Herkules to wieczny optymista, dzięki czemu sympatia do tego bohatera jest coraz większa. Kocha Meduzę i chce zrobić dosłownie wszystko, aby ją ocalić. W końcu widzimy jego waleczność w starciu z bandą najemników, którzy urządzili sobie polowanie. Dawny Herkules uciekałby pierwszy, ale nie ten. Miłość daje mu siłę, która pozwala mu być mężniejszym i sprawniejszym w boju. Naturalnie jest to potraktowane z lekkim przymrużeniem oka, ale w ogólnym rozrachunku wygląda lepiej niż pierwsze odcinki, gdzie postać była jedynie sympatycznym tchórzem. Zastanawia mnie jedna scena, w której Herkules wisi na drzewie, a przeszkadza mu kruk. Wyczuwam tutaj delikatne nawiązania do Gry o tron, gdzie Mark Addy występował.
Atlantis w dziesiątym odcinku poprawnie rozwija przyjaźń trzech głównych bohaterów. Widać, jak ta więź się zacieśniła przez te kilka odcinków. Jason i Pitagoras bez wahania idą z Herkulesem na wyprawę, bo tak postępują kompani, którzy nie opuszczą przyjaciela w potrzebie. Szczególnie jest to widoczne w scenach pożegnania Herkulesa i w jego relacji z Pitagorasem. Herkules rozumie powody, dla których Pitagoras utrzymał informację o lekarstwie w tajemnicy, i wygląda na to, że jest mu za to wdzięczny. Początkowo obawiałem się, że jego reakcja będzie odwrotna.
[video-browser playlist="634702" suggest=""]
Nie podoba mi się w tym wszystkim, że wiele odcinków temu rozpoczęto wątek Cersei i misji, jaką zleciła Jasonowi, a od tamtego czasu nie został on ani razu poruszony, co wydaje się bardzo niekonsekwentne. Liczę, że teraz, gdy na jakiś czas wątek Meduzy dobiega końca, twórcy powrócą do tego, co jest ściśle związane z przewodnim motywem sezonu. Na plus wypada nawiązanie do mitu o Dedalu i Ikarze. Sama postać tego pierwszego może się podobać.
Kluczowa w tym wszystkim wydaje się scena, w której Jason patrzy w oczy Meduzy i nie zmienia się w kamień. To zmusza mnie do prostego wniosku, który nasuwał się od dawna: Jason to półbóg i przez to jest odporny na te czary. Intrygująca jest także postać Atalanty. Nie będę zaskoczony, jeśli się okaże, że jest to pierwsza bogini w tym serialu - w tym przypadku Artemida.
Atlantis bawi, wciąga i intryguje prostymi, acz ciekawymi historiami i sympatyczną grupą bohaterów. Serial jednak musi powrócić do głównego wątku, bo brak większych emocji jest wyraźnie odczuwalny.