Breaking Bad dorobiło się już miana dzieła kultowego, stając się koronnym argumentem w dyskusjach na temat tego, czy na małym ekranie mogą powstawać wielkie fabuły. Otóż mogą, częstokroć ciekawsze nawet od filmowych, bo producenci seriali zazwyczaj cieszą się większą swobodą niż ich kinowi koledzy. Nie brakuje także wybitnych kreacji aktorskich, niebanalnych pomysłów i - przede wszystkim - świeżości spojrzenia, tak wyraźniej w porównaniu do bardzo konserwatywnego Hollywoodu.
Przykładem tego jest opowieść o przykładnym mężu i ojcu, który dowiedziawszy się o tym, iż ma raka i nie zostało mu wiele czasu, postanawia zdobyć pieniądze na kosztowną terapię, przede wszystkim zaś - zabezpieczyć finansowo swoją rodzinę. Sęk w tym, że najlepsze sposoby na zarobienie w krótkim czasie sporej sumy nie są legalne. Walter (w tej roli świetny Bryan Cranston, którego kreacja jest ozdobą serialu) wpada więc na pomysł wykorzystania swojej wiedzy z zakresu chemii, której naucza, i rozpoczyna produkcję najwyższej jakości krystalicznej amfetaminy. W jej sprzedaży pomaga mu mało rozgarnięty Jesse (Aaron Paul), w zasadzie stanowiący jego całkowite przeciwieństwo. Wspólnie ta niedobrana para przebojem podbije lokalny rynek narkotykowy.
Choć, co stanowi największy i w zasadzie jedyny mankament pierwszego sezonu Breaking Bad, owe podbicie zabierze im naprawdę sporo czasu. Najpierw dosyć szczegółowo nakreślone zostanie otoczenie Waltera, potem będą pierwsze kroki na przestępczej ścieżce, pierwsze problemy i pierwsze sukcesy, aż nagle… wyciągniemy z odtwarzacza ostatnią z płyt i zdziwimy się, że otwierająca Breaking Bad seria to ledwie siedem odcinków. I że kończy się, zanim na dobre się zacznie.
Oczywiście nie brakuje w niej niesamowitych scen, jak ta z wanną, epizod na stacji benzynowej czy wreszcie pewne zakończone wybuchem negocjacje biznesowe, przez większość czasu fabuła powoli posuwa się jednak do przodu; wydaje się, że Breaking Bad to produkcja stworzona do tego, by oglądać ją w ilościach hurtowych, bo podawana w małych dawkach tylko podsyca apetyt, by szybko się skończyć.
Stąd wydany właśnie na DVD pierwszy sezon uznać można za przygrywkę do większej opowieści. Zamiast galopującą akcją delektować się możemy obserwowaniem człowieka, w którym z powodu widma nieuchronnej i bliskiej śmierci po kolei znikają kolejne bariery – niemalże widzimy, jak pękają krępujące go do tej pory pęta zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Oto mężczyzna zdesperowany, a przez to bezwzględny, i to właśnie Walter jest kluczem do zrozumienia fenomenu Breaking Bad – podstawą każdego wybitnego serialu są bohaterowie, ten konkretny jest zaś więcej niż fascynujący.
Trochę tylko szkoda, że DVD trafia do nas tak późno, chociaż bardziej żałować należy faktu, iż sezon pierwszy pozostaje osamotniony, przez co miłośnicy kina domowego muszą trwać w swoistym zawieszeniu. W moim przypadku do listy minusów dopisać należy zaś fakt, iż polski lektor został fatalnie nagrany, włączał się i wyłączał w dowolnych momentach, przez co do wyboru pozostała wyłącznie wersja oryginalna. (Choć trzeba przyznać, że Bryana Cranstona najlepiej słuchać bez lektora.)
Tytuł oryginału: Breaking Bad. Season 1 (3 DVD)
Produkcja: USA, 2008
Czas trwania: 332 minuty
Dźwięk: DD 5.1 angielski, polski (lektor 2.0)
Format: 16:9
Dystrybucja: Imperial CinePix
Napisy: polskie, angielskie
Dodatki (w oryginalnej wersji językowej):
- komentarze audio od odcinków 1 i 6;
- sceny niewykorzystane;
- reportaż o realizacji Breaking Bad;
- AMC Shootout - wywiad z Vincentem Gilliganem i Bryanem Cranstonem;
- testy ekranowe.