Decyzja Sally o buncie i kandydowaniu na prezydenta jest ogromnym zaskoczeniem, bo po wydarzeniach z zabójstwem jej męża wydawało się, że ten scenariusz jest definitywnie zamknięty. Jednocześnie taki wątek przyprawia Skandal o rumieńce, bo wkraczamy w polityczną kampanię, która jest pełna emocji, dynamicznej akcji i intryg. Zastanawia fakt, kto przesyła dane o śmierci Langstona, bo jednak wszystko wskazuje na to, że Cyrus za to nie odpowiada. Stawiam na Jake'a, który robi to na rozkaz Fitza. W końcu powody przejęcia władzy na B16 nie są tak prozaiczne, jak prezydent próbował tłumaczyć. Zaskakuje też zachowanie Olivii, bo wydaje się, że tak brudna gra nie jest w jej stylu.

Jedną z najlepszych scen odcinka jest rozmowa Olivii z jej ojcem. Skandal zawsze imponował wyśmienicie rozpisanymi i zrealizowanymi monologami, dlatego nie jest też zaskoczeniem, że to nadal pozostaje jedną z najmocniejszych stron serialu. Tyrada ojca Olivii to niespotykany popis scenarzystów i aktora, który wymawia słowa z prędkością myśli, jednocześnie tworząc fantastyczną atmosferę grozy i niepokoju. Po takiej salwie gróźb każdy na miejscu panny Pope rozpłakałby się ze strachu.

Jak bumerang powraca motyw romansu Olivii z Fitzem, który nadal jest największą wadą produkcji. Im go mniej, tym wyższa jakość Skandalu. Nie mam nic przeciwko wątkom romantycznym, ale miłość tej pary jest banalniejsza i bardziej głupkowata niż tego typu historie w serialach młodzieżowych. Widok dojrzałych ludzi udających obściskujących się nastolatków jest czymś, co stoi w sprzeczności z bardzo wysokim poziomem Skandalu. Najgorsze, że po raz kolejny mamy próbę odejścia Olivii, która kończy się porażką w tak samo telenowelowaty sposób jak zawsze. Ileż można?

[video-browser playlist="634145" suggest=""]

Na razie rozczarowuje wątek Harrisona, który budowany jest dość powoli od kilku odcinków. Gdzieś w powietrzu wisi zagrożenie, niepewność i wielkie nerwy bohatera, ale nie jest to odczuwalne podczas seansu. Nie ma kluczowego wpływu na jego decyzje i zachowania. Końcówka z pojawieniem się osoby, której tak się bał, zastanawia, o co tak naprawdę tutaj chodzi. Przypuszczam, że będzie mieć to związek z całą polityczną grą. Trudno tak naprawdę to ocenić, bo poza podbudową wątku nie dostajemy zbyt wiele informacji.

Można rzec, że kolejny skandal wisi w powietrzu, a przeczucie Olivii nigdy się nie myli. Pojawienie się gubernatora i zarazem dawnego przyjaciela Fitza od początku jest czymś niepokojącym. Skoro wszyscy tak bardzo sprzeciwiają się decyzji prezydenta, to coś musi być na rzeczy. Kiedy ów gubernator zaczyna opowiadać o swojej prawdziwej, niespełnionej miłości, resztę można sobie dopowiedzieć. I nie jest to kierunek, w którym Skandal winien się poruszać. Po co nam kolejny miłosny dramat?

Skandal oferuje odcinek, w którym dzieje się bardzo dużo, więc na nudę narzekać nie można. Zdecydowanie wygrywa Mellie, której rozmowa z Olivią w oku obiektywu jest fantastycznie dwuznaczna i złowieszcza. Parę elementów nie zaskakuje, ale nie ma to wpływu na całokształt, gdyż rozrywka nadal jest przednia.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj