W pierwszych minutach ósmego odcinka Chainsaw Man obejrzeliśmy rozszerzoną wersję powrotu do mieszkania Himeno z Denjim. Takie wydłużanie sceny (by zakończyć ją ponownie tym samym cliffhangerem co tydzień wcześniej) przed openingiem nie było potrzebne, ale twórcom udało się zbudować intymny klimat nocnych interakcji między bohaterami. Czekało się w dużym napięciu, jak daleko posunie się ten wątek. I doszedł do granic możliwości, jak przystało na historię skategoryzowaną jako shōnen. Ostatecznie między Himeno i Denjim do niczego nie doszło, bo główna postać postanowiła przeżyć swój pierwszy raz z Makimą, żeby znowu się nie rozczarować. Nawet dostaliśmy retrospekcję, w której bohaterka podniosła go na duchu, zmieniając jego sposób myślenia o nieprzyjemnym wydarzeniu z poprzedniego odcinka. To były całkiem wartościowe i uniwersalne słowa, dzięki czemu Makima zyskała mnóstwo sympatii. Po tych pikantnych wydarzeniach z nocy Himeno i Denji zasiedli do śniadania na tarasie. Trzeba przyznać, że było to bardzo urokliwe miejsce. Bohaterowie zawarli koleżeńską umowę, ale nic istotnego poza tym się tu nie wydarzyło. Naprawdę można było odnieść wrażenie, że twórcy anime za bardzo to wszystko przeciągają. Ale to była tylko cisza przed burzą, bo druga połowa odcinka wynagrodziła leniwe tempo.
fot. MAPPA
Najpierw zaszokowano widzów sceną w pociągu, bo Makima została zastrzelona przez nieznanych napastników. A to był tylko początek, ponieważ napadnięci na służbie zostali Kobeni i Arai. Ich losy są nieznane. Emocje wzrosły, bo to oznaczało, że również nasza ekipa z Denji, Power, Himeno i Akim zostanie zaatakowana. Co ciekawe, dopuścił się tego wnuczek mafijnego bossa, który przemienił się w Katana Mana (zwanego też Samurai Sword). Do tego momentu historii można było mieć pewne zastrzeżenia co do jakości animacji, ale tylko przy sylwetkach postaci i mimice twarzy, ponieważ nie trzymały równego poziomu i pojawiały się małe zgrzyty. Dobrze, że wszystko inne robiło piorunujące wrażenie. Tło i kadry wyglądały kapitalnie. Imponował płynny ruch postaci i „kamery”. Miałam wrażenie, że oglądam aktorski film, a nie anime. W pasjonującej końcówce nie było już żadnych niedociągnięć. Dynamiczne i nietypowe ujęcia zachwycały, ale więcej emocji dostarczały wydarzenia. Bohaterowie zostali ranni, a oprócz Katana Mana pojawiła się jeszcze nowa tajemnicza postać, której nawet Duch i Power się obawiali. To nie dziwi, bo pokonany przez Akiego złoczyńca z mieczami powstał za sprawą Sawatari, co przyprawiało o gęsią skórkę. Ostatecznie Himeno poświęciła się, aby uratować przyjaciela, i oddała swoje ciało. To niestety nie pomogło w zwycięstwie. Zmieniająca się sytuacja emocjonowała, a na koniec pozostawiła widzów w osłupieniu.
fot. MAPPA
+9 więcej
Początek epizodu nie zapowiadał aż tak wstrząsających, krwawych i tragicznych wydarzeń w Chainsaw Man. Dobrze, że tyle uwagi poświęcono wizualnej części odcinka w jego najważniejszych momentach. Poziom emocji podnosiła też muzyka! Teraz będziemy z wielką niecierpliwością czekać na nową odsłonę tego oryginalnego anime, bo akcja ruszyła z kopyta!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj