniem będzie można śledzić, jak dalej rozwinie się ta relacja. Niecodziennych interakcji jest w serialu więcej. Nietypowa jest również rozmowa Normana z nauczycielką; ukazana w sposób, który każe doszukiwać się podtekstów i ukrytych intencji pani pedagog.

Świetne są intencjonalne nawiązania do oryginalnej "Psychozy". Sposób kadrowania poszczególnych scen czy moment, w którym Norman widzi matkę przez okno domu, niemal idealnie odtwarzają podobne sceny z oryginału. Niezwykle trafne i satysfakcjonujące posunięcie. Wyraźnie widać, że twórcy odrobili pracę domową z niezwykłą pieczołowitością i przygotowali dzieło, które w świetny sposób uzupełnia wydarzenia jednego z najsłynniejszych dzieł Mistrza Hitchcocka.

[image-browser playlist="592704" suggest=""]©2013 13th Street

Pierwszy odcinek dostarcza wielu wrażeń wszelkiej maści. Nad serialem unosi się klimat tajemnicy, a twórcy umiejętnie grają z widzem, raz po raz podnosząc poziom napięcia. Niezwykle umiejętnie rozłożono akcenty, by je budować. Szczególnie wyraźne jest to w scenie w łazience, gdzie z niezwykłą precyzją pokazuje się wymianę zdań między czwórką bohaterów. Scenarzystom udało się ponadto w interesujący sposób zarysować podstawę intrygi, która ma szansę rozegrać się "tuż pod nosem bohaterów" (przedziwny epilog, nawiązujący do znaleziska w motelowym pokoju).

Ciekawe są również niecodzienne dialogi, w których można odnaleźć wiele humoru. Szczególne wrażenie robi dziwne zdanie, wypowiedziane przez jedną z dziewczyn ze szkoły Normana, która wyraźnie flirtuje z chłopakiem. "Jesteś jak piękne, głębokie i spokojne jezioro wśród betonowego świata" nie jest czymś, co można usłyszeć w codziennej rozmowie, dzięki czemu wkłada uśmiech na twarz widza.

Już teraz widać, że relacja matki i syna będzie leżeć u podstaw sukcesu produkcji. Jeśli zostanie prowadzona równie umiejętnie, co w premierowym odcinku, możemy szykować się na rozrywkę wysokiej klasy. Klimat, aktorstwo, rozwiązania techniczne nawiązujące do pomysłów oryginału – wszystko stoi na najwyższym poziomie. Jeśli utrzyma się przez wszystkie odcinki, czekają nas niezapomniane przeżycia. "First You Dream, Then You Die" to bardzo dobra premiera, rozbudzająca apetyt na więcej. Oby kolejne odcinki były równie wysmakowane.

Ocena: 8,5/10

Serial od 14 kwietnia na 13th Street Universal o godz. 21:00.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj