Zawsze podziwiałam sposób, w jaki Julian Fellowes potrafił przedstawiać swoje historie w serialu Downton Abbey, bo opowiadanie o codzienności, nawet nieco dla większości z nas egzotycznej, w taki sposób, aby nikogo przy tym nie zanudzić, jest prawdziwą sztuką. Jak poradził sobie w nowej, wydanej przez wydawnictwo Marginesy książce Belgravia?
Anglia na początku panowania królowej Wiktorii zaczyna rozkwitać. Kraj w coraz szybszym tempie zmienia swoje oblicze, buduje się wiele i z rozmachem. W Londynie powstają nowe dzielnice, a jedną z nich jest Belgravia – elegancka i nowoczesna. Nowy duch unosi się nad krajem. Jedno jednak pozostaje niezmienne – różnice klasowe. Powieść Belgravia to historia dwóch rodzin, które dzieli bardzo wiele – urodzenie, majątek, pozycja społeczna. Łączy je zaś wspólna tajemnica, której korzenie sięgają do dnia bitwy pod Waterloo. Tajemnica, która zmieni na zawsze życie wielu ludzi z różnych środowisk.
Pierwotnie powieść była wydawana w odcinkach. Julian Fellowes przypomniał w ten sposób niezwykle popularną ponad sto pięćdziesiąt lat temu formę wydawania książek drukowanych co tydzień w gazetach (w Polsce w ten sposób pisany był np. Potop Henryka Sienkiewicza), choć zrobił to w sposób dostosowany do współczesności, rozpowszechniając kolejne odcinki za pomocą strony internetowej. Powieść Fellowesa, mimo że napisana współcześnie, ma wiele z klasycznego XIX wiecznego romansu. Ma też w sobie doświadczenie pokoleń angielskich pisarzy, którzy opisywali czasy wiktoriańskie, ducha epoki i jej atmosferę.
Czytelnik ogląda opisywany świat oczyma różnych bohaterów. Każdy z nich to indywidualność i postać warta uwagi. Wyniosła arystokratka, rozsądna pani domu z rodzącej się właśnie klasy wielkich przedsiębiorców, spadkobierca-utracjusz i panna służąca – wszyscy mają do odegrania swoją rolę i dzięki autorowi poznajemy ich charaktery, marzenia, małe grzeszki i dobre uczynki. Niepozwalające na swobodę konwenanse regulują życie bohaterów, opinia i wizerunek rodziny to jeden z najważniejszych motorów postępowania ludzi tej epoki, ale pisarz udowadnia, że nie różnią się od nas, współczesnych czytelników aż tak bardzo w swoim pragnieniu szczęścia. Najsłabszym ogniwem w łańcuchu fascynujących postaci jest bohater wokół którego kręci się intryga powieści – istny pan Darcy bez najmniejszych wad. Na szczęście nie psuje to zbytnio przyjemności płynącej z lektury.
Polecam Belgravię miłośnikom klasycznego romansu, ale też czytelnikom szukającym dobrej literatury obyczajowo-historycznej, bo powieść Fellowesa ma w sobie mnóstwo interesujących obserwacji społeczno-socjologicznych. Jeżeli można jej coś zarzucić to przewidywalność zakończenia: dobro tryumfuje, zło zostaje ukarane, a bohater wyjedzie z ukochaną w podróż poślubną – no ale w końcu to romans, a nie tragedia.