Czternasty odcinek Boku no Hero Academia przywitał widzów nowym openingiem. Można było się tego spodziewać, skoro w 5. sezonie rozpoczynają się dwa nowe wątki. To intro niewiele zdradza z fabuły, co cieszy. Skupiono się na pokazywaniu w akcji Midoriyi, Shoto i Bakugo, ponieważ to na nich oraz na Endeavorze skoncentrują się wydarzenia z bieżącego arcu. Zdradzono też, że pojawi się Liga Złoczyńców z Shigarakim oraz Armia Wyzwolenia od Destro, który został wspomniany w najnowszym epizodzie. W każdym razie opening wygląda intrygująco i zapowiada zupełnie inne emocje niż w pierwszej części serii. Poza tym wybrano świetną piosenkę Merry-Go-Round zespołu Man with a Mission, który ma absurdalny sceniczny image. Dużą część odcinka zajęły sceny z Hawksem, który gra rolę podwójnego agenta i chce zbliżyć się do Ligi Złoczyńców i Armii Wyzwolenia. Powrócił też na krótką chwilę Dabi, który nie ufa superbohaterowi. Hawks wykorzystał sytuację, gdy Endeavor uganiał się za Starservantem, żeby przekazać mu ważne informacje. Ostatecznie Todoroki zorientował się w cwanym planie ptasiego bohatera i rozszyfrował kod, jaki mu zostawił w książce. Trzeba przyznać, że ta scena olśnienia wzbudziła emocje i spowodowała ciarki na plecach z podekscytowania. Według Hawksa zbliża się wojna, która rozpocznie się za 4 miesiące, a wielu superbohaterów dołączyło do Armii pod wpływem niepokojącej ideologii, którą krzewią. I będzie to starcie na ogromną skalę, więc nie dziwi, że uczniowie klas bohaterskich muszą w szybkim tempie nabrać doświadczenia, aby wziąć udział w walce. W rezultacie Deku, Bakugo i Shoto już w pierwszych minutach stażu ruszyli za Numerem Jeden ratować mieszkańców miasta przed Starservantem. O ile animacja przy samym Endeavorze i złoczyńcy była w porządku, tak przy zatrzymaniu jego pomocników z zasadzki prezentowała się nadzwyczaj słabo. Ten kadr, ujęcia i samo zdarzenie, w które jeszcze wmieszał się Hawks, wyglądało niezwykle przeciętnie. W całym odcinku kreska była kiepska i niedopracowana, poza kilkoma lepszymi momentami. Trochę to rozczarowujące, bo nieco psuło przyjemność z oglądania anime, które prawie zawsze trzyma wysoki poziom. Oby w kolejnych epizodach to się nie powtórzyło.
fot. Bones
+11 więcej
Poza tym na kilka chwil powrócił do serialu Best Jeanist, któremu Hawks coś zrobił, co pozostaje zagadką i w jakiś sposób przysłuży się w zdobyciu zaufania w Lidze. Nie zabrakło All Mighta, który wsparł chłopców przed stażem. Pojawiła się również w tym odcinku matka Deku, która wzruszyła się z listu napisanego przez Eri. Twórcy anime może i pozmieniali sobie kolejność wydarzeń, ale mimo wszystko nawet najmniejszego wątku z mangi nie ignorują. Taka wierność odwzorowania jest w cenie, a do tego przy odrobinie sprytu i wrażliwości można podkręcić emocje nawet w dowcipnych i lekkich scenach. Najnowszy odcinek Boku no Hero Academia był przyzwoity, choć słabsza animacja nieco kłuła w oczy. Oprócz openingu zaprezentowano również nowy ending, który niczym szczególnym się nie wyróżnia. Epizod dobrze wprowadza do kolejnych historii, ale trochę twórcy na siłę go wydłużali, powtarzając niektóre sceny i ujęcia. W każdym razie odcinek spełnił swoje zadanie, a widzowie mogą niecierpliwie czekać na dalszy rozwój wypadów - czy to związanych z Hawksem i jego misją, czy ze stażem u Endeavora. Czas na akcję!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj