No dobrze, trochę fantazjuję z tym upadkiem, ale jakoś niespecjalnie wyobrażam sobie inne zakończenie dla tej serii, niźli takie, w którym Walter kończy marnie. Po prostu czułbym się oszukany przez twórców, gdyby historia potoczyła się inaczej. Ta postać zmieniła się zbyt drastycznie, aby mogło ją spotkać długie i szczęśliwe życie. Walt stał się bardzo silny charakterem, pewny siebie i wyraźnie szykuje się do przejęcia interesu po Gusie, co zostało dość wyraźnie zaakcentowane w opisywanym odcinku. To już nie jest bohater, jakiego do tej pory znaliśmy. White jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny i niebezpieczny niż do tej pory, nic dziwnego, że Skyler autentycznie zaczyna się go bać.
[image-browser playlist="600842" suggest=""]
©2012 AMC.
Odcinek rozpoczyna się dość tajemniczo i przypomina trochę początek pierwszego sezonu, co może być w sumie celowym zagraniem ze strony twórców. Obserwujemy wchodzącego do baru Waltera, który jest wyraźnie zaniedbany i wygląda na starszego. Mężczyzna w toalecie lokalu dokonuje pewnej transakcji, a w chwilę później akcja przenosi się do momentu, w którym skończył się poprzedni sezon. Fabuła skupia się głównie na próbie zniszczenia wszelkich dowodów łączących Walta i Jessy'ego z produkcją mety. Niestety policja ich uprzedza i konfiskuje laptop Gusa, na którym ten trzymał nagrania z kamer umieszczonych w laboratorium. Mężczyźni do pomocy werbują negatywnie do nich nastawionego Mike'a i wspólnymi siłami starają się wykombinować, w jaki sposób mogliby pozbyć się obciążających ich dowodów.
Jak na rozpoczęcie sezonu jest naprawdę dobrze. Fring nie żyje, Walt szykuje się do przejęcia po nim interesu, a Hank jak zwykle stara się powiązać ze sobą wszystkie fakty. Okazuje się również, iż pewna osoba, która mogła być uznana za martwą, tak naprawdę wcale martwa nie jest. Chociaż nie wiadomo, czy odegra jeszcze w serialu jakąś istotną rolę. Z pewnością cieszy powrót Mike'a, bohater ten wydawał mi się dość intrygujący i, tak po prostu, fajny. Już po pierwszym odcinku widać, że będzie jedną z głównych postaci w tym sezonie i z dużym prawdopodobieństwem, choć z pewnością nie od razu, zostanie pracownikiem Walta. Ciężko natomiast na razie powiedzieć coś nowego o Jessym, gdyż nie poświęcono mu na w tym odcinku zbyt wiele uwagi, aczkolwiek nie ulega wątpliwości, iż jego czas nadejdzie i chłopak diametralnie się zmieni, szczególnie, gdy na jaw wyjdą pewne fakty. Pojawił się też Sal i scena z jego udziałem była jedną z ciekawszych, choć to akurat zasługa Walta i sposobu, w jaki uświadamia prawnikowi, że ten nie może sobie tak po prostu zrezygnować ze współpracy. Cóż, scena majstersztyk, choć znaczną jej część mogliśmy już podziwiać w licznych materiałach promocyjnych.
[image-browser playlist="600843" suggest=""]
©2012 AMC.
Ciężko mi w sumie wskazać jakiekolwiek większe niedociągnięcia "Live free or die". Może jedynie przyczepiłbym się do całego tego motywu z magnesem, który nie do końca mnie przekonuje, ale byłoby to raczej zbytnie czepialstwo. Serial cały czas trzyma poziom i zdecydowanie warto było czekać na premierę piątego sezonu. Wciąż nie brakuje soczystych dialogów, ciętych ripost, emocjonujących scen i czarnego humoru, który stał się zresztą poniekąd znakiem rozpoznawczym Breaking Bad. Widać także, że aktorzy z każdym kolejnym sezonem się rozwijają, oczywiście seria od zawsze prezentowała pod tym względem bardzo wysoki poziom, ale cieszy fakt, że odtwórcy głównych ról nie spoczywają na laurach i starają się wykrzesać jak najwięcej ze swoich postaci. Standardowo już prym wiedzie Bryan Cranston wcielający się w Waltera White'a, choć reszta aktorów nie pozostaje daleko w tyle.
Pierwszy odcinek piątej serii to bez wątpienia emocjonująca zapowiedź przyszłych wydarzeń, jakie czekają nas w nadchodzących tygodniach. I tylko smuci fakt, że po ósmym epizodzie zmuszeni będziemy czekać kolejny rok, by poznać zakończenie, tym bardziej, że serial jest jak meta produkowana przez bohaterów - piekielnie uzależnia. Cóż, jakoś będziemy musieli przeboleć tę przerwę, a tymczasem, let's cook and have fun.
Ocena: 9/10