Blindspot: Mapa zbrodni ma lekki problem w 5. sezonie z nakreśleniem drogi do celu tej historii. Wiemy, że pokonanie Madeleine jest tym, co chcą osiągnąć, ale wolny rozwój fabuły zaczyna sprawiać wrażenie braku pomysłu na to, jak tym dobrze pokierować. Zbyt wiele czasu poświęcają na osobiste problemy i dylematy bohaterów, ponownie związane z Readem, by to było angażujące. Jest to o tyle niespodziewane, że 5. sezon ma mniej odcinków, więc historia powinna być bardziej skondensowana i sensowniejsza, a sprawia odwrotne wrażenie. Nie twierdzę, że jest źle, bo jednak nadal jest to solidna rozrywka. Pojawienie się Billa Nye'a w 2. odcinku nawet pozwala wprowadzać trochę zaskakująco działającego poczucia humoru, który ten serial bardzo potrzebuje, gdyż zbyt często traktuje siebie zbyt poważnie. 4. odcinek trochę to kontynuuje, bawiąc się formą retrospekcji i tym samy umożliwić na chwilę powrót Reade'a, Pozwala to wykazać się pomysłowością i rozbawić (szczekający Kurt!), więc siłą rzeczy wątek sprawdza się nad wyraz dobrze. Madeleine i jej relacja z dyrektorem FBI i zarazem jedynym sojusznikiem bohaterów staje się problemem Bindspot, bo twórcy zbyt banalnie z ważnego urzędu tej postaci robią marionetkę, która w mało wiarygodny sposób traci na znaczeniu. Trochę szkoda, bo to właśnie jest wątek z potencjałem na coś więcej, a tak mamy typową tak bardzo złą Madeleine, która robi nikczemne rzeczy. Niewiele to wnosi do całej historii. Kwestia Dabbur Zhan, pracujących dla Madeleine, jest interesująca, bo dzięki całemu wątkowi wiemy, że planuje ona zamach terrorystyczny i do tego chce zdobyć Biały Dom. Cele klarowne i można zacząć się domyślać, jak twórcy będą chcieli to poprowadzić, a jak bohaterowie wyjawią prawdę i uratują dzień. Wydaje się to typowe i oczekiwane, a trudno powiedzieć, czy scenarzystów stać na odwagę i zaskoczenie. Przeciętnie wypada wyruszenie na misję i porwanie jednego z bandytów, który potem okazał się zagrożeniem w bunkrze. Taka komplikacja pozostawia wiele do życzenia, bo nie jest w stanie wywołać emocji i uczucia zagrożenia, a wręcz nadto tworzy wrażenie przeciągania czasu ekranowego.
fot. materiały prasowe
Twórcy zbyt dużo czasu poświęcają osobistym rozterkom. Rozpaczanie Zapaty nad Readem i jej problem z atakiem paniki działa jak miecz obosieczny. Z jednej strony nadaje charakter postaci i pozwala wywoływać emocje, z drugiej kwestia jej poradzenia sobie z tym została banalnie rozwiązana. Jeśli twórców nie stać na rozwój charakterologiczny postaci, lepiej byłoby gdyby tego nie robili. Lepiej im wychodzi tworzenie rozrywki z akcją. A przecież obok tego mamy kompletnie zbyteczną ciążę oraz powtarzające się rozmowy Kurta o tym, jak bardzo mu źle, że jest daleko od swojego dziecka. To wszystko wiemy, a wałkowanie tego co odcinek jest niepotrzebne. Nie powiem, cliffhanger 4. odcinka jest optymistyczny, bo pokazuje, że Blindspot może złapać wiatr w żagle w finałowym sezonie. Porwanie Kurta to zabieg mający potencjał na wiele dobrego i oby go wykorzystali.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj