Każdy komiks historyczny cieszy, ale arcydzieła francuskiego komiksu radują podwójnie. Seria Plansze Europy powracają do kolejnej odsłony napoleońskich batalii w formie narysowanej. Po oszałamiającego BitwieFrédérica Richauda i Ivana Gila czytelnik ma szansę obcować nowym dziełem wspomnianego duetu, czyli Berezyną, bazującą na narracji powieści „Il neigeait” (Śnieg sypał) Patricka Rambauda. Ponownie efekt okazuje się naturalistyczną lekcją historii, której scenariusz jest tak skonstruowany, aby kibicować żołnierzom Wielkiej Armii, w tym Polakom. Po prostu trudno utożsamiać się z pojawiającymi migawkowo Rosjanami i Kozakami.
Czytelnik trafia latem 1812 roku na wschodnie rubieże ówczesnej Europy zdominowanej przez Napoleona I Bonapartego. Album otwiera scena wkraczania Wielkiej Armii na tereny Cesarstwa Rosyjskiego czy raczej ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego. W formie kalejdoskopowej czytelnik obcuje z marszem na Moskwę. W jednym zdaniu dowiadujemy się o krwawym sukcesie 16 Dywizja, gen. Józefa Zajączka, który zdobył Smoleńsk. Ani słowa o V Korpus Wielkiej Armii ks. Józefa Poniatowskiego. Pierwszą część komiksu zdominowała magia słowa Moskwa, miasta zdumiewającego zdobywców swym opustoszeniem.
Komiks Richauda i Gila wykorzystał nośność narracji opartej na losach szeregowców, oficerów, jak też urzędników, ciągnących w ponad półmilionowej masie Wielkiej Armii. Perspektywa obserwacji Francuzów pozwala spojrzeć na wojnę i odwrót w Rosji oczami kapitana dragonów z pułku konnego gwardii cesarskiej, D'Herbigny'ego, jego ordynansa Paulinego, cesarskiego skryby Sebastiana Roquego oraz aktorów trupy teatralnej. Sam Napoleon nie ma szczęścia na kartach komiksu, bo jeśli nie w pidżamie to w szlafmycy lub kolejnych futrzanych odsłonach, zatracając swoją aurę niezwyciężoności w rozpaczliwym odwrocie. Zaakcentowanie losów wspomnianych bohaterów pozwoliło na pokazanie perypetii coraz mniejszej części bohaterów komiksu - wszystkich wspomnianych, a wywodzących się Rouen.
Żaden film francuski nie powstał na ten temat traumy odwrotu, nie mówiąc o tragicznym wydźwięku tytułowej rzeki. Tragizm odwrotu sprzed 200 lat Gil pokazał w pełni naturalizmu, choć bez patosu - to jednak z odpowiednią dawką przejmujących scen. Uwagę przykuwają działania wojenne prowadzone przez anonimowych Francuzów, wymyślonych na potrzebę narracji. Szokujące spojrzenie na wojnę, było już zaprezentowane w Bitwie - w nowej odsłonie potęgował śnieg i minusowe temperatury. Pogłębiające się braki żywności i zimowej odzieży w obliczu trzaskającego mrozu wiązały się z fatalną aprowizacją zapewnianą przez niewielką liczbę konnych pododdziałów etapowych. Do niesprzyjającej pogody dochodziła nieprzystosowanie do warunków, słaba znajomość terenu, głównie dzięki polskiej kawalerii. Większość akcji rozgrywa się na obszarach należących do Wielkiego Księstwa Litewskiego, ledwie 19 lata przed hekatombą napoleońskiej „Wielkiej Armii”, nie mającej nigdy nic wspólnego z Rosją.
Tymczasem wojska rosyjskie osaczały z trzech stron cofające się korpusy cesarza Napoleona I – armie feldmarszałka Kutuzowa, generała Wittgensteina i admirała Cziczagowa zablokowały przejście przez Berezynę w Borysowie - mimo bohaterskich walk gen. Jana Henryka Dąbrowskiego most w tym mieście został zniszczony podczas kontrataku. Decyzja o przeprawieniu się pod Studzianką, na północ od Borysowa, była możliwa, dzięki dogodnemu brodowi znanemu Polakom. To tam pionierzy francuscy generała Eblégo, który przy współudziale polskich saperów znaleźli dogodny bród i zbudowali do 26 listopada dwa mosty. Poza Rosjanami prace zaczęła utrudniać odwilż, która doprowadziła do wylania rzeki. Autorzy oszczędzili cesarzowi Napoleonowi I błędnej decyzji podjętej w Orszy, gdzie rozkazał zniszczyć pontony mostowe. Uwolnione konie trafiły do pociągu baterii artylerii. Jednak po 150 kilometrach dzięki nim mogły powstać ładowniejsze mosty.
Gil nie boi się planów totalnych - wypełniając je realistycznymi rozplanowanym chaosem nad Berezyną, pejzażami wschodnioeuropejskich równin czy kolumnami mrozowymi podczas odwrotu „Wielkiej Armii”. Nie mogę odnieść się do zaproponowanego przezeń wyglądu Moskwy sprzed pożaru 1812, choć widać kreślenie z pietyzmem detalów architektonicznych, czy podkreślenie dysproporcji w strojach osób pochodzących z różnych warstw społecznych. Świetnie pokazuje sceny bitewne, w zgodzie dynamiką, do której przyzwyczaili nas Wojciech Kossak i Julian Fałat w zachowanych fragmentach Panoramy. Nie są to przypadkowe wizualizacje. Berezyna to spektakularny wizualnie komiks, jeśli chodzi o jego warstwę wizualną. Sam album należy uznać za formę „zachęty” do rozbudzenia zainteresowań czasami napoleońskimi.
Album zawiera kilka szkiców oraz fragmenty polskich przekładów Pokuty oraz Głupoty wojny Victora Hugo, odnoszących się francuskiej klęski w wojnie z Rosją. Przejmujące wrażenie robi praca Charlesa Josepha Minarda Carte figurative des pertes successives en hommes de l'Armee Frangais dans la campagne de Russe 1812–1813 uznawana za najlepszą grafikę świata z kiedykolwiek powstałych. Liczby krzyczą – do Rosji wyruszyła Wielka Armia w liczbie 422 000 żołnierzy. Do granicy na Niemnie dotarło 10 000 z nich - 2,5 proc. Graficzne połączenie przez Minarda wiadomości statystycznych, geograficznych, a nawet meteorologicznych uświadamia ogrom poniesionej klęski przez Napoleona.