Od 9 tygodni wszyscy zastanawiają się, kto zabił. Twórcy nareszcie wykładają karty na stół. Czy sprostali oczekiwaniom widzów?
Gdy w 8. odcinku Adrian Kuś podczas przesłuchania wydusił ze swoich kumpli zeznanie o tym, co naprawdę wydarzyło się w lesie, rozwiązanie zagadki wydawało się proste. Zbyt proste. Dlatego wszyscy widzowie szukali jakiegoś drugiego dna. Innego motywu. Większość odbiorców w roli mordercy widziała nie Julkę Molendę, jak podpowiadał zdrowy rozsądek, a raczej jej matkę – Katarzynę. Tłumaczyli to zazdrością o romans męża z licealistką.
Twórcy jednak nie kombinowali z zakończeniem. Wprost przeciwnie – jest ono proste, ale satysfakcjonujące. Dowiadujemy się nie tylko, kto zabił Asię Walewską, ale także pokazany jest cały ciąg przyczynowo-skutkowy, który do tego zdarzenia doprowadził. Ktoś rozpowiedział plotkę o romansie młodej Molendy z Kusiem i spowodował tym efekt domina. Zrobił to oczywiście z premedytacją, a nie przypadkowo. I chyba to jest najciekawsze w tym serialu. Pokazanie mordercy w białych rękawiczkach, który za pomocą rozprzestrzeniania nieprawdziwych informacji jest w stanie popchnąć ludzi do przemocy, a nawet zabójstwa czy samobójstwa.
Belfer w swoim ostatnim odcinku domyka wszystkie wątki. Żadne z pytań postawionych w ciągu dziewięciu epizodów nie pozostaje bez odpowiedzi. Każdy z bohaterów, który coś miał na sumieniu, dostaje za swoje.
Najlepszą sceną odcinka (a może i całego sezonu) jest obrazek, w którym Grzegorz Molenda na oczach wszystkich kumpli swojego syna pokazuje mu, gdzie jest jego miejsce w szeregu i jakim jest gangsterem.
Wydaje mi się, że 10 odcinków to optymalna ilość, by pokazać ciekawą fabułę bez zbędnego przeciągania i wprowadzania dłużyzn. Każdy rozdział podrzucał nowy kawałek układanki i w perfekcyjny sposób dozował przyjemność ze zgadywania, kto jest serialowym mordercą.
Canal+ już po drugim odcinku zapowiedział, że ruszają prace nad kolejnym sezonem. Byłem mocno sceptyczny, ponieważ nie widziałem sensu w tym, by nasz nauczyciel-detektyw rozwiązywał kolejną sprawę w Dobrowicach. Na szczęście twórcy znaleźli godne wyjście z narożnika, w który sami się wpędzili, dając nadzieję na ciekawą kontynuację .
Belfer, moim zdaniem, jest jednym z lepszych seriali ostatnich lat, nie tylko ze względu na dobrze napisany i trzymający w napięciu scenariusz, ale przede wszystkim dzięki mistrzowskiej grze aktorskiej:
Maciej Stuhr,
Lukasz Simlat,
Sebastian Fabijański,
Grzegorz Damięcki,
Mateusz Więcławek,
Aleksandra Grabowska czy
Pawel Królikowski stanęli na wysokości zadania. Udowodnili, że rodzime seriale nie muszą być sztuczne i nudne. To oczywiście tylko wybrane nazwiska, ale nie jedyne. Nie ma w tej produkcji słabego ogniwa pod względem aktorskim. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon, który z Dobrowic przenosi się tym razem do Wrocławia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h