Blizna autorstwa Juana Gómeza-Jurado to książka, która jest reklamowana jako prequel bestsellerowej serii thrillerów. Jest jednak dość luźno powiązana z trylogią o Antoni Scott i można ją swobodnie czytać bez znajomości najbardziej popularnych tytułów hiszpańskiego twórcy. Trylogia o superinteligentnej agentce przekonała mnie, że autor z Madrytu naprawdę potrafi dobrze pisać. Potrafi budować historie, w których tworzy fantastyczne postacie, po mistrzowsku kontroluje fabułę, trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Z wielką obawą, ale też nadzieją sięgnęłam zatem po Bliznę. Na początku byłam zaskoczona, później zaintrygowana. A koniec rozłożył mnie na łopatki. Zaraz Wam opowiem dlaczego. Jako że jestem wielką fanką wszystkiego, co hiszpańskie, książki Juana Gómeza-Jurado wybrałam głównie po to, aby nacieszyć się fantastycznym klimatem rodem z Półwyspu Iberyjskiego. W trylogii o Antoni Scott moje oczekiwania pod tym względem zostały zaspokojone w stu procentach. Tymczasem Blizna z Hiszpanią nie ma absolutnie nic wspólnego. Akcja powieści rozgrywa się głównie w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Chicago, gdzie mieszka i pracuje jeden z głównych bohaterów. Simon jest bardzo inteligentnym młodym człowiekiem. Od lat pracuje nad algorytmem, który miałby zmienić oblicze Internetu. Trudno powiedzieć, że odnosi w tej dziedzinie spektakularne sukcesy. Jednak jego praca ma pewien potencjał, ponieważ zostaje dostrzeżona przez jednego z głównych graczy na rynku najnowszych technologii. Gigant postanawia zainwestować w projekt Simona. Nie jest to jednak pomoc bezwarunkowa. Simon i jego wspólnicy zostają postawieni pod ścianą. Jeśli nie uda im się udoskonalić algorytmu, stracą absolutnie wszystko. I w tym momencie pojawia się wątek, który budzi moje największe zastrzeżenia. Simon stoi bowiem w obliczu życiowej szansy. Pracował nad tym algorytmem praktycznie całe dorosłe życie. Dzięki współpracy z wielką korporacją może stać się milionerem i prawdziwym innowatorem w swojej dziedzinie. Jednak zamiast skupić się na ciężkiej pracy, nagle odkrywa w sobie potrzebę miłości. Nie brzmi to zbyt przekonująco prawda? Aby jednak fabuła rozkręciła się na dobre, Juan Gómez-Jurado musi wprowadzić na scenę zdarzeń kobietę. I to nie byle jaką.
Źródło: SQN
Irena początkowo jest tylko dziewczyną z portalu randkowego. Dodajmy, że nie chodzi jednak o zwykłą stronę dla poszukujących miłości singli. Simon rejestruje się na portalu, na którym bogaci Amerykanie poszukują idealnych żon z krajów bałtyckich, głównie z Ukrainy i Rosji. Piękne Słowianki przyjeżdżają do Stanów, aby znaleźć stabilizację finansową. Natomiast ich amerykańscy mężowie mogą cieszyć się młodymi i zgrabnymi towarzyszkami życia. To właśnie na tego typu stronie Simon znajduje zdjęcie Iriny i zakochuje się w niej bez pamięci. Miłość szybko rozkwita. Irina przyjeżdża do Ameryki. Simon jest pełen nadziei, że jego życie nareszcie się odmieni. Ale sielankę tych dwojga przerywa niespodziewana śmierć. Przyjaciel Simona i jego główny wspólnik zostaje znaleziony martwy w opuszczonej uliczce. Juan Gómez-Jurado podzielił swoją powieść na kilka wyraźnych części. Jednym z ciekawszych wątków jest z pewnością przeszłość Iriny, którą autor pozwala nam poznać już od dzieciństwa. Wspomnienia dziewczyny wyjaśniają, skąd wzięła się na jej twarzy tytułowa blizna i dlaczego kobieta zdecydowała się odpowiedzieć na wiadomość Simona. Nie tłumaczą natomiast, dlaczego zginął najlepszy przyjaciel jej ukochanego, jak tylko ona pojawiła się w Ameryce. Przyznam szczerze, że historia Iriny zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dopiero gdy pojawiła się właśnie ta bohaterka, powieść zaczęła nabierać dla mnie zupełnie nowego wymiaru. Irina jest też jedynym elementem, który łączy Bliznę z trylogią o Antonii Scott. Pojawia się ono bowiem w drugiej części serii jako Loba Negra, czyli Czarna Wilczyca.
Na okładce Blizny mamy cytat Javiera Sierry, który radzi nam, abyśmy wzięli kilka głębokich oddechów, zanim zaczniemy czytać. Szczerze mówiąc, nigdy nie biorę sobie do serca rad umieszczanych na okładkach, ponieważ traktuję je jako tanie chwyty reklamowe. Jednak w tym wypadku kilka głębokich oddechów to zdecydowanie za mało. Blizna rozkręca się tak niespodziewanie i z takim impetem uderza w czytelnika, że nie tylko trudno się od niej oderwać. Trudno nawet wyrzucić z głowy całą tę historię już po odłożeniu książki. Bohaterowie powieści są przekonujący, a cała historia ma odpowiednie tempo, aby zaangażować czytelnika. Nie brakuje też zwrotów akcji i zaskoczeń. Juan Gómez-Jurado nie zrezygnował z brutalnych opisów przemocy, o której nieprzyjemnie się czyta, ale która jest fajnym przełamaniem dla tych wszystkich miłosnych zawirowań. Jestem przekonana, że wszyscy, którzy pokochali Juana Gómeza-Jurado za trylogię o Antonii Scott, nie będą zawiedzeni Blizną. Jestem pewna, że również ci, którzy wcześniej nie znali autora bestsellerowej serii thrillerów, polubią jego styl, specyficzne poczucie humoru i zdolność do tworzenia niesamowitych historii. Sama z niecierpliwością będę wyczekiwała na kolejne zapowiedziane przez wydawnictwo SQN książki hiszpańskiego autora. Z pewnością nie raz wrócę także do tych już przeczytanych, w tym również do Blizny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj