Drugi odcinek serialu Billions jest znacznie ciekawszy od pilota i mimo tego, że skupia się na drugorzędnych fabularnych elementach, to w umiejętny sposób rozwija zarówno wątek główny, jak i psychologiczne tło postaci.
To było do przewidzenia. Tak szybko, jak rozpoczęła się wojna między Axelrodem a Rhoadesem w pilocie
Billions, w podobny sposób zmalało napięcie między dwójką bohaterów. Konflikt między nimi został zarysowany, można zabrać się za inne sprawy, by krok po korku, z odcinka na odcinek kontynuować pojedynek adwersarzy.
Oczywiście pola do popisu jest sporo, bo Chuck, jeżeli dobrze to rozegra, może dużo wyciągnąć od przeciągniętego na ciemną stronę dziennikarza, zaś Bobby szantażem zdobył dostęp do sekretów biura prokuratora. Oba te rozwiązania są zaledwie poślednie, jednak dają choć niewielki wgląd w oddziały wroga. Tak jak na wojnie - dzięki mglistym danym można czasem przewidzieć, czy przeciwnik szykuje się do ataku, lecz zwiadowcę można także zmanipulować i zmusić go do podawania fałszywych informacji. W tej kwestii zapowiada się więc całkiem interesująco.
Na razie jednak bohaterowie zajmują się pobocznymi, choć nie mniej ważnymi kwestiami. To takie badanie gruntu – Axe testuje swoją ekipę, by zobaczyć, czy odporni będą oni, gdy nadejdzie prawdziwy cios, Bobby zaś stara się zaangażować w inną sprawę, która może ostatecznie doprowadzić go do podejrzanego biznesmena. Nie jest to niestety ani specjalnie angażujące, ani dobrze zrobione, więc są to tylko takie jednoodcinkowe wstawki, które czasem mogą zaskoczyć ciekawymi anegdotkami zakorzenionymi w amerykańskiej kulturze: jedna z nich to przezabawny moment nawiązujący do koszykarza Dominique’a Wilkinsona, drugi zaś to metafora słynnego duetu Butch Cassidy - Sundance Kid. Najwyraźniej jednak wyższe sfery amerykańskiej polityki nie mają poczucia humoru.
No url
Na szczęście te dwa poboczne wątki zaczynają skupiać się na jednym punkcie, czyli pojedynku między Axeldrodem a Rhoadesem, i być może od przyszłego odcinka zobaczymy wszystkie zębatki w ruchu. Tym razem zarówno Paul Giamatti, jak i Malin Akerman (grająca Larę, żonę Axe’a) zeszli na dalszy plan, ustępując rewelacyjnemu w tym odcinku Damianowi Lewisowi, którego każda scena jest wyśmienicie zrealizowana, oraz Maggie Siff (żonie Chucka), której praca zaczyna wyraźnie ciążyć – nie ze względu na konflikt interesów w związku z pracą jej męża, lecz wobec zasad moralnych, które wyznaje. Zmuszona jest wykorzystać najbardziej ukryte sekrety, które zdołała poznać poprzez lekarskie usługi, by manipulować swoich pacjentów. Wkrótce i ona może stać się potężnym przeciwnikiem Axe’a – znając jego psychikę oraz sekrety firmy, byłaby dobrym źródłem dla prokuratury.
Drugi odcinek
Billions jest zdecydowanie lepszy od pilota i sugeruje całkiem niezły pojedynek między dwoma głównymi bohaterami. Nie oczekuję nawet ich osobistego spotkania – to w pierwszym odcinku wyszło niespecjalnie – lecz grę w podchody, dokuczanie sobie i wykorzystywanie najsłabszych punktów. Kilka ciekawych postaci (w tym Bryan, współpracownik Chucka, grany przez Toby’ego Leonarda Moore’a znanego z
Daredevila) ma szansę urozmaicić krajobraz tej bitwy. Aktualnie wszystkie wierzchowce zostały wstrzymane – ale czekają one cały czas na znak, który powinien pokazać się na horyzoncie już wkrótce. Wtedy nikt nie będzie brał jeńców.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h