Po trzech emocjonujących odcinkach sprawa Avy Hessington i Hessington Oil zaczyna bardziej nudzić niż wciągać. Zresztą nic dziwnego - ta zagadka prawnicza od samego początku nie wywoływała wielkich emocji. Tym bardziej denerwuje jej przedłużanie, nieco na siłę dopisując kolejny rozdział perypetii. Jedynym plusem tej kontynuacji jest znaczący wpływ rozgrywanych wydarzeń na życie i relacje w kancelarii, które stają się coraz bardziej zaognione, a to niewątpliwie cieszy. Kiedy bowiem już przeszliśmy do porządku dziennego z Harveyem i Mikiem, możemy teraz z przyjemnością obserwować kolejne starcia: Specter - Jessica, Mike - Louis itd. Trzeba przyznać, że ogląda się to ze sporą przyjemnością nie tylko dzięki dobrze napisanym dialogom, ale przede wszystkim dzięki bardzo dobrze wykreowanym, charakterystycznym bohaterom (co jest przecież znakiem rozpoznawczym stacji USA Network), którzy nabierają jeszcze większego kolorytu. Mnie za to ciekawi, komu pierwszemu puszczą emocje i powie dwa słowa za dużo, odsłaniając przedwcześnie gardę. Na to jednak przyjdzie nam jeszcze poczekać, a na tę chwilę wypada tylko się cieszyć z kolejnych potyczek słownych (i nie tylko).

Najmocniejszym punktem czwartej godziny z ulubionymi prawnikami nie był jednak Harvey, Mike czy sprawa odcinka, ale wątek o dużo lżejszym wydźwięku. Mowa tu oczywiście o świetnie napisanej relacji Donny i Stephena. Tak, widzieliśmy to już w setkach bądź też tysiącach filmów, komedii romantycznych: pewny siebie amant nieznoszący odmowy i teoretycznie asertywna płeć żeńska. I co z tego, skoro oglądania tego sprawia taką samą frajdę, jak byśmy widzieli to za pierwszym razem? Nie tylko tworzy nowy, ciekawy wątek w serialu, ale wprowadza tak potrzebny humor i lekkość, które przecież były dotąd znakami rozpoznawczymi Suits. Dodając do tego już tyle razy wspominaną fenomenalną, pełną dwuznaczności i przekorności linię dialogową, otrzymujemy stare danie podane w nowej panierce - ale jakże smaczne.

[image-browser playlist="578874" suggest=""]©2013 USA Network

Nie będę ukrywał, że Suits powoli zaczyna cierpieć na brak nowej intrygującej sprawy tygodnia z powodu przedłużania już wcześniej wspomnianego, wyeksploatowanego wątku Avy Hessington i Hessington Oil. Przez to bohaterowie nie mają szansy na uciekanie się do ciekawy zagrań prawniczych, jak to miało miejsce w poprzednich sezonach, gdzie każda sprawa przynosiła nowe możliwości dzięki różnorodności środowisk, których dotyczyła. Pozwalało to na nie utknięcie w jednej nietrafionej sprawie. Liczę, że niebawem twórcy powrócą do starego, sprawdzonego konceptu, bowiem tworzenie wątków ciągłych ze spraw jednoodcinkowych nie jest chyba ich najmocniejszą stroną.

Na koniec dwa słowa o wojnie w kancelarii. Kolejny trafiony wątek o dużym potencjale, jednak na tę chwilę słabo wykorzystywany. Niby coś się dzieje, mamy kłótnie, sprzeczki, nieczyste zagrania, a mimo to wydaje się, jakby wszystko stało w miejscu. Brakuje jakiegoś przełomowego wydarzenia, które by przyśpieszyło ten dosyć ślamazarnie rozwijany wątek. Wygląda bowiem to jak cisza przed burzą, a z chęcią zobaczę, jak Harvey dochodzi do władzy po trupach… a właściwie po jednym – Jessiki.

Suits po raz kolejny gwarantuje dozę rozrywki na stałym, wysokim poziomie, ale wydaje się, że po pierwszych trzech mocnych odcinkach niezawodni prawnicy spuścili nieco z tonu - niewiele, ale jednak, ukazując na nieskazitelnym obliczu drobne rysy. A może to kwestia przyzwyczajenia się do nowego formatu prowadzenia fabuły, który skupia się w 3. sezonie w dużej mierze na relacjach i postaciach, starając się zachować odpowiednie proporcje pomiędzy powagą a humorem, którym byliśmy raczeni przez dwa sezony? Czas pokaże. To bez wątpienia dodaje serialowi charakteru, czyniąc go dojrzalszym. Jest inaczej, ale na pewno nie gorzej niż dotąd.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj