Bardzo często mam problem z Giną, bo pomysł na tę postać jest nieraz nieśmieszny. Wątek przygotowany na ten odcinek zalicza się do tych nieudanych. Gina potrącona przez autobus to pomysł kompletnie od czapy. Gdy powraca w specjalnym usztywniaczu, każdy kolejny gag całkowicie nie działa. Tańcząca z bólem Gina, jej amnezja, picie z kubka i typowe dla niej wykorzystywanie sytuacji; żaden element nie zgrywa się dobrze z resztą odcinka. Dawno Gina nie miała tak słabego wątku. Sam motyw z audytem posterunku to naprawdę niezły pomysł na kolejną dłuższą historię, która będzie rozgrywana w kilku odcinkach. Częściowe zrezygnowanie z pojedynczych opowieści na rzecz takich wątków już sprawdzało się w Brooklyn Nine-Nine, więc liczę tutaj na dobry rozwój i dużo humor. Szczególnie, gdy spojrzymy na ostatnią, nawet zabawną scenę z groźbą rzuconą Terry'emu. Jest w tym potencjał. Sam audyt z udziałem byłego Amy w większości jest poprawny. Nie świadczy to dobrze o wątku, który ma kompletnie zmarnowany potencjał komediowy. Większość gagów kręci się wokół tego, jaki ten eks jest nudny i jak na pewno nienawidzi bohaterów. Przez co większość scen jest niezręczna, Amy i Jake zachowują się głupio i nieśmiesznie, a kolejna lawina zdarzeń jest dość niedorzeczna, w złym tego słowa znaczeniu. Tak naprawdę działa dopiero kulminacja z oświadczynami. To jest coś zaskakującego i zabawnie poprowadzonego. Szkoda, że tak mało, bo reszta jednak rozczarowuje. Odcinek miał parę perełek, dziwaczny Boyle, panikujący Holt czy Terry bawiący się drukarką. Trochę to jednak mało, jak na ten serial, który przeważnie bawi lepiej. Liczę, że rozwój tego wątku da więcej śmiechu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj