Odcinek Batwoman jest całkowicie poświęcony większej historii połączonej z pozostałymi superbohaterami, więc przynajmniej tym razem jesteśmy odcięci od nudnej historii Alice. Nie oznacza to, że jest jakoś znacznie lepiej.
Batwoman wydaje się marnować potencjał Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach, kierując bohaterów w stronę dość absurdalnych wątków. Multiwersum jest zabijane, giną miliardy istnień, a co robią bohaterowie? Jedna grupa woli przygotować się do ratowania zmarłego Olivera Queena, Kara egoistycznie skupia się na Ziemi-38, a wszystko, co było dobre w pierwszym odcinku tej historii, zaczyna się rozpływać. Śmierć Olivera była zaskakująca, ale twórcom brak ikry, by to wykorzystać pod kątem emocjonalnym i dramatycznym, więc zamiast pokazać, że stawka jest wysoka, jak choćby zrobili to twórcy
Avengers: Endgame, dają do zrozumienia, że w sumie stawki tu nie ma, bo i tak wszyscy zrobią wszystko, by wskrzesić Olivera i resztę. Akcenty są źle rozłożone i nie budują napięcia. Gdzieś przez takie decyzje traci to na znaczeniu.
Kate udaje się na jedną z Ziem, szukając oczekiwanej postaci, która ma być jedną z tych ratujących multiwersum. Cały wątek okazuje się tak naprawdę zbędnym zapychaczem, mającym na celu wpłynąć na moralne rozterki Batwoman, a nie mieć jakiekolwiek istotne fabularne znaczenie. Oczywiście smaczek w postaci Kevina Conroya, kultowego głosu Batmana z serialu animowanego w roli Bruce'a Wayne'a jest kapitalny. Jego wersja Mrocznego Rycerza jest interesująca, bo dostajemy historię, w której wybrzmiewa echo nawiązań do Batman v Superman, gdyby to Batmanowi udało się zabić Człowieka ze stali i dalej podążać ścieżką śmierci. Cyniczny, wewnętrznie wypalony i zniszczony - to nie jest bohater, ale ktoś na wskroś zły i autodestrukcyjny. To w sumie jedyny pozytywny aspekt wątku, bo jego szybka śmierć doprowadza Kate do oczywistych wniosków wynikających z rozmowy z Karą - ona taka nie będzie i tak dalej. Szkoda, że postawiono na tak banalne zaprezentowanie wątku, bo potencjał w pomyślę był o wiele lepszy.
O wiele lepiej wygląda wycieczka Iris, Lois i Supermana w poszukiwaniu Lexa Luthora zabijającego Supermanów. Monitor twierdził, że Luthor ma swoją rolę do odegrania, dlatego mu na to pozwolił, ale patrząc z perspektywy na wydarzenia tego odcinka i nawet mając wiedzę na temat dalszego losu historii, trudno tego sensu się w tym dopatrzeć. Wydaje się to wymuszone tylko po to, by pobawić się w pokazanie różnych alternatywnych rzeczywistości, bo powiedzmy sobie szczerze - jeśli ten scenariusz był jedynym, by dostać się do tego Clarka Kenta, to trudno to zaakceptować. Wydaje się to głupie i nieprzemyślane.
Jednak, gdy dochodzi już do samej akcji, jest przyjemnie, interesująco, emocjonująco i nostalgicznie. Odwiedzimy u bohaterów z
Tajemnic Smallville to niezwykły smaczek dla fanów po latach od zakończenia popularnej produkcji. Krótka scena potrafiła pokazać charakter tego Supermana bez mocy i przypomnieć, dlaczego przez lata fani ekscytowali się jego relacją z Lois Lane (Erica Durance). Dla takich smakowitości warto to obejrzeć. Zresztą podobnie jest z Supermanem w wersji Brandona Routha, który ponownie po przygodzie w nieudanym kinowym filmie mógł przywdziać kostium Człowieka ze stali. Ten odcinek pokazuje można w sposób prosty i umiejętny pokazać trzech Supermanów, którzy w jednej chwili będą tą samą postacią i będą zupełnie innymi ludźmi. Każdy charakterologicznie jest inny, a dzięki temu wygląda to tak dobrze. Walka Supermanów, sprawnie zrealizowana (choć CGI czasem szwankowało), daje satysfakcję. W tym skakaniu po rzeczywistościach taką wisienką na torcie jest Mick, który w tej wersji został pisarzem romansów erotycznych. Wyszło zabawnie.
Może na tle całego sezonu
Batwoman jest to odcinek o wiele lepszy, ale nadal nie prezentuje on jakości ponad przeciętnej. Patrząc na wydarzenia w crossoverze w
Supergirl, można dojść do wniosku, że
Batwoman marnuje zbudowany tam potencjał w sposób spektakularny. Zamiast pójść za ciosem, podwyższać emocje i skupić się na walce z zagrożeniem, twórcy rozmemłali to na osobiste banały i egoistyczne zachowanie superbohaterów. Trudno im kibicować, jeśli w najważniejszym momencie myślą tylko o sobie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h