Scenarzysta Peter J. Tomasi już na dobre zadomowił się w klasycznej serii wydawniczej poświęconej Batmanowi, jednak czy zdołał sprostać oczekiwaniom czytelników? Mocno rozbudził je pierwszym, świetnym tomem zatytułowanym Mitologia, jednak już w kolejnej części, czyli w Rycerzu z Arkham, nawet nie otarł się o wysoko zawieszoną przez samego siebie poprzeczkę. Pozdrowienia z Gotham są zatem rodzajem weryfikacji, w jakim kierunku podąża scenarzysta i czy jest w stanie utrzymać zainteresowanie fanów postaci Batmana. I cóż, z tym niestety nie jest najlepiej, ale też nie najgorzej. Kolejne przygody Człowieka Nietoperza nie zaczynają się od okładkowej historii, tylko od dwóch zeszytów zatytułowanych Poleje się krew z mroczną historią wspólnego śledztwa Batmana i Spectre’a, które ma na celu odszukanie uprowadzonego policjanta, Jima Corrigana. Czytelnicy, którzy są dobrze obeznani z postaciami DC, wiedzą doskonale, że Corrigan jest ziemskim wcieleniem Spectre’a, więc sprawa jest dosyć poważna. Jednak uwaga scenarzysty bardziej jest skierowana na relacje między tę dwójką, niż na same śledztwo. Oto Batman, który w ostatnich dekadach zyskał brutalne oblicze, dostaje nagle partnera, który nie zamierza iść na żadne kompromisy, co tylko zaognia panujące między bohaterami napięcie i jest o wiele ciekawsze od bardzo pretekstowej fabuły, która kończy się, zanim zdążyła się na dobre rozkręcić. Trochę szkoda, bo także dzięki unurzanym w pokładach ciemnej zieleni rysunkom Kyle’a Hotza udało się tu wykreować gęsty nastrój, a sam Bruce Wayne wygląda tutaj bardziej mrocznie, odbiegając od wizerunku, do którego przyzwyczaił nas główny run ze scenariuszem Toma Kinga. Następna opowieść to już tytułowe Pozdrowienia z Gotham. To niestety zarazem najsłabszy punkt trzeciego tomu Batman. Detective Comics. Z opowieści o Jokerze, który opanowuje wesołe miasteczko kompletnie nic nie wynika, Batman nie musi się zbytnio natrudzić, żeby poradzić sobie z problemem i jedynie kadr z unoszonym przez balony Jokerem może wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Jeśli o poprzedniej historii można było napisać, że jest pretekstowa, to niestety na określenie Pozdrowień z Gotham najlepsze jest “niepotrzebna”.
Źródło: Egmont
W połowie albumu bardziej czujemy rozczarowanie niż satysfakcję z lektury, a jakość można określić mało obrazowo jako taką sobie. Wiadomo, że fanom Batmana niezwykle trudno jest dogodzić, nigdy nie wiadomo, czy lepiej przyjmą krótkie historie z szybką puentą, czy mozolnie rozwijanie intrygi i pewnie dlatego Tomasi próbuje i jednego i drugiego. W tym przypadku lepiej wypada ta druga opcja, ponieważ dopiero wraz z Ocalałym, składającym się z trzech zeszytów i budującym podwaliny pod rodzący się dopiero, nowy konflikt, wreszcie możemy powiedzieć, że lektura staje się satysfakcjonująca.
W Ocalałym mamy okazję zobaczyć, że Batmana, czy też bardziej w tym przypadku Bruce'a Wayne'a czasami potrafią przerosnąć okoliczności. Ocalały w przeważającej części rozgrywa się na niemal samotnej wyspie, na której rozbija się samolot z Brucem i pracownikami jego firmy. Dzieje się tak na skutek planowanego ataku Deadshota i zarazem sił natury w postaci uderzenia pioruna, które zmienia reguły gry. Wayne bez swojego podręcznego arsenału nie jest w stanie poradzić sobie ze złoczyńcą, na szczęście już na wyspie przychodzą mu z pomocą dość niespodziewanie pomocnicy. To właśnie pomysł na dwójkę mężczyzn uwięzionych przez dekady na samotnej wyspie jest tym, co pozytywnie nakręca fabułę Ocalałego, a korzystne wrażenie potęguje realistyczna kreska Christiana Duce’a i konsekwentnie klaustrofobiczne kadry, w których brakuje otwartych przestrzeni, przez co naturalna sceneria kojarzy się adekwatnie z miejscem, w którym jest się uwięzionym. Równolegle Tomasi prowadzi intrygujący wątek z sojuszu Luthora z Mr. Freezem. Ten drugi najprawdopodobniej będzie miał możliwość wyleczenia trzymanej przez lata w komorze kriogenicznej żony i sposób w jaki ma to osiągnąć stanie się zapewne osią wydarzeń w kolejnym tomie. Można zatem uznać, że druga połowa Pozdrowień z Gotham ponownie rozbudziła oczekiwania czytelników na kolejną dobrą historię w ramach Batman. Detective Comics i miejmy nadzieję, że właśnie takiej możemy się spodziewać w czwartym tomie serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj