Najnowsza odsłona marvelowskiego Cloak & Dagger to dalsza skrupulatna superbohaterska geneza. Już trzeci odcinek obserwujemy, jak Tyrone i Tandy poznają siebie nawzajem i próbują zrozumieć, co się z nimi dzieje.
Opowieści superbohaterskie dzielą się na te, które poświęcają bardzo dużo czasu na pokazanie przemiany zwykłego człowieka w wielkiego herosa i na takie, gdzie do tematyki genezy podchodzi się bardziej kreatywnie i przewrotnie.
Marvel's Cloak and Dagger już trzeci odcinek prezentuje losy bohaterów, starających się pojąć ideę swoich nowych właściwości. Omawiany epizod wcale nie finalizuje tematu, a stanowi kolejny jego etap. Siłą rzeczy więc serial idzie drogą powolnego rozwoju postaci. Czy jest to właściwy kierunek? Produkcje takie jak
Daredevil pokazują, że można ciekawie połączyć genezę z opowieścią superbohaterską. Z kolei w
Runaways, grupa młodych herosów formuje się praktycznie w ostatnim odcinku pierwszej serii.
Cloak & Dagger znajduje się pod tym względem gdzieś pomiędzy tymi dwiema produkcjami. O wielkiej kreatywności nie ma mowy, ale niewątpliwie widoczny jest tutaj progres.
Zrozumiałe jest że miłośnicy komiksowych opowieści chcieliby zobaczyć jak najszybciej tandem tych niezwykłych postaci kopiących tyłki złoczyńcom. Ich moce są na tyle wyjątkowe, że współdziałanie Tandy i Tyrone’a z pewnością będzie widowiskowe. Jak na razie dostajemy jednak psychologiczną teen dramę, która paradoksalnie działa jak należy. Młodzi bohaterowie walczą z traumą z przeszłości i zmagają się z bieżącymi problemami. Serial nie traktuje jednak tych wątków powierzchownie. Wchodzi głęboko w umysły i serca Tandy i Tyrone’a, dzięki czemu poznajemy ich lepiej niż na przykład dzieciaki z
Runaways.
W najnowszym odcinku pomagają w tym wizje i retrospekcje pełne przenośni i metafor. Fajnie, że twórcy nie idą na łatwiznę i starają się przy każdej okazji nieco udziwniać opowieść. Pojawiają się, charakterystyczny dla Nowego Orleanu, motyw voodoo, moc bohaterów momentami przejmuje nad nimi kontrolę, wskazując problemy z przeszłości, wymagające rozwiązania. Nie jest to może jakiś wysublimowany symbolizm, ale dobrze, że twórcy starają się eksperymentować z formą i treścią przy budowaniu fabuły. Świetnym przykładem jest tuta powstająca za pomocą drukarki 3D figurka Tyrone’a, która okazuje się nowoczesną wersją laleczki voodoo. Jak widać nawet szamani potrafią dostosować się do współczesności.
Oprócz Tyrone’a i Tandy, jednym z głównych bohaterów opowieści jest Nowy Orlean. W najnowszym epizodzie twórcy poświęcają mu o wiele więcej czasu niż w dwóch pierwszych odcinkach. Dobrze że tak się dzieje, ponieważ to wyjątkowe amerykańskie miasto nie pojawia się zbyt często w filmowo telewizyjnej popkulturze. W serialu dużą rolę odgrywa lekko przewrotny wątek voodoo i kilka innych motywów charakterystycznych dla największej aglomeracji Luizjany. Bardzo dobrze prezentuje się architektura miasta oraz jego estetyka. Amerykańskie seriale przyzwyczaiły nas do stylistyki charakterystycznej raczej dla Los Angeles czy Nowego Jorku. Nowy Orlean to miła odmiana i wielki atut
Cloak & Dagger.
W najnowszym odcinku dostajemy więc kolejny etap superbohaterskiej genezy w intrygującym Nowym Orleanie. Jak w takim razie prezentuje się sama fabuła? Czy losy Tyrone’a i Tandy przedstawione są w interesujący sposób? Tutaj niestety nie ma fajerwerków. Opowieść na poziomie scenariusza nie wykracza poza przeciętność. Mamy więc wątki rodzinne, śledztwo prowadzone przez mało charyzmatyczną policjantkę, która nie wiedzieć czemu kreowana jest na istotną postać dramatu oraz kilka mniej lub bardziej charakterystycznych postaci drugoplanowych. Wszystkie wydarzenia toczą się w miarę przewidywalny sposób. Przykładowo, wiemy, że z romantycznej relacji Tyrone’a i Evity nic nie wyjdzie, bo bohater skazany jest na związek z Tandy. Policjant, który zamordował brata głównego bohatera będzie mataczył i dopuszczał się innych niegodziwości, aż spotka go kara ze strony protagonistów.
Średnio rozpisana historia wpływa na powolną genezę tytułowych herosów. Musimy odhaczyć obowiązkowe punkty na drodze do wielkości. Dlatego też jesteśmy świadkami standardów i schematów. O sztampie jednak nie ma mowy, bo jest to pokazane w na tyle ciekawy sposób, że można przymknąć oko na fabularne klisze i delektować się chemią pomiędzy dwójką głównych bohaterów, świetną oprawą audiowizualną czy psychologicznym podejściem przy rozwijaniu marvelowskich herosów.
Cloak & Dagger to serial, który nie imponuje scenariuszem, ale chyba tylko najwięksi ignoranci nie przyznaliby mu pewnej wyjątkowości na tle innych marvelowskich produkcji telewizyjnych. Serial wchodzi głębiej w duszę młodych ludzi na skraju wielkości, dzięki czemu ich życie wewnętrzne, z odcinka na odcinek staje się dla nas coraz bardziej czytelne. Dzięki temu produkcja wyróżnia się też znacząco jako opowieść o nastolatkach. Nie ma tutaj charakterystycznej dla teen dramy infantylności i powierzchowności. Miłośnicy Marvela z pewnością będą zadowoleni. Fani bardziej ambitnych opowieści, o ile przymkną oko na braki scenariuszowe i dadzą porwać się klimatowi, również zaczerpną z historii wiele przyjemności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h