Batman. Ego i inne opowieści to znakomity komiks Darwyna Cooke'a, łączący w sobie elementy psychologiczne z rozrywką na klasyczną modłę.
Nie mam żadnych wątpliwości, że
Batman. Ego i inne opowieści to jeden z najważniejszych i zarazem najlepszych komiksów o Mrocznym Rycerzu, które jak do tej pory ukazały się na rodzimym rynku. Nie może być inaczej, skoro twórcą historii wchodzących w skład tego albumu jest nieodżałowany
Darwyn Cooke, legendarny scenarzysta i rysownik, którego
Nowa granica czy szereg powieści graficznych z Zamaskowanym Krzyżowcem stały się kamieniami milowymi dla wydawnictwa DC. W tomie spod szyldu DC Deluxe autor w typowym dla siebie unikalnym stylu zabiera czytelników w wędrówkę po przebogatym świecie tytułowego bohatera, dzieląc się z odbiorcami nowelami, które momentami przywodzą na myśl swoistą wariację na temat biblijnych przypowieści. Tę pozycję siłą rzeczy należy w pierwszej kolejności polecić wszystkim tym, którzy mają w zwyczaju podchodzić do mitologii Batmana w sposób refleksyjny i szukać w niej głębi, zwłaszcza w aspekcie psychologicznym. Nie oznacza to jednak, że w albumie nie znajdziemy lżejszych pod względem przekazu historii; Cooke jak nikt inny pojął przecież, co i kto jest najważniejszy dla początków genezy herosa.
Najistotniejszym elementem tomu jest tytułowe
Ego, którym Cooke debiutował w świecie powieści graficznych; to także ono było jedną z inspiracji
Matta Reevesa w trakcie prac nad filmem z
Robertem Pattinsonem. Przedziwna to opowieść, ale jednocześnie tak magnetyczna, jak to tylko możliwe - Bruce Wayne i kojarzący się wizualnie z demonem Batman toczą tu psychologiczną dysputę o swoich powinnościach. Zaryzykuję wniosek, że w tej niepozornej, choć niemalże akademickiej debacie autor uchwycił esencję komiksowego Mrocznego Rycerza, redefiniując sens jego działalności. W skład albumu wchodzą także inne bardzo udane historie: króciutkie
Tu są potwory z cyklu
Black & White, w których Cooke odpowiadał za ilustracje, po raz kolejny wydany w naszym kraju
Wielki skok Seliny z Catwoman w roli głównej, fenomenalny
Pomnik ze statuą Zamaskowanego Krzyżowca w centrum wydarzeń, wciągający swoją intymnością i znakomitym uchwyceniem sedna relacji Batmana i Kobiety-Kota
Mroczny Rycerz na randce,
Deja Vu z herosem podążającym śladami oprawców własnych rodziców, utrzymana w duchu retro urocza opowiastka
Zjazd absolwentów czy wreszcie traktujące o Harley Quinn
Zabić czas.
Nie będę specjalnie odkrywczy, jeśli stwierdzę, że
Ego i inne opowieści to album dwóch bohaterów: Batmana i Darwyna Cooke'a. Z jednej strony czytelnicy mogą więc przeniknąć do umysłu Mrocznego Rycerza i zanurzyć się w przystępnie zaserwowanej wizji Gotham, w którym nieoczywisty przebieg wydarzeń miesza się z jakąś trudną do jednoznacznego zaklasyfikowania aurą - czasami ta lekkość w kapitalny sposób przechodzi transformację w całą armię zjaw i mar. Z drugiej strony tom ten staje się jedyną w swoim rodzaju okazją do prześledzenia ewolucji wyjątkowego stylu scenarzysty i rysownika, ze szczególnym uwzględnieniem jego podejścia do ekspozycji postaci Batmana. Jest coś fascynującego w fakcie, że Cooke i współpracujący z nim scenarzyści (m.in.
Jimmy Palmiotti czy
Amanda Conner) w zupełnie naturalny sposób pożenili w swoich opowieściach wszystkie dobrodziejstwa psychoanalizy z czymś na kształt "dziecięcej frajdy" płynącej z obcowania z przygodami Mrocznego Rycerza. Mikstura iście wybuchowa, a jednak trafi zarówno do dojrzałych, wymagających odbiorców, jak i osób nieco młodszych, które nie miały jeszcze czasu na autoanalizę miłości do Batmana. Z tej mieszanki wyłania się heros szkicowany na dwóch portretach jednocześnie: psychologicznym i powstającym na... kartce z bloku rysunkowego, na której dziecko, w ramach polecenia, miałoby namalować własne wyobrażenie Rycerza Gotham. Cooke doskonale wiedział, że w fascynację półbogami z komiksów na zawsze został wpisany zanikający pierwiastek niewinności dzieciństwa.
W
Ego i innych opowieściach poza pracami samego Cooke'a odnajdziemy również ilustracje, które przygotowywali choćby
Tim Sale czy
Bill Wray. Ci ostatni próbują zresztą, przynajmniej w niektórych momentach, naśladować charakterystyczny styl głównego autora, którego tonacja w mojej ocenie niesłusznie została włożona do szufladki z napisem "kreskówkowa". Owszem, część kariery artysty była powiązana ze światem ekranowych animacji, lecz Cooke wyrwał się z konwencyjnych ograniczeń. Twórca umiejętnie łączy więc podejście typowe dla rysowników klasycznych komiksów z atmosferą wyjętą żywcem z noir, jakby na tym polu również chciał kreować paradoksy - i z tego zadania wywiązuje się znakomicie.
Jeśli po lekturze
Nowej granicy doszliście do wniosku, że Darwyn Cooke był "cichym rewolucjonistą" powieści graficznych DC, to
Batman. Ego i inne opowieści tylko Was w tej ocenie utwierdzi. Zmarły w 2016 roku scenarzystka i rysownik raz po raz dawał dowody na to, że w rzeczywistości superbohaterów jest miejsce na nieoczywistą mieszankę powagi i zabawy rozpisanej na dziecięcą modłę, która stanowi znakomity pomost między przeszłością a teraźniejszością całego medium. Wydany na polskim rynku album to podróż do innego, nieco już zapomnianego świata komiksowego, a jednocześnie składany mu hołd. Nie wiem, gdzie opowieści o superbohaterach byłyby dzisiaj, gdyby dawniej piętna na nich nie odcisnął Darwyn Cooke. Jestem jednak przekonany, że byłoby to miejsce gorsze i uboższe...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h