Najnowszy odcinek serialu Grey's Anatomy jest tak bardzo wypełniony wydarzeniami, że właściwie ciężko jest wybrać moment, od czego warto zacząć. Tym bardziej, że wszystkie elementy składają się w idealną całość, a do tego są bardzo dobrze zrealizowane. I nawet jeśli poprzedni epizod wydawał się przegadany, to w tym, serial zdecydowanie nadrabia i trzyma widzów w napięciu do ostatnich minut odcinka. A nawet jeszcze dłużej, bo kiedy znika ostatnia scena, to uczucie napięcia trwa dalej. I jeszcze potrwa, bo rozwiązanie wydarzeń poznamy dopiero po dłuższej przerwie. Przede wszystkim należy podkreślić, że serial ponownie wykorzystał katastrofę naturalną, by zagęścić wydarzenia w szpitalu. I mimo że nie jest to najświeższy pomysł, to jednak się sprawdza. Szpital aż kipi od pacjentów z różnymi, mniej lub bardziej poważnymi urazami, a doktorzy mają pełne ręce roboty. Daje to poczucie wartkiej akcji i dynamiczności, która zapoczątkowana już od pierwszych minut odcinka, nie słabnie aż do końca. O dziwo, nie jest to wcale ciężki emocjonalnie odcinek. Wręcz przeciwnie, daje się odczuć swoistego rodzaju lekkość i nadzieję, zwłaszcza że niektórym pacjentom faktycznie udaje się pomóc. Nadzieja dotyczy też postaci Cece, swatki dr Grey, która dzięki złym warunkom pogodowym może uzyskać przeszczep organów. Może, pod warunkiem, że zablokowane windy ponownie ruszą. Zanim jednak zacznę pisać, jak wielką rolę pełnią tutaj windy, wspomnę o części obyczajowej, która w tym odcinku jest na idealnie wyważonym poziomie. Może poza jednym wyjątkiem, ale to już jest bolączką zarówno Chirurgów jak i Jednostki 19. Największe wrażenie przede wszystkim robi relacja dr. Schmitta i dr. Nico Kim, którzy zabierają widzów w meandry homoseksualnej miłości. O ile wątek homoseksualny nie jest czymś nowym w serialu, to po raz pierwszy uwaga jest skierowana na męską parę, a nie jak wcześniej na lesbijki. Sam wątek poprowadzony jest bardzo w stylu Chirurgów, co z pewnością spodoba się części widowni. Z kolei fani dr Grey z pewnością się ucieszą, że i jej postać postawiona została przed wyborem: dr Lincoln czy dr DeLuca. Wizualnie obaj pasują do jej postaci, trudno więc określić kogo wybierze. Mam tylko nadzieje, że ich miłosny trójkąt nie będzie ciągnąć się w nieskończoność, bo pod tym względem, twórcy są dosłownie o krok od telenoweli. Niemniej jednak bardzo mi się podoba sposób, w którym poprowadzony jest ten wątek. Tym razem dr Grey nie skacze ślepo z jednej relacji w drugą, ale daje racjonalne i bardzo życiowe argumenty. Od razu przychylniej patrzy się na jej postać. W końcu też scenarzyści pozwolili dr Altman ujawnić swoją ciążę dr. Huntowi. Bomba została zrzucona, można teraz czekać na kolejne wydarzenia z tym związane. Postać dr Altman ma długi staż w serialu i zazwyczaj jej sceny wypadają bardzo dobrze. Ostatnio miałam jednak wrażenie, że twórcy nie wykorzystali w pełni jej potencjału i trzymali ją z boku, byle tylko jak najdłużej przeciągnąć jej wątek z ukrywaniem ciąży. Nie oglądało się tego jakoś za specjalnie źle, ale nieustanne stawianie przeszkód pod jej nogami, byle tylko nie powiedzieć prawdy, przeciągało się bez sensu. Może i miało mieć to walor humorystyczny, ale powoli zaczynało po prostu nudzić. Największy problem mam jednak z wątkiem dr Bailey i jej małżeństwem. Odcinek tłumaczy jej “urlop” od męża w kilku linijkach dialogu ekspozycyjnego, który bardzo powierzchownie oddaje całą problematykę jej decyzji. Co więcej, serial stracili znakomity popis aktorski Chandry Wilson na korzyść Jednostki 19, gdzie dr Bailey rozmówiła się ze swoim mężem. W Chirurgach cała ta sytuacja wypadła blado i zabrakło emocji ze strony dr Bailey. Choć trzeba przyznać, że miło było ją zobaczyć ponownie w roli szefa. To właśnie również dzięki niej, cały odcinek był dynamiczny, z przyjemnie opanowanym chaosem. Z kolei najmniej interesujący wątek mieli tym razem dr Wilson i dr Karev, którzy po prostu utknęli w domu na czas wichury. Niby coś tam się działo, ale należy to postrzegać w kategoriach humorystycznych, niż faktycznie obyczajowych. Nieco inaczej jest w przypadku dr. Webbera, który po swoim akcie wandalizmu będzie miał konsekwencje w swojej pracy - podobnie jak niegdyś dr Karev. Zapewne zbiegnie się to w czasie z leczeniem jego żony, póki co jednak wieści na temat zdrowia Catherine roznoszą się stosunkowo powoli. Docierają również do jej syna, choć szczerze mówiąc postać dr Pierce jako szpitalnej plotkary zaczyna naprawdę działać na nerwy. Ale przynajmniej jest ona swoistego rodzaju katalizatorem wydarzeń, więc można tutaj wybaczyć jej gadulstwo. Część z wątków obyczajowych ma swoje kulminacyjne momenty w ostatnich minutach odcinka. Windy w szpitalu, od lata są ukrytymi bohaterami serialu i większość ważnych momentów serialowych właśnie tam miało swoje miejsce. Nic więc dziwnego, że i tym razem kulminacyjna akcja i końcowy cliffhanger dzieje się właśnie w windzie. Biorąc pod uwagę, jak bardzo skomplikowane są teraz relacje pomiędzy dr. Huntem, dr Altman i dr Shepherd to zamknięcie tej trójki w ciasnym pomieszczeniu i zmuszenie ich tym samym do dyskusji wydaje się być idealnym rozwiązaniem. Podobnie jak zamknięcie dr DeLuca z dr Grey, między którymi miłosna chemia jest coraz bardziej widoczna. Trzecią do kompletu jest dr Bailey, która wraz z dr Helm i pacjentką gotową do przeszczepu również utykają gdzieś pomiędzy piętrami. Nie potrzeba tutaj lepszego zakończenia, nie trzeba nic więcej dodawać. Jest to jeden z lepszych półfinałów, jakie serial ma w swojej karierze i osobiście nie mogę się doczekać, jak wydarzenia potoczą się dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj