11. odcinek Chainsaw Man rozpoczął się od sceny kończącej poprzedni epizod. Aki spotkał się z Demonem Przyszłości, aby zawrzeć z nim pakt. Trzeba przyznać, że ten stwór okazał się wyjątkowo dziwną i walniętą postacią, którą zafascynowała przyszłość bohatera. Nie zdradził żadnych szczegółów widzom, ale zapewnił, że Aki zginie w najgorszy możliwy sposób. Zatem jest na co czekać. Wygląd demona mógł się kojarzyć z Jujutsu Kaisen, za który również odpowiada studio MAPPA. To świadczy o tym, że twórcy mają bardzo charakterystyczny i rozpoznawalny styl animacji. Jednak wolałabym, żeby anime bardziej się od siebie różniły, szczególnie że tematyka jest dość podobna.
W dalszej części odcinka oglądaliśmy fragment treningu Kishibe z Denjim i Power. Okazuje się, że przywiązał się do swoich „zabawek”. Wskazał też, że Makima nie zapobiegła zasadzce na łowców i nazwał ją kłamcą. Jak widać, nie tylko Himeno i Aki uważają tę bohaterkę za kogoś groźnego. Trudno się dziwić, skoro później przyparła członków yakuzy do muru w bardzo makabryczny sposób. Muzyka w tle dodała emocji tej okrutnej scenie. Wracając do Kishibe – mężczyzna nie miał okazji zaprezentować swoich umiejętności w ataku na wieżowiec, w którym ukrywali się Sawatari, Samurajski Miecz i jego ludzie. To trochę rozczarowało.
Tam do akcji wkroczyła czwórka nowych bohaterów, a raczej demonoidów. Przedstawiono ich za pomocą sekwencji walki z zombi. Jest to grupka dziwacznych i przerażających indywiduów. Jedynie anielski demon wydaje się w miarę ludzki, bo nie przepada za przemocą. Ma też ciekawą moc, którą warto zapamiętać. Na pierwszy rzut oka wygląda jak dziewczyna, ale to postać płci męskiej (mimo że podkłada mu głos Maaya Uchida). Studio MAPPA – tak jak mangaka Tatsuki Fujimoto – na początku nowej historii postanowiło zmylić widzów. Szkoda, że cała czwórka nie odegrała większej roli w starciu. Również Power tylko przez chwilę zabłysnęła, atakując zombi, co pozostawia pewien niedosyt.
Natomiast pozostałe walki mogły się podobać. Najpierw Aki stawił czoła Sawatari, która wykorzystała Ducha. Animacja imponowała, ale pojedynek został przerwany cliffhangerem. To był dobry pomysł, ponieważ w pierwszej części walki postawiono na widowiskową akcję, a w drugiej skupiono się na jej emocjonalnej stronie. Dobrze zadziałała retrospekcja – scena z symbolicznym gestem przekazania papierosa doskonale wybrzmiała. Dlatego śmierć tego demona tak smuciła. Natomiast niespodziewanie na arenie walki pojawiła się Kobeni, która powstrzymała Sawatari przed dalszą walką. I znowu okazała się tragikomiczną postacią, ponieważ na jej oczach Akane po pojmaniu została zamordowana. To na pewno wywoła kolejną traumę.
Studio MAPPA pod względem animacji bardzo się przyłożyło do walki Denjiego z Katana Manem. Była ona krwawa, brutalna, ale też niezwykle widowiskowa. Przeniosła się nawet na dach pociągu, a potem do jego środka, co było ciekawym miejscem na ostateczne rozstrzygnięcia. Denji niczym Czarny Rycerz z Monty Pythona i Świętego Graala nie poddawał się i dzielnie walczył z Samurajskim Mieczem. Kishibe dobrze go wyszkolił, bo wykorzystał piłę łańcuchową na swojej nodze. To było zaskakujące i niepozbawione drastycznych obrazków.
Krwi było co niemiara, ale i tak nie zabiło to przeciwnika Denjiego, który powrócił do ludzkiej formy. Główny bohater na swój prymitywny sposób dokonał zemsty na Katana Manie, wciągając w to też Akiego. Z początku pomysł mógł się wydawać dość idiotyczny, ale rozbawiło mnie zadowolenie na twarzy Hayakawy i Denjiego oraz cierpiący wnuk szefa yakuzy. Ten rodzaj humoru zdecydowanie nie jest dla wszystkich.
Na koniec 12. odcinka pozostawiono kilka ważnych scen. Informacja o możliwości zlokalizowania Demona Broni Palnej, dzięki uzbieranym odłamkom pozwala wierzyć, że akcja nabierze tempa w przyszłości, bo cel nie będzie się wydawać tak odległy. Ponadto po napisach zobaczyliśmy scenę, w której Aki zapala papierosa od Himeno, co znowu wywoływało smutek. Dodatkowo nieco wyjaśniła się scena z początku serialu, gdy zobaczyliśmy zagadkowe drzwi, których mały Denji nie może otworzyć. W tym śnie kryje się tajemnica, która ciekawi. I jeszcze, żeby zaostrzyć apetyty na dalszy ciąg, wprowadzono kolejną kobiecą postać, która wchodzi do restauracji. Nie zapowiada niczego niepokojącego, ale i tak jestem ciekawa, o co w tym chodzi.
Pierwszy sezon Chainsaw Man wraz z 12. odcinkiem dobiegł końca. Zakończenie serii na tym etapie raczej niewielu osobom przypadnie do gustu, ale przynajmniej zapewniono nam nieco efektownej akcji na pożegnanie. To specyficzne anime z nietypowym humorem, fabułą i bohaterami. Studio MAPPA dało nam zadowalającą adaptację, choć niektórzy widzowie już złożyli podpis na petycji o remake. Nie widzę takiej potrzeby – wyszło świetnie! Tak naprawdę ta historia dopiero zacznie się rozkręcać, a pierwszy sezon to tylko rozgrzewka przed większymi emocjami. Nie musimy się już martwić o jakość animacji, więc pozostaje tylko cierpliwie wyczekiwać dalszego ciągu. Dlaczego? Bo „przyszłość rządzi”!