Pierwsza część Bękartów z Południa, czyli Southern Bastards: Here Was a Man, zakończyła się brutalnym zabójstwem przeprowadzonym przez trenera miejscowej drużyny futbolowej i zarazem szarej eminencji hrabstwa Craw. Spodziewać by się można było, że wątek ten zostanie pociągnięty – czy to za sprawą córki zmarłego, czy dochodzenia w sprawie mordu. Tymczasem scenarzysta Jason Aaron postanowił zaskoczyć czytelników i zbudować drugi tom Bękartów głównie z retrospekcji, choć znalazła się i odrobina miejsca dla teraźniejszości. Southern Bastards: Gridiron to opowieść o tym, w jaki sposób Euless Boss stał się tym, kim jest obecnie.
W ogólnych ramach jest to wręcz archetypiczna opowieść o młodzieńcu wywodzącym się z tak zwanego złego domu, pomiatanym przez rówieśników i dorosłych, ale jednocześnie posiadającym wielką pasję i marzenie: zagranie w lokalnej drużynie futbolu amerykańskiego. Nie jest to łatwe, los i warunki fizyczne mu przeszkadzają, ale dzięki samozaparciu i poradom niewidomego mentora zbliża się do sukcesu.
W tym tomie również nie zabraknie brutalnych i krwawych scen, które tak dobrze współgrały z klimatem amerykańskiego Południa w pierwszej części. Również jak w Był to facet, co się zowie mamy tu do czynienia z historią jednego człowieka, który żyje w cieniu swego ojca i przeszłości. O ile jednak Earl Tubb finalnie kroczy drogą ojca (choć niekoniecznie identycznie zinterpretowaną), to Euless Boss pragnie wytyczyć własną ścieżkę, czego symptomatycznym świadectwem jest scena z drugiej połowy komiksu. Zresztą znaczących momentów – obowiązkowo okraszonych krwią – jest w tym albumie znacznie więcej.
Na boisku to przede wszystkim opowieść o przemianie, w której pasja przeradza się w chorą obsesję, a rosnąca ambicja podlana zgorzknieniem skutkuje dążeniem do celu po trupach. I to dosłownie. To mocna historia, oczywiście nieco wyolbrzymiona, ale mająca dość uniwersalną wymowę.
Istotnym elementem tego albumu jest futbol amerykański – gra zespołowa w Polsce nieszczególnie znana, acz od kilku lat zyskująca na popularności. Kryje się za nią jedyna wada komiksu: czytelnik nieznający reguł, pozycji i charakterystyki tej gry miejscami poczuje się zagubiony za sprawą hasłowych wypowiedzi bohaterów. Zresztą nawet fani futbolu mogą odczuć konfuzję, bo utarło się stosowanie nazw anglojęzycznych, a w Na boisku wszystkie zostały przetłumaczone – chyba zresztą nie zawsze dokładnie oddając naturę gry.
Jeśli lubicie twórczość Jasona Aarona niezwiązaną z superbohaterskimi przygodami, to i tą historią się nie rozczarujecie. Zresztą czytelników pierwszych Bękartów z pewnością do lektury nie trzeba zachęcać. Na boisku to tak samo mocna i bezkompromisowa opowieść, której atutem są także świetnie oddające klimat grafiki Jasona Latoura.