3. odcinek serialu BrzydUla 2 to powrót Violetty granej przez Małgorzatę Sochę. Czy bohaterka wprowadziła zamieszanie w życie bohaterów?
BrzydUla 2 cały czas dość sprawnie bawi się konceptem potencjalnej zdrady Marka. Niedomówienia, tajemnica i ta scena z końca odcinka, w której Nadia mówi Markowi, by nie dopuścił do powrotu Uli do pracy, mają być sugestywne. Wszystkie znaki wskazują na zdradę, ale zauważmy, że nie dostajemy bezpośredniego potwierdzenia, a raczej jednoznaczną sugestię bazowaną na tym, co wiemy o tym bohaterze sprzed lat. Z uwagi na to, że wątek Marka i Nadii cały czas jest związany z problemami w firmie, stawiam, że Dobrzański nie ma żadnej niestosownej relacji z asystentką. Nie da się jednak ukryć, że taka zabawa sprawnie buduje niepewność i może zbić z tropu wielu widzów. Nie powinni jednak tego zbyt długo ciągnąć, bo na pewno pojawi się nieufność wobec Marka, a to też niekoniecznie jest dobre w dłuższej perspektywie.
Teoretycznie Viola bardzo się zmieniła przez te 10 lat. Jest teraz panią Huu i kobietą światową, niczym celebrycka gwiazda filmowa. Te wszystkie czynniki wydają się jednak wynikać z tego, jaka ona była, bo zawsze można było dostrzec w niej coś snobistycznego, sztucznie wyszukanego, a teraz jest to wręcz zwielokrotnione. Kreacja tej postaci jest oczywiście stworzona z odpowiednim dystansem i dlatego też jej przerysowanie jest bardziej elementem humorystycznym. Czuć świadome decyzje, które pokazują, że "nowa" Viola w duchu cały czas jest taka jak przed laty. Po prostu więcej jej cech wyszło na jaw. Postać wprowadza sporo sprawnej nieprzewidywalności, bo jej chaotyczność może nieźle namieszać tak pod względem fabularnym, jak i komediowym.
fot. TVN/TOMASZ URBANEK EAST NEWS
Dobrze też wygląda narastanie kryzysu w życiu Uli. Nieźle jest obrazowane jej psychiczne i fizyczne wycieńczenie, pogłębiane jeszcze przed niepewność i podejrzenia wobec Marka. Dobrze, że za kontrapunkt postawiono wprowadzenie dziadków, którzy ruszają z odsieczą. To idealnie wpisuje się w uroczą, bajkową i wesołą konwencję
BrzydUli, bo te sceny mają duży ładunek pozytywnej energii oraz humoru. Nawet gdy Ula się rozkleja i wyznaje, jak bardzo chciałaby przejechać się tramwajem i dostać mandat, jest to zarazem prawdziwe i lekko zabawne. Po prostu też ludzkie i prawdopodobnie dlatego tak trafne. Można zrozumieć dość uniwersalny kryzys bohaterki związany z małżeństwem, macierzyństwem i wiekiem. Jest to prosty wątek, ale operując tymi narzędziami, udaje się zbudować dobrą dawkę emocji w oczekiwanych momentach.
BrzydUla 2 powoli się rozwija, bawiąc się z widzem w kotka i myszkę. Na razie jest miło, przyjemnie i zabawnie, a potencjał budowanych wątków wydaje się obietnicą, że z czasem może być lepiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h