Postać Człowieka Nietoperza i jego bogate uniwersum dają pole do popisu scenarzystom, którzy z wielką lubością przenoszą popularnego trykociarza do różnych epok i czasów, trawestując przy tym znane książki i filmy. Mieliśmy, choćby do czynienia z Batmanem w świecie mitologii H. P. Lovecrafta (niezwykle klimatyczna opowieść Batman: The Doom That Came To Gotham Mike’a Mignoli, Richarda Pace’a oraz rysownika, Troya Nixeya) oraz z jego konfrontacją z samym Kubą Rozpruwaczem (Batman: Gotham by Gaslight, Briana Augustyna i twórcy Hellboya). Warto także wyróżnić nie wydanego u nas Batmana: Jekyll i Hyde Paula Jenkinsa (scenariusz), Jae Lee i Seana Phillipsa, a także nowele z albumu Batman: Halloween Jepha Loeba i Tima Sale’a, nawiązujące do Alicji z Krainy Czarów oraz A Christmas Carol. Batman. Night of the Monster Men odwołuje się do popularnych filmów o wielkich potworach, choć bliżej mu do przeciętnych perypetii Power Rangers niż soczystych filmów z Godzillą czy King Kongiem w rolach głównych. Ponurą metropolię nawiedza kolejny potężny kataklizm. Ulice Gotham zostają spustoszone przez szalejący w okolicy huragan Milton. Batman i jego najbliżsi ruszają z pomocą strapionym ludziom. Zanim się oglądną przyjdzie im się skonfrontować z mocno zmutowanym osobnikiem, który szybko przyjmuje rozmiary kilkupiętrowego budynku. Uzbrojony w odrzutowy zestaw protagonista komiksu brutalnie i bez skrupułów rozprawia się z siejącym spustoszenie potworem. Wkrótce pojawiają się kolejne kreatury, tym razem przypominające skrzyżowanie różnych zwierząt z człowiekiem. Bat-rodzina podejmuje śledztwo, mające na celu odnalezienie przyczyny pojawienia się w mieście groźnych, zabójczych bestii.  Szybkie dochodzenie doprowadza ich do obłąkanego osobnika odpowiedzialnego za inwazję ogromnych potworów. Okazuje się, że za całe zamieszanie odpowiada doktor Hugo Strange – uznany psychiatra, ostatnio eksperymentujący z jadem Bane’a.
Źródło: Świat Komiksu
Niestety recenzowany album pełen jest nieścisłości, luk fabularnych oraz zupełnie nielogicznych scen (przemiana niektórych członków bat-rodziny w przerażające monstra). Słabo wypadają rozmowy pomiędzy bohaterami, twistów fabularnych mamy tutaj jak na lekarstwo, a dobrze rokująca postać doktora Strange’a została zupełnie niewykorzystana. Komiks nawiązuje do innych albumów z nowego uniwersum Człowieka Nietoperza, choćby pierwszego tomu Detective Comics (Batman: Detective Comics Vol. 1: Rise Of The Batmen) oraz debiutanckiego tomu serii Batman, zatytułowanego Batman #01: Jestem Gotham. Mroczny Rycerz musi poradzić sobie z traumą związaną z wcześniejszą stratą swego bliskiego współpracownika, a stery w dowództwie przejmuje niespodziewanie Batwoman, co również okazało się słabym rozwiązaniem. Komiks, mający być w zamiarze pierwszym ważnym wydarzeniem w świecie Odrodzenia, okazał się słabą wydmuszką. Wielka szkoda, gdyż był spory potencjał w całej historii, który nawet połowicznie nie został wykorzystany.
Niską ocenę komiksu nieco podnosi jego sumienna warstwa graficzna. Album został zilustrowany przez trzech rysowników – Rileya Rossmo, Roge’a Antonio oraz Andy'ego MacDonalda. Najlepiej wypadają kadry pierwszego z wymienionych artystów. Bardzo dobrze oddał on wygląd stworów, a sceny walk są bardzo okazale. Podobnie rewelacyjnie prezentują się skąpane w mroku i deszczu mroczne ulice Gotham oraz sepiowa kolorystyka. Niezbyt dobrze prezentuje się wyłącznie doktor Strange pod wpływem jadu Bane’a. Bardziej pasuje mi jego klasyczny wygląd, wychudzonego, starego naukowca. Na koniec warto zwrócić uwagę na zestaw apetycznych okładek alternatywnych, tuzów komiksu głównego nurtu – Tima Sale’a, Ivana Reisa, a przede wszystkim Rafaela Albuquerqui. Noc ludzi potworów to jeden z najsłabszych z obecnie wydanych u nas komiksów z DC Odrodzenia. Gdyby nie sprawna warstwa graficzna byłoby bardzo źle.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj