"Bliskość" ("Togetherness") w odcinkach 5-7 skupia się w pełni na rozwoju relacji pomiędzy bohaterami. Bracia Duplass robią to w sposób zadziwiająco prawdziwy, emocjonalny i zarazem słodko-gorzki. We wszystkich wydarzeniach zdarzy się luźniejszy moment, który może rozbawić, by chwilę później przez zachowanie postaci pozostawić widza zaskoczonego lub nawet zniesmaczonego. Można rzec, że jest jak w życiu - czasem poruszająco, zabawnie i trudno. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, najzabawniej było w odcinku 5. Perypetie z grą w kopanie puszki, spotkanie grona przyjaciół i czysta zabawa to pretekst do dania widzom chwili oddechu od problemów bohaterów. Choć dosłownie jest to chwila, udaje się wprowadzić tutaj sporo potrzebnego humoru i luzu. Takich momentów w odcinkach 6 i 7 jest zdecydowanie mniej, a kiedy już się pojawiają, są bardziej specyficzne, niż można było oczekiwać. [video-browser playlist="668146" suggest=""] Relacja Bretta i Michelle stoi w centrum tych odcinków; obserwujemy jej rozwój, problemy i kierunek, w którym będzie podążać w przyszłości. Nie da się nie zauważyć, że Brett jest tutaj kształtowany na przyczynę wszystkich małżeńskich rozterek - nie stara się, ucieka, sprawia jeszcze większe problemy i nie chce rozsądnie komunikować się z żoną. Ciekawe podejście, bo w gruncie rzeczy Michelle jest pokazywana jako ta, której zależy. Zachowanie Bretta częściej można uznać za głupie, nieprzemyślane i wręcz niedojrzale. Wydaje się to potwierdzać jego "przyjaźń" z dziwaczną kobietą, która pozwoli mu otworzyć się na to, co go trapi. Niby ciekawe, bo możemy w końcu dowiedzieć się, z czym Brett ma problem, z drugiej strony jednak ten wątek sprawia, że sympatia do niego bardzo szybko maleje. Problemy problemami, ale ucieczką i olewaniem raczej się ich nie naprawi, więc bohater wychodzi tutaj trochę na tchórza, a dla porównania - to Michelle staje się ofiarą. Szkoda, bo skierowanie rozwoju na takie tory wydaje się przekombinowane i nierozsądne - gdzieś w tym wątku znika cała wiarygodność serialu i jego sens, wszystko schodzi na zbyt dziwaczne rejony. Przez to też ta relacja po 7 odcinkach przestaje być interesująca, bo jak wcześniej mogłem kibicować temu małżeństwu, tak teraz przez zachowanie Bretta jest mi to obojętne, ponieważ Michelle wyraźnie zasługuje na coś/kogoś lepszego. Ciekawiej wygląda relacja Alexa z Tiną, która jest przede wszystkim luźniejsza, zabawniejsza i prawdziwsza. Nie ma tutaj dziwności, nietypowych zabiegów jak u Bretta - wszystko wydaje się być bardziej przekonujące, a przez to też interesujące. Wiadomo było, że pocałunek z 5. odcinka namiesza tutaj porządnie, i twórcy serialu nie rozczarowują. Alex zachowuje się w pewnym sensie jak dziecko, ale jego reakcja na ciągłe wykorzystywanie Tiny wygląda naturalnie i wiarygodnie. Ten wątek zdecydowanie może się podobać, bo są w nim emocje, humor i momenty, które wspaniale rozwijają bohaterów oraz pozwalają widzom lepiej ich poznać. Czytaj również: HBO zamawia 2. sezon serialu „Bliskość” "Bliskość" to serial dobry, zabawny i emocjonujący, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że rozwija się on w mało atrakcyjnym kierunku. Wprowadzenie postaci "przyjaciółki" Bretta okazuje się nietrafione, bo kieruje fabułę na zbyt dziwne i mało realistyczne tory, które wydają się kłócić z konwencją. Stąd już niedaleko do tego, by Brett przez swoje zachowanie stał się postacią irytującą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj