"Bibliotekarze" ("The Librarians") w obu odcinkach rozczarowują pod jednym dość ważnym względem: zamiast iść za przykładem najlepszych seriali, twórcy nie oferują żadnej równowagi pomiędzy samodzielnymi historiami odcinka a głównym wątkiem sezonu zasugerowanym w pierwszych 2 epizodach. Co prawda liczę, że to się jeszcze może zmienić, ale na razie nie ma praktycznie żadnej wzmianki o tym, co się dzieje z próbami odbudowy Biblioteki. Jakieś drobne wspomnienie, że Flynna widziano gdzieś tam, to zbyt mało. Współczesne seriale potrzebują spoiwa w postaci dobrej historii na cały sezon. Tutaj jest za bardzo w starym stylu i nie do końca to przekonuje. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ obie historie w recenzowanych odcinkach dostarczają rozrywki, jakiej po "Bibliotekarzach" można było oczekiwać. Jest zabawa konwencją, lekka, głupkowata i momentami komiczna przygoda oraz masa akcji. Czasem może trochę przeciętnych lotów, na przykład gdy w 3. odcinku twórcy idą na łatwiznę z postacią Minotaura (przemiana z potwora w dużego osiłka), ale w większości to działa. Jest tutaj fajny pomysł na historię, która wciąga, oferuje solidną wersję znanych motywów, dostarcza rozrywki i zaskakuje nowymi rozwiązaniami. [video-browser playlist="638001" suggest=""] Wprawdzie 3. odcinek z uwagi na zbytnio sztampowe ganianie się z Minotaurem jest co najwyżej przeciętny, ale świąteczny epizod numer 4 to frajda na całego. Wszystko dzięki Bruce'owi Campbellowi w roli nietypowego prawdziwego świętego Mikołaja. Aktor czuje się w tej roli jak ryba w wodzie i dostarcza dużych ilości śmiechu. Jego charyzma i świetna interakcja z każdym bohaterem sprawdza się fantastycznie, wprowadzając momentalnie przyjemny klimat i pozytywny nastrój. Pojawienie się tych złych w 4. odcinku okazuje się niezłym zagraniem, ale też widać niewykorzystany potencjał. W scenach z czarnymi charakterami miałem wrażenie oglądania przeciętnej kreskówki, w której diaboliczny łotr robi miny i złowieszczo się śmieje, a jego henchman próbuje sprzątać bałagan. Nadal jest to element do poprawy. Czytaj również: Flynn Carsen i dzieje serii „Bibliotekarz” Oba odcinki tak naprawdę są dowodem na to, że "Bibliotekarze" to serial, który idealnie trafia w pewną niszę. Zaskakują pomysłami i przede wszystkim dostarczają rozrywki, zabawy oraz śmiechu, pozostawiając widza w dobrym humorze. Tego typu serialu brakowało, a 3. i 4. odcinek pokazują, że ta produkcja będzie właśnie czymś takim - lekką rozrywką, która dodatkowo nawet próbuje (trochę nieporadnie) rozwijać bohaterów i zapewniać mile spędzony czas przed ekranem. Zdjęcie główne: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj