Tym razem nieoczekiwanie Anita przychodzi na terapię sama, twierdząc, że Jacek obarcza Andrzeja winą za całą sytuację z poronieniem. Kobieta zachowuje się inaczej – wyzywający strój, kokieteryjne zachowanie i rzekomo dobre samopoczucie wydają się ucieczką od problemu. Sam flirt Anity z Andrzejem nie do końca mnie przekonał – Ostrowska, chociaż jest atrakcyjną kobietą, nie była w tych scenach za bardzo wiarygodna. Wydawało mi się to delikatnie niedopracowane.
Na szczęście to jedyny minus tego odcinka. Szybka analiza Andrzeja doprowadza do wybuchu emocji u kobiety – Ilona Ostrowska nigdy nie przekonywała mnie grą aktorską, ale Bez tajemnic sprawia, że coraz bardziej szanuję jej talent. Po krótkiej rozmowie pojawia się zdenerwowany Jacek. Simlat w tej roli ma strasznie małe pole do popisu – praktycznie non stop gra zazdrosnego i podenerwowanego męża, który cały czas o coś oskarża Anitę. Mam nadzieję, że trochę się to rozwinie i zobaczymy inne oblicze tej postaci. Kolejna kłótnia doprowadza do ponownego zakończenia terapii przed czasem. Całość była chaotyczna i pełna emocji. Na początku ta terapia bardziej mnie intrygowała – ten odcinek nie rozwinął ich wątku na tyle, abym był usatysfakcjonowany.
Doszło także do małego starcia Andrzeja z jego żoną, Beatą. Relacje się uspokoiły, ale zamiast wzburzonych są strasznie oschłe i chłodne. Wydaje mi się, że wszystko, co kobieta powiedziała mężowi w tej krótkiej scenie, miało go sprowokować do podjęcia decyzji, o której mu mówiła podczas pamiętnej kłótni. Niestety, Andrzej wciąż nie może tego zrozumieć.
Dobry odcinek, ale za mało wniósł do rozwoju terapii Anity i Jacka. Spodziewałem się konfrontacji, emocjonalnego rozbudowania, a póki co ich wątek stoi w miejscu.
Ocena: 7/10