Czwarty odcinek pierwszego sezonu Belfra jest najlepszym z dotychczas wyemitowanych. Bardzo dobry poziom serialu cały czas pnie się w górę.
Nowa odsłona historii nieustraszonego nauczyciela skupia się na kilku znaczących wątkach. Paweł Zawadzki wpada na kolejny trop w swoim prywatnym śledztwie w sprawie zabójstwa Joanny. Dotyczy on Sebastiana, syna biznesmena Grzegorza Molendy z pierwszego małżeństwa. Zawadzki uważa, że miał on z Joanną romans i to on był ojcem nienarodzonego dziecka. To samo podejrzewa jednak Maciek Dąbrowa, który odnalazł zaginiony telefon zmarłej dziewczyny, zawierający filmik sugerujący to rozwiązanie. Swoje prywatne, dziennikarskie śledztwo rozpoczyna także Ewelina zachęcona przez wujka dziennikarza. Ma ono związek z wyrzucaniem do lasu odpadów zwierzęcych. Swoją sporą rolę w odcinku ma również Jasiek Molenda, który wplątuje się w nielegalne interesy z grupą lokalnych zakapiorów, na których czele stoi Adrian Kuś.
Najlepsze w tym serialu jest to, że każdy odcinek to odkrywanie tajemnic poszczególnych mieszkańców miasteczka. Twórcy doskonale mylą tropy, by potem spowodować, że widz nie może podnieść szczęki z podłogi. Podczas oglądania największą frajdą jest właśnie zagłębianie się w zakamarki osobowości poszczególnych bohaterów, składanie podrzucanych nam elementów układanek, które są bardzo umiejętnie rozegrane. A że Dobrowice bardziej przypominają miasteczko Twin Peaks niż poczciwe Wilkowyje, to tajemnic i intryg jest co niemiara.
Wątek Sebastiana jako głównego podejrzanego jest zaserwowany w bardzo ciekawy sposób i do końca tak naprawdę nie wiadomo, co kryje się za fasadą zimnego i perfidnego kierownika zajazdu. Mocnym punktem tego odcinka jest także obserwowanie przemiany Maćka Dąbrowy z zagubionego, cierpiącego chłopaka w coś na kształt anioła zemsty. Twórcy - jak w każdym odcinku - dają pole do rozwoju bohaterom, którzy wcześniej obstawiali dalszy plan produkcji. Wątek Jaśka Molendy jest interesujący. Chłopak, wdając się w ciemne interesy, chce zbudować sobie szacunek w miasteczku oraz po prostu się dorobić. Jednak nie wzbudza tak naprawdę żadnego respektu, wszyscy z niego szydzą. Powoduje bardziej litość niż grozę.
Oczywiście twórcy nie mogli zostawić widza bez emocjonującego cliffhangera, do których zresztą mają wyjątkowy talent. Scena próby zabójstwa Sebastiana przez Maćka kończy się przepychanką i strzałem, jednak nie wiemy, czy ktoś ucierpiał. Już wcześniej wspominałem, że
Belfer może stać się jednym z najlepszych polskich seriali od lat. Tym odcinkiem twórcy zapewnili, że jest to bardziej niż prawdopodobne.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h