Paulina Hendel zasłynęła ze zręcznego połączenia słowiańszczyzny – a dokładniej bestiariusza słowiańskiego – z postapokalipsą (cykl Zapomniana księga), a także z polskiej odmiany serialu Grimm pod postacią walczących ze stworami z Nawii Żniwiarzami (cykl Żniwiarz). Tymczasem Cmentarz osobliwości jest czymś zupełnie nowym i oryginalnym. Choć i tutaj nie braknie potworów, nie są one już stricte „słowiańskie”, a niesamowicie różnorodne i skomplikowane etiologicznie, powstałe na bazie największych traum ludzi, których dusze z różnych przyczyn muszą pokutować na tym padole łez. Do tego padół łez w Cmentarzu osobliwości nie do końca jest „tym”, lecz „tamtym” – to nieco inny świat, w którym ludzie wyznają nie-naszych bogów i nie-naszą religię, co mocno wpływa na hierarchię społeczną. W tle pojawia się koncepcja jakby żywcem wyjęta ze starożytnego Egiptu sprzed sprawiedliwych sądów Anubisa i pióra kładzionego na wadze – dusza, by przejść na drugą stronę, musi się sowicie opłacić bogom, zatem już za życia należy zgromadzić „wykupne”. Co ciekawe, mimo fantastyczności uniwersum Cmentarza osobliwości czytelnik ma nieodparte wrażenie, że odrobinę przypomina ono wiktoriańską Anglię, nawiedzaną przez duchy, w której co biedniejsi, aby przeżyć, wysługują się mafii (tu zwanej kastą), a arystokracja jak zwykle robi to, co chce, nawet jeśli to zdaje się niemoralne.
Główny bohater Cmentarza osobliwości, młodziutki Max, znienacka awansuje z posłańca kasty w Żaropolu – którego szef pragnie przykładnie ukarać (słusznie lub nie) za sprzeniewierzenie funduszy – na dziedzica Lawendowego Dworku na dalekiej prowincji. Byłoby to szczęście niepojęte, gdyby nie malutki kamyk uwierający w bucie. Do obowiązków dziedzica należy opieka nad cmentarzem, pozostałości po ekscentrycznym hobby antenata. Jak się okazuje, cmentarz ów nie jest bezpiecznym miejscem, a pokutujące na nim dusze przybierają niecodzienne formy, od Flory o krwiożerczych kwiatkach, przez bardzo brzydką Piękną, wielkiego Bagniaka uwielbiającego układać wzory z kamieni, jeszcze większego śluzowatego Żabola, straszliwego jelenia Rogacza i wynaturzonego, wiecznie wściekłego Śmierciaka, po niemal zwykłego (niemal) dżentelmena Odo.
Źródło: We Need YA
Pozornie pokutujące dusze są straszliwe, jednak z czasem zaczynamy je rozumieć, a po części lubić. Jeszcze łatwiej jest kibicować Maxowi, pozornie nieco bezczelnemu cwaniaczkowi, a w gruncie rzeczy zagubionemu, pełnemu dobrych chęci chłopakowi, który szuka swojego miejsca na ziemi. Postacie drugoplanowe także nie zawodzą. Osobliwy zarządca Garłacz, chuda ochmistrzyni Aster, nieobecna duchem malarka, rezydentka dworku czy tajemnicza dziewczynka z łąk – wszyscy są barwni i żyją własnym życiem. Historia opowiadana w Cmentarzu osobliwości snuje się wartko, czasem niejednoznacznie, momentami krwawo, ale zawsze wciągająco. Stąd rosnąca nadzieja na „ciąg dalszy nastąpi”. Tyle pokutujących dusz do uratowania…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj