Tym razem akcja skupia się na dwóch wątkach – Mason i Pope muszą współpracować, aby przetrwać po katastrofie lotniczej, a Weaver i ferajna poszukują zaginionych Anne i Alexis. Aż trudno uwierzyć, że obie z tych linii fabularnych podążały przez cały odcinek tym samym schematem, karmiąc nas nużącymi osobistymi rozterkami bohaterów i wręcz zamierzonym spowalnianiem opowiadanej historii.

Mogłoby się wydawać, że brak sympatii, jaką darzą się Tom i Pope, przyniesie nieco humoru w wątku rozbitków. Sarkazm tego drugiego jak zwykle daje o sobie znać, ale to za mało, mając na uwadze, że większość czasu spędzamy z bohaterami przy ognisku, wysłuchując niezbyt przejmujących wspomnień sprzed inwazji. Wymuszone sceny akcji fundują nam skok z wodospadu, czego rezultatem jest skręcona kostka Masona - kolejny pomysł scenarzystów na wydłużenie leśnego wątku. Akcja poszukiwawcza dość szybko zamienia się w festiwal egzystencjalnych rozmyśleń. Zbyt cukierkowa scena pogrzebu zupełnie przypadkowej kobiety miała chyba pełnić funkcję lekcji dla młodego Matta, iż nadzieja umiera ostatnia. Niestety na każdym kroku da się odczuć sztuczne popychanie fabuły do przodu.

Nie można jednak całkowicie spisywać na straty "Search and Recover". Marina Peralta wysunęła się na czoło podejrzanych do bycia kretem, gdy za plecami Toma zaczęła przyglądać się volmowskiej technologii. Swoją drogą ten wątek również nie ustrzegł się wywołania uśmiechu politowania na twarzy widza. Kadar jest bowiem fizykiem jądrowym, genetykiem i najwidoczniej również specem od pozaziemskiej inżynierii. Niemniej odnoszę wrażenie, że jeżeli scenarzyści musieli przystopować i uciec na chwilę od wątku głównego, filler skupiony na przeszłości postaci, w którą wciela się Robert Sean Leonard, byłby o wiele ciekawszy niż ganianie po lesie i gadki-szmatki.

Nie mam wątpliwości, że konstrukcja piątego epizodu była spowodowana koniecznością poprawek w scenariuszu w związku z ciążą Moon Bloodgood grającą Anne. Nagłe urwanie wątku Hala, wtyczki czy też prezydenta Hathawaya (byłaby to niepojęta niekompetencja ze strony twórców, gdyby nikt z drugiego samolotu nie przeżył) to ewidentnie wymuszona próba uspokojenia akcji zakulisowymi perturbacjami. Nie wyszło to ciekawie i otrzymaliśmy typowy zapychacz. Nie świadczy to najlepiej o serialu, który produkuje zaledwie 10 standardowej długości odcinków na rok. Wszystko wskazuje jednak na to, że w przyszłym tygodniu doczekamy się epizodu o wiele lepszego. Każe mi tak sądzić teoria sinusoidy… i zwiastuny oczywiście.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj